Rozdział 55.

1.9K 180 55
                                    

                                                                           Jungkook

Jako zupełnie niedoświadczony w sprawach cielesnych odczułem ulgę niemal natychmiast gdy Jimin mnie dotknął. Mój chłopak był bardzo nieśmiały, a gdy poczuł jak ze mną dzieje się coś dziwnego, położył się w pościeli i obrócił na bok żeby tylko na mnie nie patrzeć.

Nie miałem do niego żalu, że tego nie chce. Rozumiałem, iż to dla niego zupełnie nowa sytuacja tak jak i dla mnie. W momencie gdy przestałem drżeć, odczułem niesamowite odprężenie i spokój. Czyli tak to wyglądało. Z początku gwałtowne i silne zmieniało się w coś spokojnego i zupełnie naturalnego.

Wziąłem głęboki wdech, spoglądając na leżącego chłopaka. Jimin nie ruszał się, dlatego podniosłem się i popatrzyłem na niego.

- Jiminnie? - szepnąłem, a gdy dosłyszałem jego spokojny oddech, prawie się roześmiałem. Spał.

***

Zanim poszedłem spać, postanowiłem zmienić bieliznę. Nie chciałem leżeć brudny i ze świadomością, że Jimin w jakiś sposób wyczuje moje lekko wilgotne ubranie. Jednak nie sądziłem, że po tym co się stało będzie chciał o tym rozmawiać. Z pewnością postara się jak najszybciej zapomnieć i wrócić do swojego spokojnego i niewinnego życia.

Czułem się bardzo zmęczony. Ostatkiem sił zebrałem w sobie energię i przebrałem się bezszelestnie. Potem wrzuciłem brudne ubranie do kosza, a następnie skierowałem się cicho do pokoju.

W momencie gdy mijałem korytarz dostrzegłem w mroku czyjąś postać. Zmarszczyłem brwi, ale to nie był duch. Nigdy nie wierzyłem w zjawy, a tym bardziej upiory nawiedzające ludzi w środku nocy. 

Wstrzymałem oddech na sekundę, a potem wyjrzałem ponownie zza ściany. W pobliżu zamajaczyła mi kobieca postać. To była mama Jimina. Jedak co robiła o tej porze i to ubrana w sukienkę? Ten widok wydał mi się dość podejrzany. Gdy ruszyła w moją stronę, schowałem się do łazienki i niemal przestałem oddychać.

Do głowy przedostawały mi się przeróżne myśli. Gdzie szła o tej porze i z kim? Na pewno nie ze swoim mężem na nocną randkę. A może...

Pokręciłem głową, przełykając ślinę. Jeśli Jimin się o tym dowie to na pewno będzie zmartwiony i podejrzliwy. Powinienem mu powiedzieć czy dla jego dobra zatrzymać tę informację dla siebie?

***

Niemal całą noc nie mogłem zmrużyć oka. Przewracałem się z boku na bok, snując teorie. Nic mnie to nie powinno obchodzić, ale z drugiej strony...

Byłem niemal przekonany o tym, że mama mojego chłopaka ma kogoś na boku. Inaczej by nie wychodziła po kryjomu i wymalowana, prawda? Ale jeśli to ja się myliłem, mogłem wpaść w kłopoty i niepotrzebnie martwić Jimina.

Blondyn spał głęboko, co jakiś czas wydając z siebie ciche pomruki. Widocznie jego obawy co do mnie rozwiały się niczym mgła. W końcu pokazał mi, że mi ufa. To mnie bardzo podbudowało na duchu.

Uśmiechnąłem się, obejmując Jimina w pasie i przytulając się do jego pleców. Zamknąłem oczy, zaczynając przysypiać.

***

Zbudziło mnie lekkie trącanie w ramię, a gdy uchyliłem oczy, Jimin patrzył na mnie spokojnie.

- Kookie, musisz wstać do szkoły - powiedział, a potem nie czekając na moją reakcję, podniósł się z łóżka. Był już ubrany w swój mundurek. - Trochę zaspałeś.

Westchnąłem, podnosząc się do siadu i spoglądając na budzik. Rzeczywiście, było już trochę późno. Jak chciałem zdążyć to musiałem się już szykować do wyjścia.

- Budziłem cię wcześniej, ale..- Jimin obrócił się w moją stronę, patrząc na mnie zmartwiony.- Wydawałeś się bardzo zmęczony i chciałem żebyś trochę pospał. Przepraszam.

Uśmiechnąłem się, odsuwając pościel na bok i wstając z łóżka.

- Nie szkodzi, zdążę - zapewniłem go, zaczynając się ubierać w pośpiechu.- A śniadanie zjem w drodze. Jimin-ssi, kocham cię.

Chłopak zamrugał, a potem zaczął się gwałtownie rumienić. Roześmiałem się pod nosem, patrząc na niego.

- Gdzie moje spodnie?

- Nie wiem, pewnie w szafie - wykrztusił, przypatrując mi się uroczo.- No to...zrobię ci kanapkę, a ty się ubierz.

Zniknął, nim zdążyłem go pocałować. Musiałem to nadrobić później.

***

Jimin milczał całą drogę, a gdy patrzyłem na niego co chwilę, odwracał wzrok w drugą stronę.

- Możemy porozmawiać? - zapytałem, zajadając swoje szybkie śniadanie. Było naprawdę dobre, z pomidorem, sałatą i serem. - Chciałbym...

- Nie mów jak jesz - fuknął, a ja prawie się zakrztusiłem. Był naprawdę słodki.- Potem mi powiesz.

- Ale...

Jimin spiorunował mnie wzrokiem, na co zacząłem kaszleć. Naprawdę poczułem jak coś zaciska się w moim gardle. Chłopak pospieszył mi na ratunek, klepiąc mnie po plecach.

- No i widzisz? - rzucił, kręcąc głową.- Dlatego nie powinieneś się odzywać, bo potem dzieją się takie rzeczy.

Posłałem mu przepraszający uśmiech, na co tylko uniósł brwi. Jednak po minucie ciszy, przestał się gniewać i zaczął być milszy.

- Wczoraj...- szepnął, a jego policzki lekko się zaróżowiły.- Było...dobrze?

Gdybym jadł to pewnie znowu bym się zakrztusił, a może udusił jedzeniem. Na szczęście prawie skończyłem kanapkę więc gdy zadał mi to pytanie, spojrzałem na niego zdumiony, ale też mile zaskoczony. Myślałem, że nie będzie chciał rozmawiać na ten temat.

- Tak - odpowiedziałem, a gdy na mnie spojrzał, dodałem ciszej: - Było niesamowicie. Sam powinieneś kiedyś..

- Nie ma mowy, Kookie - przerwał mi, rumieniąc się jeszcze mocniej niż wcześniej.- Nieważne, pomówmy o czymś innym.

Zastanawiałem się czy mówić mu kogo wczoraj widziałem, ale gdyby chodziło o moją mamę to chciałbym wiedzieć dokąd chodzi nocami.

- Gdy byłem wczoraj w łazience...- zacząłem, a Jimin rozszerzył oczy i zaczął machać rękami.

- Nie mów, to pewnie coś głupiego - wyrzucił z siebie, a potem westchnął.- Czemu musisz mi mówić takie szczegółowe rzeczy jak to co robisz w łazience? Nic mnie to nie..

- Widziałem twoją mamę - przerwałem mu, a chłopak nagle zamilkł. Spojrzał na mnie niepewnie, dlatego postanowiłem mówić. - Stała w korytarzu ubrana w sukienkę.

Jimin zmarszczył brwi, kręcąc głową.

- W sukienkę? - powtórzył.- Niemożliwe. Musiało ci się coś przywidzieć. To pewnie ze zmęczenia.

Zaprzeczyłem, dodając coś więcej:

- Była w makijażu, Jiminnie. Jak myślisz gdzie poszła?

Chłopak zamrugał, nagle się zatrzymując. Zrobiłem to samo, patrząc na niego uważnie.

- Nigdy nie widziałem żeby wychodziła w nocy - wyszeptał, a potem spojrzał na mnie. - Nie wiem co mogło się stać żeby wychodziła o tej porze i to sama. Tata...na pewno nie był razem z nią?

- Nie, nie widziałem - mruknąłem, a potem wziąłem głęboki wdech.- To na pewno da się logicznie wyjaśnić, nie martw się na zapas.

Chłopak spojrzał na mnie niepewnie, kiwając głową.

- Tak, masz rację - przyznał, a potem nagle dotknął mojego ramienia.- Ale..to mi nie daje spokoju. Muszę...znaleźć ją...

- Chcesz ją śledzić? - zapytałem wprost, a gdy nie odrywał ode mnie oczu, powiedziałem poważnie: - W takim razie idę z tobą.

Jimin uśmiechnął się do mnie czule, a jego oczy nagle wypełniły się łzami.

****************************************************************************************


Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz