Jungkook
Przez moment zacząłem się zastanawiać nad wieloma rzeczami. Fakt był aż zanadto jasny dla mnie. Jimin się wstydził tego, że jesteśmy tutaj zupełnie sami, a na dodatek ja zachowuję się tak śmiało. Może powinienem przypomnieć sobie o tym jak zachowywał się na początku naszej znajomości. A może po prostu to wszystko wypadło mi z głowy i wróciło dopiero teraz. Musiałem przyznać jedno: Jimin był nadzwyczaj uroczy ze swoimi zarumienionymi policzkami.
- Nie zdążyłem się osłonić przed ich kopniakami - wyznałem, patrząc na jego zaniepokojoną twarz.
Chłopak nie odezwał się, ale jego zaciśnięte usta oraz zmarszczone brwi dały mi jasno do zrozumienia, że ten widok bardzo mu się nie podoba.
- To...boli cię, prawda? - spytał, podnosząc na mnie oczy. Potem ostrożnie wyciągnął rękę, jakby chciał dotknąć moich siniaków. Po namyśle wycofał się w głąb pokoju. - Pójdę po...maść.
Uśmiechnąłem się patrząc za nim. Westchnąłem, spoglądając na swoje poobijane ciało. Mój brzuch był obdarty, ale nie widziałem krwi. To mnie jakoś pocieszyło. Nie było tragedii, ale dla Jimina to był prawie koniec świata.
- Wiesz...bardziej mnie boli rozcięta warga - powiedziałem, spoglądając jak wraca do pokoju.
- Usiądź, zajmę się tym - szepnął, trochę niepewnym głosem.- Postaram się.
- Dobrze - zgodziłem się, zajmując miejsce na łóżku. Spojrzałem na blondyna z dołu, a gdy się pochylił nade mną, na jego twarzy odmalowała się powaga. - Naprawdę wszystko ze mną dobrze.
- Mam nadzieję - szepnął cicho, a potem sięgnął po maść w tubce i bardzo ostrożnie dotknął moich siniaków.
Odczułem na skórze chłód lekarstwa, a potem jego szczupłe palce. Dotyk blondyna nie był przykry, poczułem coś w rodzaju ulgi.
- Wydaje mi się, że już mi lepiej - szepnąłem, patrząc na jego skupione oczy.
Jimin przeniósł całą swoją uwagę na moje usta, a potem lekko się zawahał. Przyglądałem się jak lekko zagryza wargę, a potem ostrożnie dotknął mojej opuszkami palców. Zadrżałem mimo woli.
- Przepraszam...- wykrztusił z siebie, lekko się rumieniąc.
- Nie ma za co, Jiminnie - uśmiechnąłem się do niego, ale nie patrzył w moje oczy.
Poczekałem aż zbierze się na odwagę, aby mi pomóc ze skaleczeniem. Gdy rozsmarował maść na moich ustach przez moment miałem wrażenie jakby zaczęła mi drętwieć twarz. Jednak po sekundzie dziwne wrażenie odeszło.
- Dziękuję, o wiele lepiej - wyznałem, a potem nagle złapałem go za rękę.
Chłopak spojrzał na mnie. Jego brązowe oczy błyszczały, a twarz była lekko zarumieniona. Zupełnie jakby przebywał w swoim prywatnym świecie, gdzie ja nie miałem dostępu.
Po krótkim wahaniu Jimin odsunął się żeby odnieść maść z powrotem. Zostawił mnie samego, dlatego postanowiłem się pospiesznie przebrać. Zapomniałem, że przez ten czas byłem w mundurku. Nawet nie zwrócił na to uwagi.
Zdjąłem spodnie odkładając je na bok. Potem zajrzałem do szafy w poszukiwaniu czystych ubrań. Wziąłem z wieszaka luźne dresy oraz przydługą koszulkę. Uśmiechnąłem się na wspomnienie ogrodniczek blondyna. Nigdy bym go nie podejrzewał o noszenie takich rzeczy. Jednak nie wiedziałem o nim mnóstwa rzeczy. Ciągle był dla mnie wielką tajemnicą, mimo że dał mi szansę.
Jimin wrócił do pokoju zanim zdążyłem się ubrać. Wystarczyło, że rzucił mi szybkie spojrzenie i niemal od razu spłonął rumieńcem. Roześmiałem się na ten widok.
- Proszę, to przecież nic wielkiego - mruknąłem, wciągając spodnie.- Jimin- ssi. Co ci jest? Krępuje cię mój widok?
Jimin wymruczał coś pod nosem, a potem zabrał moje brudne rzeczy i nim zdążyłem go spytać o coś więcej, wybiegł. Pokręciłem głową. Nie rozumiałem jego zachowania.
***
Czekałem na chłopaka, a gdy nie wracał, postanowiłem udać się do łazienki. Tak jak się tego spodziewałem, był w pomieszczeniu i zbyt zajęty naszymi mundurkami, nie zauważył mojego wejścia. Uśmiechnąłem się pod nosem postanawiając go jakoś zaskoczyć. Nadal nie włożył swoich okularów więc mogło się udać.
Zbliżyłem się do niego, a gdy się wyprostował, nagle zaplątałem dłonie wokół jego talii, obejmując go w pasie. Jimin jak na zawołanie wydał z siebie urywany krzyk, a potem obrócił się gwałtownie. Gdyby nie ja, upadłby na podłogę.
- Co...- zaczął, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.- Jungkook! Chcesz żebym dostał ataku serca?
- Wystraszyłem cię? - spytałem, uśmiechając się w jego stronę.- Nie bądź taki. Chciałem ci zrobić niespodziankę.
Chłopak zaniemówił na moment, a potem westchnął cicho.
- Takie żarty mnie nie bawią - odpowiedział, nie patrząc na mnie.
Przyglądałem się jego niespokojnej twarzy, a potem ostrożnie wyciągnąłem rękę i pogłaskałem go po włosach. Skupił na mnie swoją uwagę, zaglądając prosto w oczy.
- No dobrze, przepraszam - westchnąłem, posyłając mu przepraszający uśmiech.- Ugotuję ci obiad, w porządku?
Jimin spuścił wzrok, a ja pomyślałem sobie o jego niechęci do jedzenia. Czyżby ciągle był na tej swojej diecie? Miałem złe przeczucia jeśli o to chodziło.
- Nie smuć się, w końcu nic ci się nie stało - powiedziałem, przykuwając jego uwagę na siebie.- Bo ja jestem z tobą. Pamiętaj, że teraz cię chronię.
- A kto mnie ochroni przed tobą? - spytał, a jego usta nagle zadrżały.
Nie spodziewałem się takiego pytania. Byłem bardzo zaskoczony, dlatego nawet tego nie ukrywałem.
- Co ty mówisz? - niemal jęknąłem, a potem przeniosłem dłonie na jego szczupłe ramiona.- Czemu uważasz, że z mojej strony coś ci grozi? Przecież wiesz, że taki nie jestem.
Jimin patrzył na mnie uważnie, ale coś w jego oczach nie dawało mi spokoju.
- Chcesz coś powiedzieć? - spytałem, a gdy skinął powoli głową, machnąłem dłonią dając mu przyzwolenie żeby mi wyznał co leży mu na sercu.
- Ja...możesz...- zaczął się gubić, a potem nagle oświadczył: - Jeśli chcesz to możesz ze mną nocować.
Uniosłem brwi, zdumiony jego decyzją.
- To dlatego, że dziś cię obroniłem? - zapytałem, uśmiechając się delikatnie.
- Nie tylko, ale...po prostu nie chcę żebyś marzł w nocy - zwierzył się, czym mnie rozbawił.
Roześmiałem się cicho, a jego oczy błądziły po mojej twarzy co parę sekund.
- Oczywiście, że chcę - odpowiedziałem, patrząc w jego nieśmiałe oczy.- W końcu twoje łóżko jest wygodniejsze niż podłoga.
Jimin spuścił oczy, a potem wziął głęboki wdech.
- Zaraz skończę, Kookie - szepnął, odwracając się ode mnie i skupiając uwagę na wirującej pralce.
Postanowiłem go zostawić samego. Widocznie myślał o czymś, a ja nie miałem teraz dostępu do niego. Jimin czasem potrzebował samotności i oddechu, co zdążyłem zauważyć w tak krótkim czasie. Czułem, że poznaję tego chłopaka coraz lepiej.
******************************************************************************************
CZYTASZ
Zabierz mnie stąd...
FanfictionBuntowniczy Jungkook spotyka na swojej drodze nieśmiałego Jimina. Skłócony z rodzicami postanawia na jakiś czas pomieszkać ze swoim kolegą. Jednak sprawa wcale nie jest taka prosta jakby się mogło wydawać, gdyż Jimin jest kontrolowany przez swoich n...