Rozdział 27.

2.4K 206 198
                                    

                                                                                     Jungkook

Przez całą drogę zadawałem sobie pytanie czy jestem zakochany. Wiele rzeczy przemawiało za tym, że tak. Jednak to było w ogóle możliwe pokochać kogoś w tak krótkim czasie?

Mogłem zrozumieć zachowanie Jimina. Tak zwyczajnie bał się tych wszystkich nowych dla niego uczuć, iż wybrał najprostszą drogę żeby się im jakoś zaprzeć. Zaczął uciekać. Nie tylko ode mnie, ale też od siebie samego. To dlatego wyszedłem z domu, aby miał dla siebie trochę czasu.

Wędrowałem pustymi ulicami, obserwując otoczenie i niebo. Znowu zaczynało się chmurzyć, a to nie mogło wróżyć nic dobrego. Przez chwilę pomyślałem sobie, że pogoda próbuje oddać nasz zmienny nastrój. Zaśmiałem się pod nosem, kręcąc głową i patrząc przed siebie.

Nie do końca byłem pewny co mogłem teraz zrobić. Czy Jimin mnie znowu nie odtrąci gdy spróbuję się do niego zbliżyć? Byliśmy przyjaciółmi, a ja usiłowałem to zepsuć. Chciałem od blondyna coś, czego nie był w stanie mi dać. Naprawdę oszalałem na jego punkcie.

Zatrzymałem się na rogu ulicy, opierając o kamienny murek. Przymknąłem oczy, chłonąc powiew zimnego powietrza i świeżość aury. Dni po deszcze były przesiąknięte jakąś mistyczną tajemnicą, czymś co tylko ja dostrzegałem.

Westchnąłem, ponownie zatapiając się we własnych myślach. Czasem zastanawiałem się gdzie bym teraz był i co bym robił gdybym nie zaryzykował. Mogłem przecież zostawić Jimina w spokoju, ale tego nie zrobiłem. Moje desperackie pragnienie przyjaźni było zanadto silniejsze.

Spacerowałem tak długo, aż straciłem poczucie czasu. Nad niebem zbierały się chmury, dlatego postanowiłem wrócić.

***

Gdy przekroczyłem próg domu, do moich uszu doleciał głośny płacz. Moje serce zadrżało na ten dźwięk, ale skoro chłopak postanowił dać upust własnym emocjom, to postanowiłem mu na to pozwolić.

Widok łkającego na kanapie Jimina był dla mnie dość nieprzyjemny. Chłopak nic nie widział z powodu okularów, a gdy chciałem go pocieszyć po prostu mnie odtrącił. Spodziewałem się, że to zrobi.

Jego oskarżenia poleciały na mnie niczym pocisk. Nie broniłem się, chciałem tylko żeby to z siebie wyrzucił. Przecież był u siebie, a ja byłem jego gościem.

Jednocześnie jego zachowanie ulegało zmianom. Gdy się do mnie przytulił, poczułem się jak gdybym zyskał przy sobie światło. Mimo, że Jimin trzymał mnie dość mocno, jego siły zaczęły opadać. Energia, którą wykorzystał do płaczu, zniknęła.

Kołysałem go spokojnie, chociaż miałem świadomość, że takie zachowanie jest dla mnie obce i nienaturalne. Nigdy nikogo nie pocieszałem, może poza mamą. Ale w końcu ona była mi bliska.

Teraz przekonałem się, że posiadam cieplejsze uczucia dla tego drobnego chłopaka, a moje oszołomienie trochę mnie zaskoczyło.

Jimin oddychał zwyczajnie, wtulając się w mój sweter. Nie chciałem go puszczać, skoro sam do mnie przyszedł. 

- Jimin- ssi - wyszeptałem, a gdy podniósł na mnie wzrok, dotknąłem jego twarzy.- Z naszych planów nic nie wyszło, ale może zamiast tego...chciałbyś..um...

Wahałem się, nie będąc pewnym czy się zgodzi. Patrzył na mnie spokojnie, a w jego oczach widniały ślady po łzach. Ten widok trochę zbił mnie z tropu. Wpatrując się w jego uroczą twarz zupełnie zapomniałem co chciałem mu powiedzieć.

Rzęsy Jimina były długie, a jego oczy niesamowicie brązowe i łagodne. Cera blondyna była bardzo czysta i trochę blada. Jego usta, których miałem okazję dotknąć, zachwyciły mnie teraz swoim kształtem i kolorem. Jasne włosy co chwila opadały mu na czoło, dlatego musiał je odsuwać na bok.

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz