Rozdział 45.

2K 178 108
                                    

                                                                                       Jungkook

Siedzenie w ciemnościach sprawiło, że zacząłem myśleć o dziwnych i niemoralnych rzeczach. Bezustannie spoglądałem na kruche ciało swojego chłopaka, który zajęty był chodzeniem po sklepie i obserwowaniem pogody. Jimin nigdy nie zachwycał mnie tak bardzo jak właśnie teraz. Jego ciche stąpanie nie burzyło moich szalonych myśli, a atmosfera tajemniczości potęgowała to jakże dziwne uczucie trwające w moim sercu.

W końcu podniosłem się z krzesła i zbliżyłem w stronę blondyna. Jimin odwrócił się do mnie, a gdy objąłem go ramionami, odwzajemnił mój uścisk.

- Wracajmy do domu - poprosiłem cicho, muskając swoim oddechem jego kark. Wyczułem jak nagle zadrżał, dlatego przytuliłem go mocniej do swojego ciała.

- Nie mogę teraz wyjść - zaprotestował, lecz jego głos brzmiał niepewnie. Widocznie ciągle rozpamiętywał nasze pieszczoty przed paroma minutami.- Zamknę za godzinę, dobrze?

- To co będziemy robić przez ten czas? - zapytałem, odsuwając się na moment, aby móc popatrzeć w jego oczy.- Jimin-ssi...

Chłopak nie odpowiedział, uśmiechając się ku mnie delikatnie. Jego usta tak bardzo mnie kusiły, a bliskość i ciepło wywoływały przyjemne dreszcze na plecach.

- Nie wiem, może chcesz się czegoś napić? - zapytał, przesuwając swoją rękę na moją. Poczułem jak delikatnie splótł nasze palce, uśmiechając się niemal cały czas.

- Nie, nie chce mi się pić- oznajmiłem, biorąc głęboki wdech. Musiałem się powstrzymać i postarać zapanować nad tymi reakcjami.

Jimin wzruszył ramionami, odsuwając się i wędrując pomiędzy regałami z towarem.

- Zacznę sprzątać i możemy wracać - oznajmił nagle, a potem dorzucił: - Masz rację. To bez sensu żebyśmy tu zostali skoro nikogo nie ma...

Złapałem go za rękę, a gdy przerwał w pół zdania, popchnąłem go prosto na regał. Chłopak przylgnął do półki, dlatego bez wahania zacząłem go całować. Wypieściłem jego smukłą szyję, przenosząc się na policzki i usta. Jimin znieruchomiał jak kamień, dlatego odsunąłem się na chwilę żeby dać mu przestrzeń.

- Co..co to było? - wyjąkał, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.- Kookie, co ty...

Uśmiechnąłem się w jego stronę, przysuwając coraz bliżej.

- Jestem nieprzewidywalny, pamiętasz? - spytałem, wyciągając dłoń i przesuwając nią po jego twarzy.- Jiminnie...

- Wiem, że taki jesteś - przyznał cicho, a potem dodał: - Ale nie spodziewałem się, że...

- Przepraszam - mruknąłem, ale nie miałem zamiaru się cofać. Skoro mieliśmy chwilę dla siebie to chciałem to wykorzystać.- Ale nie umiem panować nad sobą gdy jesteśmy w takiej sytuacji.

- To znaczy jakiej? - zapytał blondyn, mrugając oczami.- Ja...nic z tego nie rozumiem.

- Jesteśmy tu sami w ciemnościach, a na zewnątrz trwa burza - wyjaśniłem, ale nie odpowiedział.- Nie rozumiesz? Po prostu...mam nieswoje myśli.

Jimin przełknął ślinę, popychając mnie lekko do tyłu. Nie ruszyłem się z miejsca, nadal trzymając chłopaka w zamknięciu.

- W takim razie musisz już iść - szepnął, zaciskając usta.- Wiem, co mi wcześniej mówiłeś. Myślisz, że jestem naiwny? Nieprawda. Wiem czego chcesz.

Uniosłem brwi, bo jego przemowa mnie trochę zaskoczyła.

- Wiesz?

Jimin skinął głową, odwracając spojrzenie gdzieś w bok.

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz