Jungkook
Jimin zasnął na moich kolanach, a gdy zacząłem go głaskać po włosach, co chwilę marszczył swój nosek zupełnie jakby śnił mu się jakiś koszmar. Byłem ciekaw jakie ma sny, ale przecież nie mogłem wejść do jego głowy i samemu to sprawdzić.
- Ba...- usłyszałem jego cichy jęk, a gdy przysunąłem swoje ucho do jego ust, dokończył swoją myśl. - ...ka.
Stłumiłem śmiech, doskonale zdając sobie sprawę, że ma na myśli mnie. Znałem to japońskie słowo, oznaczające głupka. Już wcześniej mój chłopak tak mnie nazywał. Ale nie miałem mu tego za złe, w końcu to było urocze w jego wykonaniu.
- Wiem, Jiminnie - wyszeptałem, ciągle przeczesując jego jasne włosy.- Ty za to przypominasz mi urocze mochi. Zresztą, jesteś słodki tak jak one.
Jimin ponownie zmarszczył nos, a ja pomyślałem sobie, że zaraz kichnie. Tak się jednak nie stało, a drobne ciało blondyna przylgnęło do mojego. Uśmiechnąłem się, rzucając swoje spojrzenie na jego śliczną twarz.
Wcześniej wędrowałem po całym mieście, na nowo analizując swoją kłótnię z chłopakiem. Doszedłem do wniosku, że nie miała żadnego sensu. I tak było w istocie. Chciałem, naprawdę bardzo chciałem wrócić do blondyna, lecz skoro już postanowiliśmy od siebie odpocząć na te parę godzin, to postanowiłem pospacerować i zastanowić się co dalej.
Do swojego mieszkania nie miałem zamiaru więcej wracać. Dopóki moja mama nie spróbuje się ze mną skontaktować, nie było po co tam chodzić. Gdyby chciała zacząć terapię odwykową, na pewno bym jej znowu pomógł. Problem polegał na tym, że mój ojciec skutecznie ją od tego odsuwał. Był przekonany, że takie leczenie jej nie pomoże.
Westchnąłem, bo nagle przypomniałem sobie jak Jimin patrzył na mnie w sklepie, a ja stałem za szybą i obserwowałem co robi. Wcale nie chciałem go straszyć, ale po prostu bałem się do niego iść. Bałem się, że jest na mnie obrażony i znowu zaczniemy się sprzeczać.
Jednak chłopak znowu mnie zaskoczył. Wcale nie był zły, wręcz przeciwnie. Czułem jego skrywane emocje. Martwił się o mnie. Dlatego nie wiedziałem jak się zachować. Mimo to, czułem się dobrze, że między nami wszystko jest tak jak przedtem.
- Baka - usłyszałem nagle, a gdy na niego popatrzyłem, westchnął przez sen. Powinienem go obudzić?
- Jimin- ssi...- szepnąłem, jeżdżąc palcami po jego karku.- Zbudź się, chcę cię pocałować. No, słodkie mochi, obudź się.
Jimin uśmiechnął się delikatnie, a ja byłem prawie pewny, że mnie usłyszał. Teraz wystarczyło go jakoś zmusić do otwarcia oczu.
- Popatrz na mnie...- szeptałem, ale nie reagował. Może nadal przebywał w krainie snów i fantazji? Czyżby marzył skrycie o mnie? Uśmiechnąłem się, cmokając go w policzek.- Jiminnie...
Blondyn poruszył się, nagle oplatając mnie ramionami. Głowę ułożył w okolicy mojej szyi, a potem wtulił się w moją klatkę piersiową. Pewnie było mu bardzo wygodnie, czego nie mogłem powiedzieć o sobie.
Nagle dość dosadnie odczułem chęć pójścia do toalety. Wypita kawa musiała w końcu na mnie zadziałać, prawda?
- Um...Jimin- ssi...muszę iść do łazienki - powiedziałem, dotykając jego ramienia. Naprawdę nie chciałem tego robić, ale nie miałem wyjścia.- Poważnie, zaraz się posikam.
- Baka! - wykrzyknął Jimin, otwierając oczy i patrząc na mnie zdumiony.- Ja...to znaczy...
Uśmiechnąłem się, odsuwając chłopaka na bok.
CZYTASZ
Zabierz mnie stąd...
FanfictionBuntowniczy Jungkook spotyka na swojej drodze nieśmiałego Jimina. Skłócony z rodzicami postanawia na jakiś czas pomieszkać ze swoim kolegą. Jednak sprawa wcale nie jest taka prosta jakby się mogło wydawać, gdyż Jimin jest kontrolowany przez swoich n...