Rozdział 44.

2.2K 181 115
                                    

                                                                                      Jimin

Dałem swojemu chłopakowi coś do jedzenia, bo bałem się, że z powodu głodu może zemdleć. Jungkook dobrze wyglądał, lecz mimo to martwiłem się o niego. Nie powinien zaniedbywać swojego organizmu z mojego powodu. Znowu zrobiłem coś co mogło mu zaszkodzić. Ganiłem się w myślach z tego powodu.

- Bardzo dobre - usłyszałem głos Jungkooka.

Jadł już drugą drożdżówkę, którą mu dałem. Była z jakimś nadzieniem owocowym czy czymś podobnym. Nawet nie wiedziałem, zbyt zamyślony.

- Co jest w środku? - zapytałem, przyglądając się jak chłopak strzepuje okruszki na swoją bluzę. Był taki...łagodny gdy jadł. W jego oczach nie było tego ognia, który zwykle widziałem gdy na mnie patrzył. W tym momencie wyglądał na naprawdę spokojną osobę, chociaż ja dobrze wiedziałem, że wcale tak nie jest.

- Wydaje mi się, że jabłka - rzucił, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem. - Chcesz trochę?

Pokręciłem głową. Jeszcze tego brakowało żeby mnie karmił. Jemu pewnie sprawiłoby to radość, ale wolałem żeby to on się najadł, nie ja. Poza tym wcześniej jadłem obiad.

- Tak mi przykro...- wyszeptałem, a gdy spojrzał na mnie zdumiony, dodałem cicho: - To moja wina, że głodujesz. Ja...

Jungkook zmarszczył brwi, unosząc dłoń do góry. Zamilkłem, przyglądając się jego twarzy. Gdy tak nagle zgasły wszystkie światła w sklepie, obejrzałem się za siebie.

Za oknem zaczęło mocno padać, w potem nagle rozległ się huk. Wstrzymałem oddech, drżąc na ciele. Czemu to mi się znowu działo? Czemu burza?

- Tutaj nie wpadnie - brunet odezwał się do mnie w ciemności, a ja obróciłem się w jego stronę.

Jungkook skończył jeść, a potem oparł się o zagłówek krzesła. Wydawał się zmęczony. Znowu przeze mnie.

- Może...chcesz wrócić do domu? - spytałem cicho, stając za ladą.- Nic mi nie będzie. Poradzę sobie.

Chłopak wyciągnął rękę w moją stronę, dlatego mocno ująłem jego dłoń i postanowiłem nie puszczać przez jakiś czas.

- Jimin- ssi...- zaczął, a gdy pochyliłem się w jego stronę, dodał: - Nigdzie się nie ruszę bez ciebie.

Zdumiony, przygryzłem wargę. Myślałem, że...zresztą, czego się po nim mogłem spodziewać? To było do przewidzenia, prawda?

- Dobrze, jeśli chcesz - rzuciłem zaczepnie, ale cieszyłem się, że jednak nie będę tu sam.- Przynieść ci następną kawę? A może coś innego?

Jungkook uniósł głowę, pociągając mu ku sobie. Nie opierałem się, bo i tak był silniejszy niż ja. Brunet posadził mnie na swoich kolanach, a ja chcąc nie chcąc musiałem przestać z nim walczyć i zaakceptować fakt, że chce bym był blisko niego.

- No to...co robimy? - szepnąłem, a potem pogłaskałem chłopaka po włosach. Mój gest sprawił mu sporo radości, a w ciemności dostrzegłem jego szeroki uśmiech.

- Chcę cię trochę poprzytulać, Jiminnie - odpowiedział cicho, głaszcząc moją rękę swoją. Potem pochylił się w moją stronę, prosząc delikatnie: - Mógłbyś usiąść przodem do mnie?

Zamrugałem, bo nie wiedziałem o co mu chodzi.

- Ale jak? Przecież tak się nie da, bo siedzimy w ten sposób...

Jungkook przytulił się do mnie, dlatego ponownie zacząłem go głaskać po głowie. Lubiłem jego ciepło, którym mnie ogrzewał. Z powodu burzy zawsze robiło mi się zimno i drżałem. Teraz miałem przy sobie źródło ciepła i nie chciałem się go tak szybko pozbawiać.

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz