Rozdział 34.

2.1K 188 80
                                    

                                                                                    Jimin

Moje palce co chwilę przesuwały się po brzuchu bruneta, a w myślach panował istny chaos.

- Naprawdę wiedziałbyś co robić, Kookie? - spytałem cicho, przełykając ślinę.- Gdybyśmy spróbowali czegoś więcej niż pocałunków to...wiesz co robić? Bo ja nie bardzo. Zupełnie się do tego nie nadaję.

- Głuptas z ciebie, Jimin- ssi - Jungkook roześmiał się cicho, a ja nagle podniosłem głowę i na niego popatrzyłem. 

W tym samym momencie chłopak pochylił się ku mnie i w efekcie zderzyliśmy się czołem. Jungkook jęknął, a ja nagle mocno się wystraszyłem.

- Przepraszam, nie chciałem - szepnąłem, dotykając jego głowy.- Kookie, naprawdę nie chciałem cię uderzyć.

- W porządku, jakoś przeżyję - rzucił swobodnie, patrząc na mnie z lekkim grymasem. - Nie bój się, dobra? Nie rzucę się na ciebie. Możesz spać spokojnie.

Prychnąłem pod nosem, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że tylko żartuje. Widocznie jego migrena malała. To był bardzo dobry znak.

- Więc...- nagle moje pytanie zostało zagłuszone przez głośny huk, jaki się rozległ za oknem. Niemal podskoczyłem na łóżku, a moje oczy rozszerzyły się do wielkości talerza.- Słyszałeś?

Jungkook westchnął, a ja w panice naciągnąłem sobie kołdrę na głowę.

- Burza, boję się - wyszeptałem cicho, zaczynając drżeć na całym ciele.

- Jiminnie, zdejmij to. Udusisz się, jeśli będziesz taki owinięty - brunet szarpnął pościelą, ale nie miałem zamiaru jej puszczać.- No przestań, nic ci nie będzie. Dobrze wiesz, że...

- Nie zasnę dzisiaj - jęknąłem, obracając się na bok żeby móc widzieć jego twarz.- Dlaczego teraz?

Jungkook patrzył na mnie uważnie, a potem wsunął się pod moje okrycie. Leżeliśmy przytuleni do siebie, a ja nagle zacząłem odczuwać gorąco.

- Um...trochę ciepło - powiedziałem, na co tylko się roześmiał.- Mógłbyś się odsunąć trochę? Jeśli tego nie zrobisz to naprawdę się uduszę.

- Nie chcę - oświadczył, a ja oniemiałem.- Czemu miałbym spać na zimnej poduszce skoro ty mi zapewniasz ciepło?

- Ale...- odsunąłem kołdrę, biorąc głęboki wdech.- Jeśli zacznie grzmieć to i tak nie zmrużę oka. Może lepiej będzie, jeśli...

Nagle usłyszałem mocny grzmot, od którego wzdrygnąłem się na ciele. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Wstałem z łóżka, patrząc za okno. Niebo było granatowe, a szyba mokra od deszczu. Kiedy to się zaczęło? Nawet nie usłyszałem zmiany pogody. Może to dlatego, że byłem zajęty opiekowaniem się chorym Jungkookiem?

- Gdzie idziesz? - brunet usiadł, odrzucając kołdrę na bok. Jego włosy były trochę splątane, ale wyglądał całkiem atrakcyjnie mimo tego drobnego niedopatrzenia.

- Muszę znaleźć miejsce żeby się ukryć - oznajmiłem, a widząc jego szeroko otwarte oczy, posłałem mu lekki uśmiech.- Nie martw się, tylko na czas burzy.

- Ale wcale nie ma...- zaczął, lecz jego głos zagłuszył huk i błysk pioruna.

Pisnąłem, dopadając krawędzi łóżka i wchodząc pod nie. Jungkook gapił się na mnie zupełnie jakbym zwariował.

- Co ty robisz, Jiminnie? - spytał, przyglądając mi się jak usiłuję wczołgać się pod spód mebla.- Nie wchodź tam, to głupie.

- Szafa będzie lepsza? - spytałem cicho, szukając miejsca żebym mógł przeczekać tę pogodę.- Nie mogę patrzeć na błyski, to straszne.

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz