Rozdział 31.

2.3K 192 64
                                    

                                                                                        Jungkook

Tym razem przekonałem się, że moja ocena własnych możliwości okazała się błędna. Nawet jeśli ból wcześniej się zmniejszył , to podczas moich pieszczot z Jiminem nastąpił w mojej głowie ostry nacisk, zupełnie jakby coś próbowało rozwalić mi czaszkę od środka.

Odsunąłem się od blondyna z wielką niechęcią, lecz pocałunki przestały sprawiać mi przyjemność. Na moim czole pojawiła się zmarszczka, a gdy chłopak na mnie popatrzył, zrezygnowany spuściłem wzrok na swoje kolana.

- Przepraszam, Jiminnie - wymruczałem pod nosem, czując jak moje oczy zaczynają boleć z powodu ataku. Musiałem znowu położyć się do łóżka, chociaż nie miałem na to najmniejszej ochoty.

Jimin odsunął się, wstając z miejsca pospiesznie. Miałem nadzieję, że nie zrozumiał opacznie mojej reakcji.

- No to...posprzątam po śniadaniu - szepnął, a potem bez czekania na moją odpowiedź zaczął zmywać brudne talerze.

Przez moment przyglądałem się jego drobnej sylwetce, bo potem moje oczy zamknęły się zupełnie bez udziału mojej woli. Usłyszałem szmer, a potem poczułem dotyk Jimina na swojej ręce. Jego dłoń drżała lekko.

- Jungkook? - spytał cicho, a w jego głosie dosłyszałem pewnego rodzaju napięcie.- Co ci jest? Znowu cię boli, prawda?

- Nie, no co ty - mruknąłem, otwierając bolące powieki.- Wszystko w jak najlepszym porządku, patrz.

Po tych słowach wstałem szybko z miejsca, uśmiechając się w stronę blondyna. Nie musiał się znowu martwić. Nie potrzebowałem widzieć go takim.

- Jimin- ssi, pójdę do łazienki - powiedziałem, a gdy nie odpowiedział, odwróciłem się i pospiesznie wyszedłem z kuchni. Stanąłem przy ścianie, opierając się o nią. Mój oddech stał się płytki, a serce zaczęło walić jak szalone. Nie wiedziałem co się stało, ale jednego byłem pewien. Moja migrena wróciła i to dwa razy mocniej.

***

Jakoś udało mi się dotrzeć do pomieszczenia, a gdy zamknąłem za sobą drzwi, rozejrzałem się niepewnie. Prawdę mówiąc, nie byłem pewny po co tutaj przyszedłem. Nie chciałem uciekać od Jimina, ale widok jego zasmuconej twarzy sprawiał mi więcej bólu, aniżeli moje ataki i kłucie we własnym ciele.

Postawiłem parę kroków do przodu, lecz nagła mgła przesłoniła mi wzrok i byłem zmuszony stanąć. Czułem dość silne zawroty, lecz moja determinacja wygrała walkę ze słabościami. Udało mi się umyć twarz i oczy. Potem westchnąłem, opierając czoło o zimne kafelki. Pragnąłem po prostu obudzić się zdrowym i pełnym energii jak zwykle.

Nagłe walenie w drzwi sprawiło, że się ocknąłem. Byłem pewny, że Jimin stoi po drugiej stronie i czeka aż wyjdę.

- Kookie, otwieraj! Wiem, że coś ci jest - jego nagłe wołanie spowodowało kolejną falę kłucia. 

Nie miałem wyjścia jak wpuścić chłopaka do środka. Na pewno zauważy mój stan, ale co mogłem więcej zrobić?

Dokuśtykałem w stronę drzwi, a następnie otworzyłem je jednym pociągnięciem. Jimin patrzył na mnie poważnie, a potem wparował do środka. W jego oczach widziałem ten wyraz troski jak wtedy gdy się dowiedział o mojej migrenie.

- Nic mi nie...- zacząłem, ale przerwał mi w pół zdania.

Sądziłem, że będzie płakać i lamentować. Jednak stało się odwrotnie. Blondyn nagle zmienił się w kogoś zupełnie mi obcego. Na jego twarzy malował się gniew i zaciętość. Jego oczy rzucały groźne błyski.

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz