Rozdział 58.

2K 176 136
                                    

                                                                                         Jimin

Ciepło zaczęło obejmować moje ciało, a mocny uścisk bruneta nie pozwalał na odejście. Całowałem Jungkooka tak jakbym pragnął mu zrekompensować wszystkie te momenty, w których byłem dla niego niemiły.

Starałem się, a gdy mój chłopak zaczął szybciej oddychać, uśmiechnąłem się i splotłem dłonie na jego karku. Dostrzegłem to jak bardzo jest wytrącony z równowagi, a jego dłonie drżą. To było dla mnie zdumiewające, bo przecież brunet był tym odważnym, nie ja.

- Muszę...iść na moment do łazienki - mruknął, odsuwając mnie i niemal wybiegając z pokoju.

Wzruszyłem ramionami, wzdychając głęboko. Moje policzki były zarumienione, to pewne. Stanąłem przed szafą, wyjmując jakieś spodnie dresowe i zamieniając je z tymi od mundurka. Potem włożyłem dłuższą koszulkę. Postanowiłem nie wyciągać swetra, bo w pokoju było całkiem ciepło i przytulnie. Poza tym pocałunek chłopaka...

Dotknąłem swoich ust, przesuwając po nich palcem. Zadrżałem, przypominając sobie upajający zapach bruneta oraz jego bliskość. Mógłbym pozostać tak na dłużej gdyby mnie nagle nie odepchnął. Ale co mu się mogło stać?

Jungkook nie wracał, a ja zacząłem się niepokoić. Poskładałem swoje ubranie do szkoły i położyłem na krześle, a potem poszedłem za brunetem.

***

- Kookie, jesteś tam? - zapytałem, stukając dłonią w drzwi.- Mogę wejść do środka?

Odpowiedziała mi cisza, a gdy przyłożyłem ucho do drzwi, usłyszałem jakiś stłumiony dźwięk. Przełknąłem ślinę, naciskając na klamkę i wchodząc do pomieszczenia.

Jungkook stał przy umywalce, a jego twarz była cała mokra. Zdumiony, podszedłem do niego patrząc jak roztargniony szuka ręcznika.

- Co...co ci jest? Powiedz co się stało, Kookie - nalegałem, dotykając jego ramienia.

Brunet spojrzał na mnie zaczerwienionymi oczami, a ja nagle zacząłem się martwić. Pewnie coś go bolało, bo w innym wypadku nie byłby taki smutny.

- Płakałeś? - szepnąłem, ale tylko potrząsnął głową.- No jak to nie? Przecież widzę.

- To nic takiego, Jimin-ssi...- wycharczał, a potem sięgnął po ręcznik i wytarł sobie twarz. Jego włosy też były trochę mokre, dlatego zabrałem drugi ręcznik i zacząłem suszyć jego głowę. - Nie trzeba...

- To moja wina? - zapytałem, przyglądając się jego oczom.- Znowu zrobiłem coś nie tak jak trzeba?

Jungkook spojrzał na mnie poważnie, wydając z siebie ciche westchnięcie.

- Głuptas z ciebie, jak zwykle - mruknął, a potem pociągnął mnie ku sobie. Opadłem na jego pierś, a gdy uniosłem głowę, patrzył na mnie troskliwie.- Moje łzy nie są twoją winą, zapamiętaj to. Ja nigdy nie płaczę z powodu tego co mi mówisz, bo twoje słowa nie mają takiej mocy żeby mnie zranić.

Oszołomiony, patrzyłem na jego twarz. Zastanawiałem się co jest powodem, a potem nagle mnie olśniło. Byłem takim ignorantem, który myśli tylko o swoim szczęściu.

- Czy...przypomniałeś sobie swoich rodziców? - wyszeptałem, a gdy nie odpowiedział, dodałem jeszcze: - Widok moich przypomniał ci o własnych, prawda? Teraz...jesteś smutny i cierpisz.

- Przez chwilę...zastanawiałem się nad tym, ale potem...zacząłem myśleć tylko o tobie, Jiminnie - odpowiedział cicho, pochylając się i dotykając moich policzków swoimi wargami.

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz