Rozdział 22.

2.7K 214 261
                                    

                                                                                       Jimin

Tym razem postanowiłem włożyć swoje okulary. Nawet usilne przekonywanie Jungkooka niewiele zmieniło. W drodze do sklepu, mój przyjaciel nieustannie próbował zwrócić mi uwagę na to, że bez szkieł wyglądam o wiele bardziej atrakcyjnie.

- Co z tego? Idę do pracy, Kookie - odparowałem, spoglądając na bruneta z boku.- Poza tym, twoja opinia wcale nie jest dla mnie aż tak istotna.

Jungkook niemal zachłysnął się z wrażenia, a potem udał wyimaginowany atak serca.

- No wiesz? Jak możesz tak mówić? Ranisz moje uczucia - zaprezentował przede mną swój talent aktorski, na co tylko się roześmiałem.- Wiesz, myślę sobie, że dziś w nocy będzie padać. Popatrz na niebo.

Uniosłem głowę do góry, spoglądając na granatowe chmury kłębiące się nad naszymi głowami.

- Tak, pewnie masz rację - odpowiedziałem, wzdychając.- Nie zabrałem parasola.

Brunet nagle przystanął, patrząc na mnie z pewną dozą czułości. Poczułem się jakoś dziwnie.

- Co jest? - zapytałem ostrożnie, siłą woli powstrzymując swoje rumieńce.

- No zastanów się, Jiminnie - roześmiał się cicho.- Pracujesz w sklepie. Nie możesz sobie kupić parasolki?

Zmarszczyłem brwi, kręcąc głową. Nie sprzedawaliśmy tego rodzaju rzeczy, to był sklep spożywczy.

- No cóż - Jungkook westchnął, idąc przed siebie.- Bez obaw. W razie czego po prostu spędzimy noc w twoim sklepiku.

W momencie gdy wypowiedział te słowa, na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Zadrżałem, chociaż nie wiedziałem z jakiego powodu. Ze strony chłopaka nic mi nie groziło, a mimo to ciągle miałem jakieś obawy, że niedługo coś się wydarzy. Tak jakby nagle ujawniło się moje złe przeczucie.

***

Tak jak się tego spodziewałem, dzisiejszego popołudnia panowały zupełne pustki. Zanosiło się na potężną ulewę, co do tego nie miałem złudzeń.

- Hmm...naprawdę nie będzie burzy? - spytałem, patrząc przez okno. Zbliżał się wieczór, ale już od ponad dwóch godzin było ciemno.- Kookie?

Jungkook podniósł się z krzesła na którym siedział przed sekundą, a potem dołączył do mnie. Wyjrzał przez szybę, marszcząc brwi.

- Nie, nie wydaje mi się. Chociaż...- zawiesił na moment głos, a moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Nie uśmiechałoby mi się siedzieć tutaj gdyby nagle zaczęła być burza. Nie wyszedłbym stąd do jutra.- Myślę, że niepotrzebnie się martwisz. Jimin- ssi, spokojnie. Musisz...

- Muszę się napić kawy - oznajmiłem, odwracając się w kierunku starego automatu. Pracownicy mogli do woli korzystać z tego urządzenia, bo miało już swoje lata i nie nadawało się dla klientów. Bez przerwy się zacinało, a kawa była paskudna. Mimo to, przyzwyczaiłem się.

- Nie jesteś głodny? - zapytał mnie brunet, idąc za mną krok w krok.- Może kupić ci coś do jedzenia?

Roześmiałem się, kręcąc głową. Tak bardzo się o mnie martwił, to zaczynało być niepokojące. Albo po prostu miłe, bardzo.

- Też chcesz? - mruknąłem, a potem wybrałem zwykłe espresso i kliknąłem w przycisk. Gdy rozległ się głośny szum, westchnąłem.

- Jasne, czemu nie - odpowiedział brunet, przyglądając mi się z boku.- Wiesz, wyglądasz na zmęczonego. Naprawdę, twoja twarz jest taka blada. Dobrze się czujesz?

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz