Rozdział 10.

2.9K 244 204
                                    

                                                                                      Jimin

Nie mogłem sobie przypomnieć kiedy ostatnio się śmiałem. Słowa Jungkooka sprawiły, że nie mogłem powstrzymać się od cichego chichotu, jaki nagle wydostał się z moich ust. Brunet nie mógł mówić poważnie, prawda? Pewnie chciał mnie tylko rozśmieszyć, co wyszło mu z zaskakującą łatwością.

- Jimin- ssi - powiedział, przerywając mój napad śmiechu.- Miło, że się uśmiechasz. To znaczy, że...zgadzasz się?

Zamilkłem nagle, ze zgrozą patrząc w jego spokojne oczy. Co?

- Ja...o czym ty...- nagle dotarło do mnie, że on mówi poważnie. - Chyba nie myślisz, że ci na to pozwolę? Nawet się nie znamy!

- Nieprawda - zaprzeczył, kręcąc głową na bok.- Jesteś w błędzie. My...

- Nie! - krzyknąłem na cały głos, a kilka osób popatrzyło w stronę naszego stolika. Starałem się skulić, aby wydać się jak najmniej widocznym. Nie chciałem niepotrzebnych spojrzeń. - Ty naprawdę jesteś szalony.

Jungkook uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja odwróciłem wzrok. Spojrzałem na swoje drżące dłonie, zaciskając je w pięści. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Czemu miałbym pozwalać zupełnie obcemu chłopakowi mieszkać u siebie? To nie miało sensu. Nigdy w życiu się nie zgodzę na tak głupi pomysł.

- Słuchaj...- podniosłem wzrok, ale chłopak patrzył za okno. Jego spojrzenie błądziło gdzieś daleko. Najwidoczniej chwilowo był w innym miejscu. Gdy na mnie spojrzał, zupełnie zapomniałem co chciałem mu powiedzieć.

- W porządku, rozumiem - odpowiedział, uśmiechając się niepewnie.- Nie mogę tego od ciebie żądać. Nie martw się, dam sobie radę.

Patrzyłem na niego cierpliwie, nagle odczuwając lekki niepokój.

- To...gdzie pójdziesz? - spytałem, bo to nie dawało mi spokoju. Jeśli z mojego powodu coś mu się stanie? Ale nie byłem za niego odpowiedzialny. Jungkook miał przecież rodzinę, a ja kim dla niego byłem?

Chłopak nie odpowiedział, wzruszając ramionami. Czemu chciał wywołać u mnie poczucie winy? Był naprawdę nieobliczalny. Nic nie mogłem zrobić, aby to zmienić.

- Moi rodzice by się nie zgodzili - mruknąłem pod nosem, a potem sięgnąłem po kubek z kawą. Musiałem się czymś zająć, bo w innym wypadku bym oszalał.

- A ty? - spytał cicho, przyglądając mi się uważnie.- Jeśli bym ich poprosił, Jimin- ssi?

Uniosłem na niego oczy, a moje serce nagle zaczęło bić jak zwariowane.

***

 Wyszliśmy razem na zewnątrz. Słońce świeciło mi prosto w oczy, tak że prawie nic nie widziałem. Gdy tak nagle się potknąłem o chodnik, Jungkook złapał mnie za ramię.

- Uważaj, jeszcze się zabijesz potykając o własne nogi.

Zarumieniłem się, wyrywając z jego stalowego uścisku. Pewnie zostawił na moim ramieniu siniaki. 

- Nic mi nie jest. 

Chłopak roześmiał się cicho, a potem powiedział:

- Najwyraźniej muszę cię chronić. Skoro jesteś ode mnie słabszy to jest to mój obowiązek jako twojego przyjaciela.

Zatrzymałem się tak gwałtownie, że brunet był zmuszony zawrócić. Zaskoczony patrzył na mnie chwilę.

- Wyjaśnijmy sobie coś, Jungkook - zacząłem, starając się brzmieć pewnie, co nie szło mi zbyt dobrze. Jego natarczywe oczy nie dawały mi spokoju, a dłonie zaczęły drzeć bez powodu. Denerwowałem się gdy ktoś skupiał na mnie całą swoją uwagę.

- Co? Przecież mówię jak jest - mruknął, a potem bez wahania pociągnął mnie za nadgarstek.- Chodźmy do ciebie. Muszę spytać twojej mamy czy zgadza się na ten pomysł.

- Zaraz...- protestowałem, ale jego postawa była nieubłagana.

Jungkook tak zwyczajnie zaciągnął mnie do własnego domu. Nie mogłem w to uwierzyć.

***

Moja mama patrzyła na bruneta przenikliwie, a potem przeniosła swoje spojrzenie na mnie. Niemal zadrżałem, czując jej badawczy wzrok na swoim ciele.

- To jest twój znajomy, kochanie? - spytała, jakby oceniając bruneta dogłębnie. Nie byłem w stanie przejrzeć czy przypadł jej do gustu czy wręcz przeciwnie.

- Nazywam się Jeon Jungkook, bardzo mi miło - przedstawił się chłopak, kłaniając nisko.

Mama zamrugała, uśmiechając się delikatnie.

- Chodzisz do szkoły Jimina?

- Tak, zgadza się - skinął głową, uśmiechając się szeroko. Prawdę mówiąc, moja mama chyba znalazła się pod jego urokiem, gdyż nie mogła wprost wyjść z podziwu jego kulturą i obyciem. Gdyby tylko znała prawdę i widziała jak brunet zakrada się nocą na mój balkon, natychmiast zmieniłaby zdanie.

- Mamo, ja...- zacząłem niepewnie, spoglądając na jej twarz.-  Jungkook pomógł mi kiedyś w sklepie...

Moja mama popatrzyła na mnie zdumiona, pytając o szczegóły. W skrócie opisałem jej nagłe wtargnięcie trzech niemiłych typów, którzy mi się narzucali.

- Och, czemu nic nie mówiłeś? - przejęła się, głaszcząc mnie po włosach.- Kochanie, gdybym tylko wiedziała...

- Spokojnie, nic się nie stało. Broniłem Jimina jak mogłem - pochwalił się Jungkook, choć trzeba mu przyznać, że wydał się przy tym bardzo skromny. Co on kombinował?

- Naprawdę? - kobieta uniosła brwi, a potem spytała: - Jak silny jesteś?

Byłem zdumiony jej pytaniem. Czy trochę nie przesadzała?

- Myślę, że silniejszy niż Jimin - odpowiedział, a ja nagle spiorunowałem go wzrokiem.

- Jungkook...- syknąłem, ale posłał mi lekki uśmiech.

Moja mama uśmiechała się, zamyślając nad czymś intensywnie. Znałem ten wyraz jej twarzy. Zwykle potem miała jakiś pomysł. Tym razem też coś wpadło jej do głowy.

- Kochanie...- zwróciła się do mnie, na moment zupełnie ignorując Jungkooka.- Rozmawiałam z tatą. Oboje uważamy, że powinieneś mieć osobę, która cię obroni w razie niebezpieczeństwa.

Patrzyłem na nią szeroko otwartymi oczami. Co miała na myśli, mówiąc mi takie rzeczy?

- Ale...do czego zmierzasz? Mamo, naprawdę dobrze sobie radzę bez pomocy.

- Myślę, że twój przyjaciel idealnie się nada do tej pracy - oznajmiła, patrząc na zdumionego bruneta.- Bardzo cię proszę, zostań ochroniarzem mojego syna.

Wytrzeszczyłem na nią oczy, a okulary prawie zleciały z mojego nosa. Natomiast Jungkook uśmiechnął się bardzo szeroko, spoglądając na mnie bez śladu skrępowania. Dopiął swego, a na dodatek dostanie pieniądze za przebywanie w moim towarzystwie. Nie wspominając o tym, że będzie miał dach nad głową.

***

Byłem zły na mamę. Wymyśliła coś tak idiotycznego, iż nie mogłem się uspokoić. Poleciłem zostać Jungkookowi w salonie, na co przystał bez wahania. Potem zaciągnąłem mamę do kuchni i zamknąłem drzwi.

- Dlaczego to zrobiłaś? - spytałem, patrząc na nią.- Co on sobie o nas pomyśli? Mamo, zrozum...

- Nie, kochanie. Ja tylko martwię się o ciebie - wyznała, przytulając mnie do siebie.- Martwię się, że ktoś cię skrzywdzi.

- Nie jestem dzieckiem - zaprotestowałem, lecz nie miałem zamiaru się z nią kłócić. W końcu Jungkook dostał to czego chciał. A ja już nie mogłem go stąd wygonić. Czułem, że mieszkanie z brunetem pod jednym dachem wpędzi mnie w kłopoty.

****************************************************************************************

Ale was rozpieszczam ;) Napiszcie proszę ładny komentarz <3


Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz