Rozdział 54.

1.9K 197 117
                                    

                                                                                         Jimin

Poczułem jak moje policzki uderza ciepło, a w piersi brak mi tchu. Przez chwilę nie byłem w stanie nawet normalnie oddychać, zbyt zszokowany tym co się właśnie stało. 

Jungkook złapał kołdrę, zakrywając swoje ciało, ale już widziałem w jakim jest stanie. Nie udało mu się ukryć przede mną, mimo ciemności nocy. W mojej głowie pojawiła się zupełna pustka. Co miałem zrobić?

- Kookie, może...- wyszeptałem patrząc na niego niepewnie.- Może...idź..

Brunet rzucił mi rozżalone spojrzenie, a potem odwrócił wzrok w drugą stronę.

- Nie miałeś tego widzieć - odpowiedział cichym głosem, a moje dłonie lekko zadrżały.- Chciałem żebyś spał. Nie spodziewałem się tak nagle, że...poczuję..

Przysunąłem się ku niemu, przytulając do jego ramienia. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale nie chciałem się odsuwać.

- Nie martw się o mnie, nic mi nie będzie - wyszeptałem, wzdychając z powodu jego upojnego zapachu. Czemu tak nagle zaczął mi się aż tak podobać? - Zamknij oczy i śpij, dobra? Uda ci się, jestem tego pewny.

Jungkook nie odpowiedział, a potem ułożył się wygodnie i popatrzył w sufit. Nie mogłem widzieć jego oczu, ale miałem wrażenie, że wcale nie śpi.

- Nie myśl o tym - poprosiłem go cicho.

- To nie jest takie proste, Jimin-ssi - rzucił, nie poruszając się w ogóle.- Sam przecież wiesz...

Nie mogłem się z nim nie zgodzić. Miał rację, to było dość nieprzyjemne uczucie. Ja sam czułem się jakbym nie mógł panować nad odruchami swojego ciała, nie wspominając nawet tych silnych uczuć jakie mną targały w tamtym momencie.

- Więc...co zrobisz? - spytałem, patrząc na chłopaka. Nie odpowiadał, a ja zacząłem się niepokoić.- Na pewno nie chcesz iść do łazienki? Może...jak będziesz sam to poczujesz się lżej, Kookie.

Brunet obrócił się na bok, przy okazji odsuwając mnie od siebie. Tak nagle zniknęło to miłe ciepło, które mi dawał. A ja potrzebowałem się do niego przytulać, bo wtedy moje strachy nie miały do mnie dostępu.

- A...jeśli zrobię tak? - szepnąłem, a potem przesunąłem dłonią po jego plecach.- To pomaga?

- Miłe - szepnął przyciszonym tonem głosu, ale nie spojrzał na mnie. Leżał zupełnie nieruchomo, jakby naprawdę coś go bolało. - Może...mógłbyś..

- Co? - spytałem, pochylając się nad Jungkookiem i starając się wypatrzeć rysy jego twarzy.

- Nie, to nieważne - pokręcił głową, oddychając głęboko.  - Sam sobie jakoś poradzę.

Czekałem aż zmieni zdanie i mi powie co mam zrobić, ale widocznie był bardziej uparty niż sądziłem. Dostrzegłem w mroku jakiś ruch, a gdy się przyjrzałem, zauważyłem jego dłonie schowane pod kołdrą.

- Co teraz robisz? - szepnąłem, wtulając się w jego plecy.- Kookie, co...

Jungkook nagle jęknął, a potem obrócił się na drugą stronę przy okazji obejmując mnie i przyciskając się do mnie. Wyczułem jego gorąco oraz ciężki oddech na swojej twarzy. Nie mogłem zaakceptować tego, że tak bardzo cierpi.

- Pomóż mi, Jimin-ssi...- poprosił, całując mnie w szyję. Jego usta były ciepłe, a ja nagle poczułem lekkie oszołomienie.

Moje serce zaczęło bić jak szalone, a gardło stało się zupełnie suche. Miał prawo mnie prosić o to, bo w końcu byliśmy razem i się kochaliśmy. Jednak...miałem duże opory żeby robić podobne rzeczy.

- Kookie, chyba się spalę ze wstydu jeśli...

- Nic ci nie będzie, w efekcie ty też zaczniesz się tak czuć - mruknął, wtulając się we mnie mocno.- Ale ja nie mam oporów żeby cię tam dotykać, mochi.

Prychnąłem pod nosem, a gdy na mnie spojrzał, westchnąłem.

- A nie mógłbyś sam...no wiesz..- zacząłem, ale pokręcił głową.- Czemu nie?

- Bo chcę żebyś to był ty - odpowiedział, całując mnie w policzek.- Poza tym jakoś nie umiem sobie wyobrazić, że moje palce to twoje. Przecież twój dotyk jest bardzo delikatny więc..

- Wystarczy już - jęknąłem, czując ciepło na ciele. - No to...co mam robić? Wiesz dobrze, że nigdy nie myślałem o tym. Jak mam ci pomóc z...

- Jiminnie, nie oglądałeś nigdy filmów? - mruknął, a gdy wzruszyłem ramionami, dodał: - Więc ci powiem. Po prostu połóż tam swoją rękę i zacznij nią ruszać tak żebym mógł..

- Co? - zdusiłem w sobie okrzyk, rozszerzając oczy.- Ale..to jest..

Jungkook przygryzł usta, obracając się na plecy i patrząc na mnie. Przełknąłem ślinę, pochylając się nad nim. Ostrożnie uniosłem kołdrę odkrywając jego ciało. Nie mogłem myśleć logicznie gdy byliśmy w obliczu takiej sytuacji. Poza tym...

- Nie mogę patrzeć ci w oczy, to mnie onieśmiela - szepnąłem, spoglądając w jego stronę.- Kookie, nie wiem czy to zrobię..

- Jeśli je zamknę to będzie lepiej? - zapytał mnie cicho, a potem przymknął powieki.

Patrzyłem na bruneta, zastanawiając się czy się obrazi, jeśli mu nie pomogę. Tak nagle zaczął mnie oblewać zimny pot, a dłonie zaczęły się trząść.

- Jestem tchórzem, Kookie - wyszeptałem, a gdy otworzył oczy i na mnie spojrzał, dodałem jeszcze ciszej: - Ogromnym tchórzem, który nie zasługuje na kogoś tak dobrego jak ty.

Jungkook pokręcił głową, łapiąc moją dłoń i przyciągając ku sobie. Nie miałem wyjścia jak pochylić się nad nim. Chłopak uśmiechnął się, łapiąc mnie za szyję i składając na moich ustach czuły pocałunek, od którego w moim wnętrzu zapłonęła iskra. Łaskotanie w brzuchu zaczęło się nasilać z każdym następnym pocałunkiem bruneta.

Jęknąłem, czując jak Jungkook przesuwa się na łóżku i stara się mnie przekonać żebym mu pozwolił na to. Nie pozostałem obojętny na jego czułości, oddając pocałunki z pasją, która zaskoczyła mnie samego.

- Czekaj...- szepnąłem, odsuwając się i łapiąc oddech.- Gdzie...

Jungkook nagle zsunął z siebie pościel, a gdy spojrzałem w dół zobaczyłem coś...dużego. To była część jego ciała, która niemal pragnęła mojego dotyku i uwagi.

Moje policzki zaczęły piec, ale w końcu zmusiłem się żeby wyciągnąć rękę i przesunąć nią po jego ciele. Zrobiłem to bardzo niepewnie i delikatnie, a w momencie gdy chłopak poczuł mój dotyk, wydał z siebie stłumiony jęk. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej, tak że nie słyszałem własnych myśli zagłuszonych przez ten dźwięk.

- Jimin-ssi...proszę cię, mocniej - błagał, zaczynając się nagle wiercić. - Nie męcz mnie, to nie do zniesienia.

Skinąłem głową, nagle stając się bardziej śmiałym. Mój nacisk palców się zwiększył, a jęki wydostające się z gardła Jungkooka z każdą chwilą były coraz przyjemniejsze dla mojego ucha. Chyba mu się to podobało.

Przestałem się zastanawiać jak potem będę mu patrzeć w oczy. W tym momencie poszedłem za swoim instynktem i tak zwyczajnie dałem się złapać w sidła namiętności.

***********************************************************************************************

Koniec ;) Nie no, żartuję. Koniec tego rozdziału, do zobaczenia przy następnym :)


Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz