Rozdział 28.

2.5K 220 304
                                    

                                                                                     Jimin

Chyba zrobiłem duży krok naprzód. Pozwoliłem pocałować się brunetowi, mimo swoich wątpliwości. Nie mogłem tego żałować, bo naprawdę mi się podobało. To jak nasze usta delikatnie ocierały się o siebie, a oddechy mieszały.

Jungkook był bardzo ostrożny i pilnował się żeby mnie nie wystraszyć. Jednak to było zbędne. W momencie gdy poczułem ciepło obejmujące każdą część mojego ciała, niemal sam zacząłem dążyć do czegoś więcej.

Zupełnie nieświadomie zacząłem miętosić sweter chłopaka, dotykając jego koszulki. Chciałem...sam nie byłem pewny, ale potrzebowałem jego zainteresowania.

Jęknąłem, niemal siłą odsuwając się od niego. Moje policzki były czerwone, co do tego nie miałem wątpliwości. Jungkook patrzył na mnie z rozczuleniem, oddychając głęboko. Jego usta były wilgotne, a ja zacząłem się zastanawiać czy moje wyglądają podobnie. Zawstydzony, spuściłem wzrok na swoje dłonie.

- Przepraszam - wydusiłem z siebie, biorąc głęboki wdech.

- Nie masz za co, Jiminnie - odpowiedział, obejmując mnie ramieniem.- To...było niesamowite.

Nie byłem w stanie spojrzeć mu w oczy. Ale wcale nie musiałem tego robić. Jungkook przytulił mnie do siebie, a ja odetchnąłem. Przynajmniej znowu mnie nie zaczepiał. Uśmiechnąłem się, tuląc do niego.

***

- Może pójdziemy do twojego pokoju? - spytał, nie wypuszczając mnie z ramion.- Rozumiem, że lubisz się tulić, ale co będzie jeśli wejdzie twoja mama...

Podniosłem szybko głowę, patrząc na bruneta z lekkim przerażeniem. Właśnie, w jaki sposób miałbym jej wyjaśnić zaistniałą sytuację? Przecież nie było burzy więc tulenie się mogłoby jej się wydać podejrzane.

- Masz rację, idziemy - zarządziłem, podnosząc się z kanapy. Wyprostowałem się, rozciągając mięśnie. Zbyt długo siedziałem w jednej pozycji i teraz odczułem lekki zastój w ciele.- Chcesz coś do jedzenia?

Jungkook uśmiechnął się do mnie, a potem oznajmił:

- Przyniosę jakieś przekąski, a ty idź. Zaraz wrócę.

Uśmiechnąłem się do niego, kiwając głową. Sam mogłem po nie iść, ale skoro chciał to czemu nie? Ostatnio był bardzo pomocny i się o mnie martwił. Czułem się trochę zobowiązany w jakiś sposób mu za to podziękować. Tylko jak?

***

- To jest dobre - powiedział Jungkook wskazując opakowanie miodowych ciasteczek z zielonym nadzieniem. Brunet leżał ze mną na łóżku, a dokoła nas były rozstawione różne słodkości.- Jadłem je...chwilka...- zamyślił się, a ja nie mogłem oderwać od niego oczu.- ...jakieś parę tygodni temu. Były akurat w promocji.

Skinąłem głową, sięgając po smakołyk. Przyjrzałem się ciastku wypełnionemu zielonym kremem.

- Jak smakuje? - spytałem, trochę niepewnie.

Chłopak posłał mi tajemniczy uśmiech.

- Zjedz to się przekonasz - rzucił, samemu sięgając po opakowanie czekoladowych ciastek.

Zmarszczyłem brwi, bo ta zielona maź nie wyglądała zbyt zachęcająco. Mimo to, ugryzłem kawałek. Na języku poczułem miętę i kawałki czekolady. Musiałem przyznać, że było smaczne. Lekko orzeźwiające.

- Pyszne, Kookie - przyznałem, spoglądając w jego stronę.

Jungkook uśmiechnął się do mnie, zajadając czymś czekoladowym. Na jego policzku pozostała rozmazana smuga po kremie, na co zachichotałem pod nosem. Chłopak spojrzał na mnie zdumiony.

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz