Epilog

3.2K 246 191
                                    

                                                                         Mój najdroższy...

Minęło bardzo wiele, wiele lat odkąd się spotkaliśmy. Nasza krótkotrwała przyjaźń przerodziła się w coś czego zupełnie się nie spodziewałem. Miłość. To słowo jest tak bliskie memu sercu zupełnie jak Twój widok. Ciągle pamiętam Twoje spojrzenie gdy wyznałeś mi swoje uczucia. Nadal czuję lekkie łaskotanie, chociaż ja sam bardzo się zmieniłem i postarzałem.

Wiem, że już nie przeczytasz tego listu, lecz chciałbym to napisać po raz pierwszy i ostatni. Czuję, że niewiele życia mam jeszcze przed sobą i już wkrótce spotkam się z Tobą, gdziekolwiek teraz jesteś.

Przeżyliśmy razem cudowne chwile, których nigdy nie zapomnę. Momenty wzruszenia i szczęścia wypełnionymi łzami i strachem, że gdzieś po drodze się zgubimy i nie odnajdziemy więcej. Powinienem przecież pamiętać, że złożyłeś mi swoją obietnicę. Powiedziałeś, że mnie nie zostawisz. Uwierzyłem w to. Zawsze ufałem Twoim słowom, bo nigdy mnie nie zawiodłeś.

Sądziłem, że to ja pierwszy zejdę z tego świata. Mimo wszystko to Ty mnie wyprzedziłeś. Kto by pomyślał, że nie zaczekasz na mnie. Bardzo cierpiałem gdy odszedłeś. Nie mogłem się pogodzić, że już Cię nie ma przy moim boku.

Jednocześnie zrozumiałem coś ważnego. Jestem już zbyt stary, aby płakać i rozpaczać. Cały świat wydaje mi się po prostu nietrwały i wiem, że już wkrótce moje serce przestanie bić. Cieszę się, bo będziemy znów razem.

Pamiętasz gdy kupiliśmy ten dom? Wtedy byłeś już dość znanym kompozytorem, a ja zaczynałem uczyć na Uniwersytecie, mimo że nie skończyłem jeszcze trzydziestu lat. Zawsze mi powtarzałeś, że jestem zdolny i uda mi się osiągnąć wszystko co sobie zaplanuję. Jak zwykle nie myliłeś się.

Życie z Tobą w Japonii dało mi poczucie szczęścia. W najśmielszych snach nie wyobrażałem sobie, że miłość może być tak piękna i głęboka. Ty pokazałeś mi wszystko, nauczyłeś kochać. Wyzbyłem się swojej początkowej nieśmiałości dzięki Tobie.

Mam Ci tyle do opowiedzenia. Mimo upływu tego ostatniego bolesnego roku, nadal zachowałem w sobie radość. Cieszę się z każdego nowego dnia, mimo że czasem cierpię bo Ciebie nie ma ze mną. 

Nie jestem pewny kto przeczyta mój list, w czyje ręce trafi. Nie martwię się tym, bo nawet jeżeli moje wyznanie zaskoczy wszystkich naszych domowników to już mnie tu nie będzie. Wiedz, że wcale nie mam zamiaru się zabijać. Ja czuję, że umrę z powodu tęsknoty za Tobą. To się stanie dziś w nocy, mam pewność.

Gdy patrzę na siebie w lustrze widzę starca ze zmarszczkami i jakimś smutkiem w oczach. Ach, Jungkookie. Jestem zmęczony. Tak bardzo zmęczony istnieniem. Modlę się do Buddy, aby był dla mnie łaskawy i pozwolił mi spotkać się z tobą w innym życiu. Teraz już wiem, że wszystko przemija, a czas nieuchronnie płynie dalej, bez nas.

Co byś mi teraz powiedział? Jestem przekonany, że zacząłbyś żartować i mnie rozśmieszać. Nie zmieniłeś się zbyt wiele, poza wyglądem i sposobem bycia. Aż do ostatniego oddechu zachowałeś swój uśmiech i przytomność umysłu. A ja nie mogłem patrzeć gdy zamknąłeś swoje oczy i już więcej ich nie otworzyłeś. To za bardzo bolało.

Teraz ból w moim sercu zmienił się w pustkę. W środku mam jedną wielką dziurę i nic więcej. Pewnego dnia ta część mnie również zniknie, a nastąpi to gdy się znów spotkam z Tobą.

Wiesz, czego najbardziej mi brakuje? Twojego głosu. Chciałbym go znów usłyszeć. Poczuć uścisk Twoich ramion i ciepło, którym mnie zawsze otaczałeś. 

W naszym domu niewiele się zmieniło. Yumi jest tak piękna jak zwykle, a jej synek Guki ma już sześć lat. Wiem jak go uwielbiałeś. Czasem ten maluch przypomina mi trochę Ciebie. Jest tak samo ciemnowłosy i roześmiany jak kiedyś Ty. Yumi ledwo za nim nadąża. Wyrosła na piękną kobietę i nawet fakt, że urodziła swoje dziecko w wieku trzydziestu lat nie odebrał jej nic ze swojej urody. Jej matka, pani Shiroto nasza najlepsza gospodyni, dba o dom jak o swój własny. Wiem, że też tęskni za Tobą. Zawsze była dla nas bardzo pomocna i akceptowała nasz związek. 

Jungkookie, bardzo Cię kocham. Teraz gdy to piszę czuję łzy pod powiekami, które natychmiast odgarniam rękawem kimona. Nie powinienem płakać, nie w tym wieku. Wiem, że mogę pozwolić sobie na tę chwilę słabości, ale z drugiej strony jestem zbyt silny na to. Muszę być dzielny, w końcu Guki mnie obserwuje i zdaje raport swojej mamie. Oczywiście, że żartuję w tym momencie. Jednak mam świadomość tego, że gdy się uśmiecham to wszystko jest prostsze. Nawet śmierć.

Moja ręka zaczyna już boleć, ale chciałbym skończyć tę opowieść i już więcej nie wracać do wspomnień. Będę z Tobą szczery: boję się umierać. Boję się momentu gdy nagle przestanę oddychać i już więcej nie otworzę oczu. Nie wiem co mnie czeka po drugiej stronie, ale przecież już nie mam nic na czym mógłbym się wesprzeć. Ten świat już przestał mnie obchodzić. Zawsze to Ty będziesz moim światem. Żałuję, że nie odeszliśmy razem. Wtedy nie czułbym samotności ani bólu. Wiem, to egoistyczne. Ale nie nauczyłem się pokonywać swoich lęków samemu. Mimo upływu lat, ciągle zachowałem w sobie coś z tego płochliwego nastolatka, którym byłem w licem.

Nasze wspólne wyprawy do kawiarenki, nasze zasypianie co noc i przekomarzanki. Lubię to wspominać, to daje mi siłę do życia. Jungkookie, dziękuję Ci za to wszystko. Za to, że się urodziłeś i mnie spotkałeś. Za to, że zacząłeś mnie kochać i nigdy nie przestałeś.

Ja też kocham Cię całym swoim sercem i duszą. Jesteś najcenniejszym darem jaki otrzymałem od losu. Zawsze będę za to wdzięczny. Jestem wdzięczny za Ciebie, kochany

                                                                                         Twój na wieki...

                                                                                                       Jiminnie

********************************************************************************************

Moi drodzy, to już naprawdę koniec tego opowiadania. Pewnie nie spodziewaliście się takiego zakończenia, ja w sumie też nie. Ale z drugiej strony chciałam napisać coś nowego, innego niż te wszystkie zakończenia jakie mam. Mimo, że ten list wydaje się smutny to wcale taki nie jest. Chciałam pokazać jak się potoczyła akcja i myślę, że się udało. Może nie jest to to, czego się spodziewaliście, ale uważam, że czasem takie zakończenia są o wiele lepsze niż banalne w stylu żyli długo i szczęśliwie ;) 

Dziękuję wam za silną motywację, jaką tu otrzymałam w każdym rozdziale. Dziękuję za wasze komentarze i gwiazdki oraz za to, że przeczytaliście do samego końca. Ta historia na pewno będzie jedną z moich ulubionych i gdyby nie wy, to pewnie bym jej nie stworzyła. Bo żeby autorka chciała pisać potrzebni są czytelnicy, prawda? ;)

Dziękuję <3

*leonia18 *



  

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz