Rozdział 14.

2.8K 226 123
                                    

                                                                                   Jimin

Nie spodziewałem się, że Jungkook zrobi mi obiad. Prawdę mówiąc, trochę mnie tym zaskoczył. Nie byłem bardzo głodny, ale skoro spędził czas żeby przygotować mi jedzenie, to postanowiłem nie wybrzydzać.

- Umm...mam pytanie - powiedział nagle brunet, a gdy uniosłem głowę znad talerza, spytał: - Domyślam się, że twoja mama nie ma zapasowej pralki, co? Pewnie będę zmuszony chodzić do pobliskiej pralni ze swoimi rzeczami.

Zamrugałem, bo prawdę mówiąc nie pomyślałem o tym wcześniej.

- Nie, to znaczy...- westchnąłem, odkładając pałeczki na stolik. - Moja mama zatrudnia gospodynię, która pierze nasze ubrania. Więc...twoje też może wyprać.

Jungkook roześmiał się cicho, jakby mi nie uwierzył.

- Mówię poważnie, Jungkook - mruknąłem pod nosem, ale z jego twarzy nie znikał uśmiech.

- Czyli...jesteśmy aż tak blisko, Jimin- ssi? - spytał otwarcie, patrząc w moje oczy.

Uśmiechnąłem się mimo woli. Jakoś nie czułem przy nim tego dyskomfortu co wcześniej. Być może jego bliska obecność sprawiła, że powoli zacząłem się przyzwyczajać.

- A gdzie będę spać? - zadał kolejne pytanie, wyrywając mnie z rozmyślań.- U ciebie w pokoju, prawda?

Po namyśle pokręciłem głową, a widząc jego zaskoczone spojrzenie, wyjaśniłem szybko:

- W salonie mamy wygodną kanapę...

- Daj spokój, materac wystarczy - machnął ręką, a potem podniósł się z krzesła i zbliżył do zlewu. Patrzyłem jak nalewa sobie wody z butelki stojącej na blacie.

- Nie będzie ci niewygodnie na podłodze?

Jungkook odwrócił się w moją stronę, nie przestając uśmiechać.

- Muszę cię przecież pilnować - zauważył, unosząc brwi.

- No ale nie na każdym kroku - zaprzeczyłem. - Co, do łazienki też ze mną pójdziesz?

- Jeśli nalegasz - roześmiał się, a ja spiorunowałem go wzrokiem. Czułem jak zaczynam się rumienić bez powodu.- Jiminnie, jeśli w nocy będzie burza to co zrobisz, hmm?

Zamilkłem, bo to nie przyszło mi do głowy.

- Może nie będzie padać - wykrztusiłem z siebie, patrząc na swoje dłonie.

- W razie czego służę ci swoim ramieniem - odpowiedział, a gdy na niego popatrzyłem, poklepał swój bark.

Westchnąłem, mając nadzieję, że nie będę zmuszony tulić się do bruneta całą noc.

***

Moja mama wróciła późnym popołudniem, a potem niemal od razu zaczęła przy mnie skakać jak oszalała. Czułem się idiotycznie, bo Jungkook musiał patrzeć na to wszystko. Bałem się, że tak nagle zmieni o mnie zdanie i uzna mnie za dziecinnego.

- Kochanie, dobrze się czujesz? Nic cię nie boli? - pytała mama, zaglądając mi w oczy. Potem przygarnęła mnie do siebie i zaczęła głaskać po głowie. Z trudem udało mi się zapanować nad odruchem szybkiej ucieczki.- Była burza, słyszałam. Bardzo się bałeś?

Ponad ramieniem kobiety napotkałem zdumione spojrzenie Jungkooka. Chłopak przyglądał się nam z lekkim zadziwieniem, ale co mogłem na to poradzić?

- Mamo, nic mi nie jest - mruknąłem.- Możesz mnie puścić? Muszę...muszę iść do toalety.

Moja mama odsunęła się z lekką niechęcią, a potem zwróciła swoje oczy na bruneta.

- Wiesz, Jimin bardzo cierpi gdy jest burza. Możliwe, że ma to po mnie. W jego wieku też się bałam nagłych zmian pogody.

Chciałem jej wyjaśnić, że nie boję się pogody tylko tego głośnego huku i błysków. Jednak zamiast tego wolałem uciec z salonu. Nie mogłem pozwolić żeby Jungkook zaczął mnie wypytywać o zachowanie matki. Czułem się tak bardzo żałośnie, że musiał to oglądać.

Bez słowa pobiegłem do łazienki, a potem wszedłem do środka. Zamknąłem drzwi na klucz, opierając się o ścianę.

***

Gdy wróciłem do swojego pokoju, brunet siedział na moim łóżku. Najwyraźniej czekał na mnie.

- Ja...wiem jak to wyglądało - mruknąłem, starając się omijać go wzrokiem.

- Nie przejmuj się, wszyscy rodzice są chyba tacy pokręceni - skwitował krótko.

Przyjrzałem się jego nieruchomej twarzy. Widocznie głęboko się nad czymś zastanawiał.

- Czy...nic ci nie jest? - zapytałem cicho, bojąc się podnosić głos. Może chciał być sam?

Jungkook popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem na ustach.

- Nie, chodź tu - poprosił mnie, wyciągając rękę w moją stronę. Obserwował mnie gdy się do niego zbliżałem, a potem pociągnął mnie za ramię. Usiadłem obok niego. - Masz to szczęście, że twoja mama się tobą przejmuje. Moja nie. Dlatego nie jesteś w tak tragicznej sytuacji.

Moje oczy pozostały zupełnie nieruchome. Mógł sobie mówić co tylko chciał, ja miałem zupełnie inne zdanie.

- Cóż, skoro tak myślisz...- westchnąłem głęboko, spoglądając przed siebie. Nie wiedziałem co czuję w tym momencie. Jakiś...smutek. Dziurę w sercu. Zwykłą pustkę.

Chłopak położył dłoń na moim ramieniu, ale nie spojrzałem w jego stronę.

- Co? - spytałem cicho.

Jungkook westchnął, nie cofając swojej ręki. Zacząłem lekko drżeć.

- Mylę się? - spytał nagle, a potem dorzucił: - Uważasz, że jestem w błędzie?

Uniosłem na niego wzrok, a potem powoli skinąłem głową.

- Po prostu...nie wiesz o wszystkim - dodałem, a gdy patrzył na mnie wyczekująco, postanowiłem otworzyć przed nim swoje serce. Nie byłem pewny czy dobrze robię. - Może to miłe, że mama się mną opiekuje. Jednak...przez to jej ciągłe nadskakiwanie moje życie jest zatrute. Nie mam przyjaciół, bo jej postawa ich przeraża. Myślą, że jestem dziwny. Inni rodzice są w miarę normalni, ale moi...wcale nie. I...chcą żebym robił wszystko tak jak im pasuje. Moje uczucia...w ogóle się nie liczą. Myślisz, że to takie cudowne? Naprawdę, Jungkook?

Patrzyłem na niego, ale już go nie widziałem. Moje oczy rozmazywały łzy. Okulary stały się brudne, dlatego odłożyłem je na bok. Nie chciałem płakać, a zwłaszcza przed nim. Jak to mogło wyglądać w jego oczach? Pewnie pomyślał, że jestem bardzo słaby.

- Ja...przepraszam. Naprawdę nie chciałem, Jiminnie - brunet objął mnie ramieniem, ale wyrwałem się.- Poczekaj, nie uciekaj...

- Zostaw mnie - poprosiłem zduszonym głosem, a potem poszedłem do łazienki, aby umyć twarz.

***

Moje oczy były całe czerwone. Na szczęście nic więcej się nie stało. Uspokoiłem się dość szybko, co było u mnie normą. Ostatnio płakałem chyba dwa tygodnie temu. Jednak nie chciałem dłużej o tym rozmyślać. Po co? Jaki to miałoby sens? Tylko niepotrzebnie by bolało.

Chciałem przyjąć pomoc Jungkooka, ale nie potrafiłem. Zawsze cierpiałem w samotności. Brunet chyba by nie zrozumiał dlaczego nie mogę się postawić mamie i żyć własnym życiem. Ja sam nie wiedziałem. Mimo wszystko, kochałem swoją rodzinę nawet gdy musiałem przez to potem znosić ciągły ból.

Wyszedłem z łazienki, a potem zatrzymałem się przed drzwiami pokoju. Jak jak się teraz pokażę na oczy Jungkookowi? Po namyśle uznałem, że będę się zachowywał jakby nic się nie stało.

Z tym postanowieniem otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.

**********************************************************************************

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz