Rozdział 39.

2K 178 98
                                    

                                                                                      Jungkook

Wysypka była okropnie męcząca. Nie pamiętałem kiedy ostatnio czułem się taki obolały. Ślady na mojej skórze nie wyglądały zbyt ładnie, nie wspominając o uporczywym swędzeniu, które nie dawało mi spać.

Jimin wybiegł do łazienki, powtarzając z uporem, że to wszystko jego wina. Nic nie zrozumiałem, ale nie byłem w stanie go zatrzymać przy sobie skoro się uparł. Zastanawiałem się co usiłuje mi przekazać. Alergia nie była przecież jego winą, czy on myślał logicznie? Jak miałbym mieć uczulenie na swojego chłopaka? Przecież nie był zrobiony z migdałów. I tak ładnie pachniał gdy go wąchałem. 

Nagle uświadomiłem sobie jedną rzecz. Skoro blondyn upierał się przy swoim to może rzeczywiście miał z tym coś wspólnego? Nadal nie widziałem związku między moją reakcją, a jego osobą.

Jimin wrócił po paru minutach, patrząc na mnie zaniepokojony. Usiadł w bezpiecznej odległości tak, żebym go nie dotknął.

- Jimin-ssi...- zacząłem, wzdychając głęboko. Mogłem już w miarę normalnie oddychać. Gdyby jeszcze to swędzenie znikło, byłoby wręcz idealnie.- To...

- To przeze mnie - oznajmił, rzucając mi przepraszające spojrzenie.- Wcześniej...

- Jadłeś migdały? - zapytałem go, a gdy zaprzeczył, zmarszczyłem czoło.- Całowaliśmy się i myślałem, że to z tego powodu pojawiła się ta wysypka.

Jimin pokręcił głową, nie spuszczając ze mnie oczu.

- Nie, ja...posmarowałem się olejkiem po kąpieli - szepnął cicho jakby bał się, że go skrzyczę.

- Wiem, czułem jakiś zapach - usiłowałem sobie przypomnieć czym pachniał, ale to było ponad moje siły.- Nie przypominam sobie migdałów, Jiminnie.

- To był olejek waniliowy, ale...zawierał też migdały - wyznał, patrząc w moją stronę.-W niewielkich ilościach, ale...

- Czyli nic mi nie będzie - skwitowałem, a gdy chciał coś dodać, uśmiechnąłem się.- Nie martw się, to przejdzie. Zresztą, to był tylko zapach i nic więcej. Jutro nie będzie śladu po wysypce.

Jimin westchnął, widocznie jakby naprawdę czuł się bardzo źle z tego powodu.

- Nie wiem jak cię przeprosić za to...- zaczął szeptem, ale położyłem rękę na jego ramieniu.

- Jest w porządku, naprawdę - zapewniłem go, a potem pociągnąłem ku sobie.- Chodźmy już spać, dobra?

- Nie mogę leżeć z tobą - zaprzeczył, nie ruszając się z miejsca.- Lepiej zachowam dystans, bo...

- Co robiłeś w łazience? - zapytałem go nagle, przypominając sobie o tym, że wcześniej wychodził.

Chłopak spojrzał na mnie uważnie, sięgając po swoją poduszkę i rzucając ją na podłogę. Miał zamiar tam spać?

- Starałem się jakoś zmyć ten olejek - wyznał, oddychając głęboko.- Nie jestem pewny czy mi się udało. Dlatego wolę spać dziś sam. Dla twojego dobra, Kookie.

Pochyliłem się w jego stronę, ostrożnie wąchając jego szyję. Jimin zamarł, obserwując co robię, a gdy posłałem mu spokojny uśmiech, rozluźnił się.

- Nic nie czuję, Jiminnie - zapewniłem go, uśmiechając się.- Śpij ze mną, proszę.

Chłopak mimo to nie chciał się położyć obok. Nie mogłem go przekonać w żaden sposób, że nic mi nie będzie. Jimin był zbyt uparty, aby mnie posłuchać. Położył się na podłodze, okrywając kocem. Na ten widok poczułem jak moje serce się kraje. Przecież on tam zamarznie.

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz