Rozdział 6.

3.1K 273 119
                                    

                                                             Jimin

Dałem Jungkookowi wygodny i gruby materac, aby mógł się położyć na podłodze tuż obok mojego łóżka. Chłopak podziękował z lekkim ukłonem, a następnie ułożył się na plecach i przykrył kocem, który zdjął z oparcia krzesła. Przyglądałem się temu wszystkiemu, nadal nie dowierzając, że to mi się nie śni.

Dlaczego zgodziłem się na coś tak szalonego? Nawet nie wiedziałem z jakiego powodu tutaj przyszedł. Po co robił takie głupie rzeczy i zakradał się nocą do mojego domu? Nie mogłem tego zrozumieć.

Mimo wszystko nie czułem strachu. Jungkook na pewno nie miał złych zamiarów względem mnie, prawda? Musiałem co chwilę zapewniać samego siebie, że do rana przeżyję. Nie zabije mnie we własnym pokoju, to szaleństwo.

Przekręciłem się na bok, popatrując na sylwetkę bruneta w mroku. Najwyraźniej spał, gdyż w ogóle się nie poruszył. Starałem się zasnąć, lecz nadaremnie.

Nigdy nie miałem żadnego przyjaciela. To z tego powodu byłem zbyt rozbudzony i zaciekawiony, aby tak po prostu zasnąć. Jutro nastanie nowy dzień, szara rzeczywistość.

- Jungkook, śpisz? - szepnąłem cicho, mając nadzieję, że jeśli tak, to go nie obudzę tym pytaniem.

Chłopak nie odpowiedział, a po paru sekundach odwrócił się w moją stronę. Nie spał jeszcze.

- Próbuję, ale jakoś nie potrafię - odpowiedział spokojnie, patrząc na mnie. - Wiem, że cię przestraszyłem. Przepraszam.

Nie wiedziałem co mu na to odpowiedzieć. Wszystko co się z nim wiązało tego dnia było zbyt nieprawdopodobne dla mnie.

- Właściwie to...- zacząłem, przełykając ślinę. Bałem się go pytać o cokolwiek, ale skoro tu przyszedł to chyba mogłem? - Dlaczego powiedziałeś, że chciałeś mnie zobaczyć?

Jungkook ułożył się na boku, opierając łokciem o materac.

- Bo to prawda - powiedział po prostu. - Nie chciałem znowu patrzeć na swoich rodziców. Zawsze widzę to samo. Kłócą się, a ja nie mogę nic zrobić żeby to powstrzymać. Dlatego przyszedłem do ciebie. Potrzebowałem spokoju.

Skinąłem głową, ciaśniej otulając się kołdrą. Nagle zrobiło mi się zimno.

- Ale...jestem dla ciebie zupełnie obcy - wyjaśniłem mu cierpliwie.- Nawet mnie nie znasz i tak po prostu nagle decydujesz się nocować u mnie? To...

- Szalone, tak - przyznał, wzdychając głęboko.- Ale ja taki jestem, Jiminnie. Nie ma we mnie tego wyciszenia, które znajduję u ciebie.

Patrzyłem na niego zaskoczony. No, tak. Miał zupełną rację.

- Jestem po prostu nudny, Jungkook - wyszeptałem. - W moim życiu nie ma nic oszałamiającego. Czasem myślę, że chciałbym być kimś innym. Mieć innych rodziców i...

Jungkook czekał cierpliwie, ale nie mówiłem dalej. Nie mogłem mu się zwierzać. 

- Co się stało? - zapytał nagle, przyglądając się mojej sylwetce w mroku nocy.- Co cię gryzie? Możesz mi powiedzieć. Zatrzymam to dla siebie, bez obaw. Zresztą, komu miałbym o tobie mówić? Nie mam przyjaciół więc jesteśmy po tej samej stronie.

Patrzyłem na niego zdumiony. Jungkook nie miał znajomych? To jakoś nie mieściło mi się w głowie. Był przecież inny niż ja. Bardziej otwarty.

- Ja...nie wierzę w to co mówisz.

Chłopak parsknął cicho pod nosem, kręcąc głową. Widocznie go rozbawiłem, chociaż nie wiem czym.

- Nie ufam innym - odpowiedział, nie spuszczając ze mnie oczu.- Ty też nie, mam rację?

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz