Rozdział 36.

2.3K 178 159
                                    

                                                                                    Jimin

- Kookie, wstawaj - szepnąłem, pochylając się nad śpiącym brunetem. Spał dość głęboko, obejmując mnie jedną ręką. Ledwo dałem radę złapać oddech, podczas gdy chłopak owiewał mnie swoim ciepłym oddechem, od którego na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

Burza przeszła w nocy, a gdy położyliśmy się spać, zasnąłem niemal natychmiast. Nawet nie zwróciłem uwagi na chłopaka, który coś do mnie mówił podczas gdy ja zasypiałem oparty o jego ramię. Co chciał mi powiedzieć w samym środku nocy?

- Jeśli natychmiast nie wstaniesz to już więcej cię nie pocałuję - zagroziłem, a potem dostrzegłem na jego wargach leciutki uśmieszek.

- Um...mówisz poważnie, Jimin- ssi? - spytał, ziewając i otwierając oczy. Patrzył na mnie rozespany, a potem nagle pociągnął mnie bliżej siebie.

Przełknąłem ślinę, starając się wyszarpnąć z uścisku Jungkooka, ale to było dla mnie zbyt trudne zadanie.

- Nie sprawiaj kłopotów, Kookie - prychnąłem, widząc błysk w jego oczach.- Po prostu ubierz się do szkoły i zjedz ze mną śniadanie, dobra? Musimy już...

Jungkook złapał mnie za szyję, cmokając prosto w usta. Odsunąłem się, waląc go po głowie na co lekko zajęczał.

- Nie rób tak z samego rana - westchnąłem, wyskakując z łóżka.- Zaraz się spóźnimy. Nie chcę zostawać po lekcjach.

Brunet wydał z siebie głębokie westchnięcie, a gdy na niego popatrzyłem, uśmiechnął się.

- Zrobię co tylko chcesz, ale obiecaj mi coś - poprosił, nagle stając się uroczy. Co on kombinował? Nie podobało mi się to.

- No...dobrze - wykrztusiłem z trudem, bojąc się jego prośby. Pewnie znowu wpadnę w kłopoty.

- Od razu po szkole wracamy do domu i zaczynamy naukę samoobrony - oznajmił, a ja popatrzyłem na niego szeroko otwartymi oczami. Byłem pewny, że to nie wyjdzie mi na dobre.

***

- Dlaczego je włożyłeś? - spytał mnie Jungkook, co chwilę rzucając mi spojrzenia pełne niezadowolenia.- Bez nich ci ładniej, Jiminnie.

Poprawiłem okulary, posyłając chłopakowi miażdżące spojrzenie, ale nawet się tym nie przejął. Prychnąłem pod nosem, dostrzegając jego czuły uśmiech. 

- Gdy się złościsz to wyglądasz ślicznie - wyszeptał prosto do mojego ucha, a ja nagle poczułem jak się czerwienię.

- Głupek - rzuciłem, przyspieszając kroki.- Nie mów mi takich rzeczy.

Jungkook roześmiał się, biegnąc za mną. Zrównał się ze mną krokiem, a potem wystawił twarz do słońca. Dziś świeciło wyjątkowo mocno, chociaż panowała już późna jesień. To mnie trochę zaskoczyło.

Przełknąłem ślinę, poprawiając mundurek. Mój chłopak. Te słowa ciągle odbijały się w mojej głowie, a ja nie mogłem zapanować nad tym żeby co chwilę powtarzać je w myślach. Jungkook był moim chłopakiem, a ja jego. To było takie nieprawdopodobne. Zawsze myślałem o tym jaka będzie moja przyszła dziewczyna, a teraz...całe moje życie wywróciło się do góry nogami. To nie tak, że byłem tym przerażony, lecz trochę...zaniepokojony. To co wiązało się z byciem z osobą tej samej płci miało sporo zalet, ale też wad. Nie byłem pewny czy uda nam się stworzyć trwały związek czy to uczucie wygaśnie po upływie czasu.

- Coś cię martwi - usłyszałem cichy głos Jungkooka, a gdy na niego spojrzałem, dodał: - O czym myślisz?

Otworzyłem usta, aby mu powiedzieć, ale z drugiej strony po co miałbym go niepotrzebnie niepokoić własnymi spostrzeżeniami?

Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz