Jimin
Moje życie mogłem określić jednym prostym słowem, a mianowicie ciche. Było właśnie takie. Zupełnie jakbym narodził się po to, aby ukrywać siebie przed innymi ludźmi i całym światem. Nigdy nie mogłem pogodzić się z tym, że moi rodzice sprawują nade mną aż tak dużą kontrolę. Mama zachowywała się jakby usiłowała mnie obronić przed każdym niebezpieczeństwem, nawet jeśli w pobliżu wszystko było w porządku. Tata obiecywał mi niemal codziennie, że po ukończeniu szkoły mogę pracować razem z nim w jakiejś zagranicznej firmie. Uczyłem się dobrze, dlatego z tym akurat nie powinno był problemu.
Jedynym problemem byłem ja sam. Po prostu nie tak wyobrażałem sobie swoje dalsze życie. Myślałem, że skoro dzieciństwo i młodość będzie mi dane spędzić z rodzicami, to resztę będę mógł przeżyć po swojemu. Jednak wiedziałem, że rozmowy z nimi są zbędne. Skoro tak zdecydowali to będę musiał się z tym pogodzić.
Nie byłem zaskoczony gdy w szkole nie mogłem znaleźć sobie żadnych przyjaciół. Ciągła kontrola mojej mamy uprzykrzyła mi życie na tyle, iż wszyscy nowo poznani koledzy szybko mnie zostawiali. Było mi przykro, że jedynymi moimi towarzyszami do rozmów są rodzice.
Potrzebowałem czegoś innego, kogoś w moim wieku. Nikt taki się nie znalazł do tej pory. Czasem zastanawiałem się czy wybiorą mi również przyszłą żonę, tak jakbym był jakimś księciem zmuszonym poślubić kobietę bez wcześniejszego jej zobaczenia.
Praca w sklepiku dała mi trochę oddechu od rodzinnego domu. Mieszkałem na przedmieściach, a gdy tata kupił dla mnie i mamy całkiem nowy dom, byłem zachwycony. Cieszyłem się, że mogę mieszkać tam, aniżeli w jakimś mieszkaniu lub bloku.
Własny nieduży ogródek był przesiąknięty zapachem kwiatów. W weekendy pomagałem mamie sadzić nowe okazy oraz dbać o inne rośliny. Dzięki temu pokochałem naturę. Wolałem pracę w domu niż wyjście na miasto. Zresztą, z kim miałbym gdziekolwiek chodzić?
Byłem bardzo skrytą osobą, a łapanie kontaktów z innymi było dla mnie dużym wyzwaniem. Gdy tak nagle zjawił się w sklepiku ten chłopak, nie miałem pojęcia co robić.
Czułem, że niemal bez przerwy mi się przygląda. Może nie wyglądałem jakoś elegancko, ale właściwie to czego się spodziewał? Ta część miasta była po prostu zwyczajna.
Starałem się być spokojnym, ale z trudem mi się to udawało. Obecność Jungkooka sprawiała, że nie mogłem się skupić na swojej pracy. Musiałem podliczyć kasę i posprzątać. W jaki sposób miałem go stąd wyprosić, aby się nie obraził?
Obejrzałem się przez ramię, popatrując na bruneta zajętego żuciem gumy. Jungkook miał przymknięte oczy, a gdy dłużej mu się przypatrywałem, nagle się odezwał:
- Mam coś na twarzy?
Prawie podskoczyłem w miejscu, odwracając się z powrotem. Moje dłonie lekko zadrżały.
- Ja wcale nie...
Głośne burczenie mojego brzucha nagle przerwało ciszę panującą między nami. Zacisnąłem usta, biorąc oddech nosem.
- Najwyraźniej ktoś tu jest głodny - cichy śmiech chłopaka rozległ się tuż za mną.
Nie miałem zamiaru się odwracać. Jeść tym bardziej. Byłem przecież na swojej diecie.
- Nie zwracaj na mnie uwagi - wykrztusiłem z siebie, a potem bez słowa wyjaśnienia zostawiłem go na krześle i udałem się na zaplecze.
W schowku trzymaliśmy miotły i sprzęt czyszczący. Odszukałem wiadro, a potem poszedłem do toalety i napuściłem trochę wody. Postanowiłem już zacząć sprzątać. Na pewno nie zjawi się żaden klient, a gdy Jungkook dostrzeże, że zabieram się za mycie podłóg, na pewno sobie pójdzie, prawda?
CZYTASZ
Zabierz mnie stąd...
FanfictionBuntowniczy Jungkook spotyka na swojej drodze nieśmiałego Jimina. Skłócony z rodzicami postanawia na jakiś czas pomieszkać ze swoim kolegą. Jednak sprawa wcale nie jest taka prosta jakby się mogło wydawać, gdyż Jimin jest kontrolowany przez swoich n...