Jimin
Ten czas spędzony w ''Mochi'' jednak nie był aż tak stracony. Zdążyłem się nauczyć całego materiału na sprawdzian, a gdy skończyłem rozwiązywać zadania, Jungkook patrzył na mnie uważnie. To sprawiło, że poczułem się dziwnie. Nigdy nikt się mną nie zainteresował w tak oczywisty sposób. Teraz nie miałem pojęcia gdzie podziać oczy. Gdyby jeszcze moje kolano nie bolało aż tak, to dałbym radę stąd uciec.
- Może...chcesz już wracać, co? - zapytałem bruneta, a potem sięgnąłem po koktajl. - Um, naprawdę dobry.
Jungkook uśmiechnął się w moją stronę, nieświadomie trącając mnie stopą. Popatrzyłem na niego z boku.
- To oczywiste jak słońce na niebie - mruknął, spoglądając na mnie przyjaźnie.- Już na początku szkoły znalazłem tę kawiarenkę. Nie spodziewałem się, że aż tak przypadnie mi do gustu. Teraz nie wyobrażam sobie chodzić gdzie indziej. A poza tym, ceny są tutaj wyjątkowo niskie.
Skinąłem głową. Miał rację, musiałem się z nim zgodzić.
- Wiesz...ja - zacząłem, zastanawiając się jak sformułować następne zdanie. - Nie jestem zbyt towarzyski. Nikt mnie nigdzie nie zapraszał, dlatego...
- Hej, Jiminnie - przerwał mi Jungkook, uśmiechając się.- Wiem to. Nie miałeś wyboru jak zaakceptować decyzje matki. Mogę sobie tylko wyobrażać jak było ci ciężko.
- Tobie też nie było łatwo - przyznałem, patrząc w jego czarne oczy. Przez moment ponownie zacząłem odczuwać to silne uderzenie serca. Bałem się, że coś jest nie tak. Co mi się działo?
Jungkook czekał aż powiem coś więcej, a gdy tego nie zrobiłem, spakował swoje rzeczy do plecaka.
- Wracajmy, ugotuję ci coś dobrego do jedzenia - mrugnął do mnie, podnosząc się z miejsca.
- Co? - spytałem, zaskoczony jego postanowieniem.- Nie trzeba, gospodyni ma przyjść po południu.
Brunet wzruszył ramionami, a ja pospiesznie zgarnąłem swoje książki do plecaka. Potem podniosłem się z wyraźnym wysiłkiem, ale niczego nie dałem po sobie poznać. Wolałem żeby myślał, iż wszystko jest w porządku.
***
W czasie drogi powrotnej w ogóle nie rozmawialiśmy. Spodziewałem się, że Jungkook odezwie się zaraz po wyjściu z kawiarenki, ale tak się nie stało. Widocznie zaczął o czymś myśleć, a ja znowu zacząłem odczuwać niepokój.
Gdy dotarliśmy do przystanku autobusowego w oddali dostrzegłem jakichś trzech mężczyzn z tatuażami. Dlaczego ich widok wydał mi się dziwnie znajomy?
Nagle przypomniałem sobie sklep. Złapałem rękę Jungkooka, a gdy zatrzymał się i na mnie popatrzył, wyszeptałem w jego stronę:
- Patrz, Kookie. To ci ze sklepu.
Chłopak popatrzył przed siebie ze zdumieniem, ale wydawał się spokojny. W przeciwieństwie do mnie w ogóle się nie bał.
- Jak twoja noga się zagoi, koniecznie cię pouczę - szepnął.
- Czego? - zapytałem, unosząc brwi.
Jungkook skierował na mnie spojrzenie, ale jego oczy były poważne.
- Samoobrony, Jimin- ssi.
- No, cóż- mruknąłem, ciągle trzymając go za rękę.- Przydałoby mi się.
Chłopak uśmiechnął się, idąc przed siebie. Nie miałem wyboru jak pójść za nim. Moje nadzieje rozwiały się niczym dym, gdy spostrzegłem jak uwaga stojących mężczyzn kieruje się w naszą stronę. Jeden z nich najwyraźniej mnie rozpoznał.
CZYTASZ
Zabierz mnie stąd...
FanfictionBuntowniczy Jungkook spotyka na swojej drodze nieśmiałego Jimina. Skłócony z rodzicami postanawia na jakiś czas pomieszkać ze swoim kolegą. Jednak sprawa wcale nie jest taka prosta jakby się mogło wydawać, gdyż Jimin jest kontrolowany przez swoich n...