Bitter revenge. {24}

4.1K 236 219
                                    

Wszedłem do Blue&Gold, żeby zostawić wypowiedzenie na biurku. Miałem straszną nadzieję, że nie będzie jej w środku, ale oczywiście los mi nie sprzyja. Wyszedłem, zanim mnie zauważyła.

I tak mijały mi kolejne dni. Chodziłem do szkoły, omijając okolice, w których mogłem spotkać blondynkę. Spotykałem się z V  i Archiem w Pop's, chociaż było mi ciężko tam bywać, bo miałem tam tyle wspomnień związanych z Betty. Wracałem do domu i stając przed lustrem, przypominałem sobie każdą chwilę, kiedy w ciągu dnia spojrzałem na Betty. A moje nadgarstki już powoli nie wytrzymywały kolejnych nacięć. To było jak narkotyk. Odbierało mi trochę wewnętrznego bólu i przenosiło go w ten trochę bardziej znośny. Działało.

•••

W czwartek w czasie lunchu wszedłem do pokoju gier, chcąc kupić sobie batona. Zaatakowało mnie w tym momencie uczucie deja-vu. W kącie, na fotelu, siedziała Betty zaczytana w jakiejś książce, a niedaleko niej Reggie.

-Ooo! A kto pojawił się w tych skromnych progach! Jughead Jones we własnej osobie!

Zacisnąłem mocno pięść, słysząc ten irytujący głos.

-Nos już ci się zagoił, Mantle? - Wysyczałem przez zęby, czując jak po dłoni spływa mi strużka krwi. Chyba strupek się rozerwał.

-Ohh, nie wydaje mi się, że byłbyś w stanie cokolwiek mi zrobić, Jones. Po tym, jak ta szmata Cooper cię rzuciła, wyglądasz jak worek krowiego gówna.

-Ty tak wyglądasz cały czas, kretynie. - Odwróciłem się w jego stronę i zobaczyłem, że rzuca się w moim kierunku.

-Jones, przyznaj się, z kim ta suka cię zdradziła? - Wyszeptał z twarzą tuż przy mojej.

-Nie nazywaj jej suką. - Wywarczałem przez zęby.

-Zostaw go, Mantle! - Usłyszałem obok siebie znajomy głos i zobaczyłem Betty, próbującą odciągnąć ode mnie chłopaka. Podniosłem rękę i chciałem go uderzyć, ale złapał mnie za nią. W miejscu, gdzie miałem bandaże. Bolało podwójnie.

-Czemu w ogóle jej bronisz? Co, Jones? Czemu bronisz dziewczyny, która złamała ci serce i podeptała je szpilkami? Po co?

Już miałem mu odpowiedzieć, ale po chwili zrozumiałem, że nie mam co.

-Wiesz co? Pierwszy raz w życiu przyznam ci rację, Mantle. Nie mam po co tego robić. - Strząsnąłem z siebie jego ręce, a on, zdziwiony, pozwolił mi na to. Zarzuciłem kaptur na głowę i już miałem iść, kiedy skrzyżowałem spojrzenie z Betty. Przeniosła właśnie wzrok z moich dłoni na twarz, a ja uświadomiłem sobie, że są czerwone od krwi spływajacej z nadgarstków.  Szybko wepchnąłem je do kieszeni i odwróciłem się.

-Jughead... - Zadrżałem na dźwięk jej głosu, ale udałem, że nie usłyszałem. Kiedy zaś poczułem jej dłoń na swoim ramieniu, strząsnąłem ją gwałtownie. - Jughead!

Wyszedłem z pomieszczenia, nawet się nie oglądając.

-Hej! Jughead! - Usłyszałem obok siebie irytująco wysoki głos. Spojrzałem z góry na jego właścicielkę.

-Co jest, Riley? - Westchnąłem ciężko.

-Zastanawiałam się, czy nie skorzystałbyś może z mojej wcześniejszej oferty. - Uśmiechnęła się fałszywie i idiotycznie zatrzepotała rzęsami.

-Shee, mówiłem ci już, że... - Przerwałem po chwili i znów spojrzałem się na dziewczynę. Nie była nawet taka brzydka. - Riley, jednak jestem chętny na randkę z tobą.

Otworzyła usta w zdziwieniu.

-Na... Naprawdę?

-Oczywiście, Riley. To co? Masz dzisiaj po lekcjach czas? - Uśmiechnąłem się sztucznie.

Dark souls // BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz