Forever's gonna start tonight. {58}

4K 209 39
                                    

-Więc... Mówicie, że jesteście moim rodzeństwem? A ty moim ojcem? - Charles cały czas był w szoku. Pokiwaliśmy tylko głowami. - A moja matka... Moja matka nie umarła przy porodzie, tylko jakiś tydzień temu, bo zabił ją... Twój ojciec? - Wycelował we mnie palec.

-Tak. - Skinęłam głową.

-Ale... Aaale... - Charles schował twarz w dłoniach. - To jest niemożliwe. Nierealne. Przez cały czas miałem rodzinę, która nawet nie wiedziała o moim istnieniu?

-No... Mama wiedziała. Ale, jak mówiłam, z przyczyn niezależnych od niej musiała cię oddać. - Powiedziałam spokojnie.

-Nie no... To abstrakcja, czysta abstrakcja... - Zwichrzył sobie włosy. Nagle mała, dotąd leżąca spokojnie w moich ramionach, poruszyła się i zaczęła płakać. - Oh, no tak. - Chłopak spojrzał rozkojarzony na zegar. - Powinna dostać coś do jedzenia. Zaraz przygotuję mleko... - Zerwał się od stołu, ale kiedy parę chwil później przyszedł do mnie i chciał zabrać mi dziewczynkę, Fp powiedział:

-Charles, może dałbyś ją nakarmić Betty i Jugheadowi? Ja bym chciał przedyskutować z tobą jeszcze parę rzeczy.

-No... No dobrze. Możecie iść tam, do jej pokoju... - Bez słowa podniosłam się i poszłam w stronę, w którą wskazywał mój brat, a Jug wziął od niego butelkę i podążył za mną.

Siedliśmy w pokoiku dziecka na małej kanapie i Jughead podał mi mleko. Dałam je małej do ssania i natychmiast się uspokoiła.

-Czuję się tak, jakby to było nasze dziecko. - Wyszeptał chłopak, uśmiechając się, kiedy pocałowałam go w nos.

-No cóż, Jug, nie mam zamiaru urosnąć do rozmiarów małej orki w najbliższym czasie, ale za parę lat... Kiedy skończymy szkołę, pójdziemy na uczelnię i założymy własną gazetę połączoną z biurem detektywistycznym... To może, może...

-Ahh, kocham cię, Betts. -Powiedział Jughead, całując mnie w szyję.

-Ja ciebie też, ale pamiętaj, że seks będziemy mogli uprawiać dopiero za dwa tygodnie.

-Betty... - Jęknął żałośnie. - Ale ja tyle nie wytrzymam.

-Jesteś dzielnym chłopcem, Jug, a ja nie darowałabym sobie, że przeze mnie coś ci się rozerwało, nie zagoiło czy jeszcze coś innego.

-Przecież czuję się świetnie!

-Nie nie nie. Koniec dyskusji. - Pogroziłam mu palcem. - Twój tata będzie miał przynajmniej trochę spokoju.

-A właśnie... Co tym domem? Rozmawiałaś z prawnikami? - Pokiwałam głową.

-Zgodnie z testamentem mamy dom przypada mi, a za to Charles bierze 75% spadku. Pewnie o tym rozmawia z nim twój tata. Ale... Ja go nie chcę. I pewnie Charles też. Więc pójdzie pod młotek. - Wzruszyłam ramionami. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym tam kiedykolwiek jeszcze zamieszkać. Zbyt duża trauma.

-Dobrze. Przecież i tak praktycznie mieszkasz u mnie.

-I chciałabym to kontynuować. O ile mi na to pozwolisz, kochanie. - Zamiast odpowiedzieć, pocałował mnie. Po chwili zobaczyłam, że mała Alice wypiła już całe mleko. Położyłam ją więc do łóżeczka i pochyliłam się nad nią z Jugiem.

-Powinna usnąć? - Powiedział z wahaniem, patrząc na jej małą twarzyczkę.

-Pewnie tak. Ale wiem, co możemy zrobić, żeby to przyspieszyć.

-Mmm?

-Pośpiewaj jej. - Strzeliłam. Chłopak wytrzeszczył na mnie oczy.

-Pogięło cię? Ja nie śpiewam.

Dark souls // BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz