Zostało mi tylko Seattle. Jest w chuj daleko i będę miał czas pomyśleć.
Cały czas mnie kocha? Gówno prawda. Mnie nikt nie kocha.
Riley to była tylko taka mała zemsta. I tak nie dałbym rady wytrzymać z nią dłużej niż do końca tego dnia. Była zbyt głupia. Ale zły byłem, że przez tą ździrę pokłóciłem się z Ronnie. Kochałem ją jak siostrę i źle mi było z tym, że mamy konflikt.
Seattle. Pewnie dojadę jutro w południe. Czuję, że zamarznę w nocy. W jakiś sposób zupełnie mnie to nie przejęło.
•••
Ósma rano. Jestem zmęczony jak stary pies, ale zostało mi tylko parę mil do miasta. Nie powiadomiłem jeszcze ojca, że przyjeżdżam i dlatego zatrzymałem się na stacji benzynowej z barem, żeby wykonać połączenie.
Zamówiłem kawę i już miałem wykręcać numer ojca, kiedy zobaczyłem na wyświetlaczu uśmiechniętą Veronicę. Z westchnieniem odebrałem połączenie.
-Hej V, przepraszam cię za wczoraj. Ale jeśli potrzebujesz podwózki, to nic z tego, bo...
-Jughead! Zamknij się! - Przerwała mi chamsko. - Wiesz, gdzie jest Betty?! - Cały się spiąłem.
-Niby skąd mam wiedzieć? Nie obchodzi mnie to.
-Jughead, ty tępy chuju! Ona zniknęła! - Poczułem w sercu zimny ucisk.
-Cco? - Wyszeptałem.
-Nie wróciła na noc do domu! Pani Cooper nie ma od niej wiadomości od wczoraj. Nie dzwoniła, nie pisała, nikt nie wie, gdzie jest!
-Ale jak to?
-Pani Cooper boi się, że mogło jej się coś stać! Mówiła tylko o jakimś jej byłym chłopaku... Podobno miała z nim ostatnio jakieś złe przeżycia. Wracająca trauma... - Zaczęło mi szumieć w uszach. Betty jest w niebezpieczeństwie. Nie obchodził mnie już ojciec, nie obchodziło mnie Seattle. Ten pojeb dorwał moją Betty. Nie daruję mu tego.
•••
~Perspektywa Betty~
Już od paru dni do mnie wydzwania. Trafił po prostu na idealny moment. Nie mogę w szkole patrzeć na Jugheada. Na ten jego smutek w oczach. Dosłownie w sumie tylko nieustający smutek. Chciałabym wyleczyć i siebie i jego z tej miłości. Żebyśmy oboje mogli znów być szczęśliwi.
I jeszcze te jego nadgarstki. Wydaje mi się, że dostrzegłam kiedyś bandaż wystający spod jego bluzy. A potem ta krew... To mnie po prostu zabija. Ta świadomość, że robi sobie krzywdę przeze mnie.
Nie mam pojęcia, skąd Steve dostał mój numer telefonu. Ale to na pewno on. Ten jego obleśny głos... Nie zapomniałaś o mnie, prawda, Lizzy? Tylko on tak na mnie mówił. Lizzy. Lizz. Nienawidziłam tego. Nie wiem, czemu od razu nie poszłam z tym do mamy. Chyba lubię cierpieć. Chyba uznałam to za wystarczającą karę za złamanie serca pewnego bruneta.
•••
Nawet nie zdziwiłam się, widząc go dzisiaj niedaleko mojego domu. Mój prześladowca i najgorszy koszmar wrócił. Steve.
-Tęskniłaś, Lizzy? - Nie obejrzałam się nawet. Zaczęłam biec, ale w tej chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami. Ostatnim, o czym pomyślałam, był Jughead Jones.
•••
Ocknęłam się w ciemnym pomieszczeniu. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem. Jak tu trafiłam. Wiedziałam tylko to, że sama jestem sobie winna.

CZYTASZ
Dark souls // Bughead
FanfictionJughead to marzenie każdej z dziewczyn z Riverdale High. Żadna jednak dotychczas nie zawróciła mu w głowie. Czy zrobi to mimowolnie Betty Cooper, nieśmiała i zamknięta w sobie nowa uczennica? ~opowiadanie zawiera wulgaryzmy i sceny 18+, więc jeśli k...