Rozdział 7 - "Ma być taką bestią"

2.2K 92 30
                                    

Kenan:

- Nie możemy go ominąć? - naciska Jane.

- No tak. Przecież wy jesteście nauczeni oddalać się od nich. - mówi jakby do siebie. - Ja Larisse nauczyłem czego innego. To Mutanty mają oddalać się od niej. Ma być taką bestią. - zaśmiał się. - Udało się. Są nawet takie co piszczą ze strachu. - dodaje.

Nie ukrywam swojego zdziwienia. Widzę, że reszta też. Po chwili przed nami pojawił się Mutant Szerszenia. Jego gałki kursują między każdym z nas. Diablo dał znać Roxi, że ma z niego zejść i wyszedł na przód.

- Odsuńmy się. - rozkazuje cicho.

Moi towarzysze od razu wykonali polecenie. W tym samym czasie owad mocno ryknął i tupną odnóżą w Diablo. Na szczęście wilk odskoczył i wbiegł po niej. Chciał go ugryźć w oko, ale głośno krzyknął z bólu. Tortury Larissy się odezwały. Mutant szybko wykorzystał nieuwagę demona i mocno w niego uderzył.

- Diablo!! - krzyczy Roxi.

Szerszeń zaczął patrzeć na miejsce gdzie wylądował wilk. Jednak go już tam nie było.

- Roxanne, pozwól. - Diablo znalazł się obok nas.

Zanim zdążyłem zauważyć co się dzieje, demon znikł, a mała położyła rączke na czole. Spojrzałem na nią. Kiedy otworzyła oczy od razu zrozumiałem, że to nie ona. Jej tęczówki stały się czerwone.

- Diablo? - pytam żeby się upewnić.

- Tak działa pojemnik. - odezwał się.

To normalne ciało Roxi, ale głos ma Diablo i oczy. Wilk popatrzył na swoję albo raczej małej ręcę. Po chwili z nadgarstków wyłoniły się dwa sztylety. Wychodzą centralnie ze skóry.

- Więc to jej umiejętność. - komentuje.

- Tylko nie zrób jej krzywdy! - rozkazuje Jane.

- Spokojnie. Jako właściciel, muszę dbać o swój pojemnik. - zaśmiał się, po czym pobiegł do owada.

Tak samo jak wcześniej, Mutant uderzył nogą o ziemie, a Diablo w ciele Roxanne wbiegł po jego kończynie. Zrobił w powietrzy obrót i wbił oba sztylety w głowe owada. Wilk krzyknął, a z ciała szerszenia wyłoniło się kilkaset innych sztyletów. Mutant głośno ryknął i upadł na ziemie. Patrzę z niedowierzaniem na to wszystko. Roxi albo raczej Diablo, wrócił do nas. Zamknął oczy i pojawił się obok małej. Piwnooka zachwiała się przez chwilkę.

- To było niesamowite! - krzyknęła podekscytowana.

Wilk się zaśmiał, a my razem z nim.

- Jak się czujesz? - pytam.

- Wyśmienicie. - odpowiada mi uradowana.

- Idźmy dalej. - Diablo ruszył w drogę.

Idziemy z jakieś pół godziny. Już prawie wychodzimy z miasta. Właśnie przechodzimy obok wysokiego i grubego muru. Podejrzewam, że za nim było kiedyś więzienie. Chcieliśmy skręcić w prawo, ale wpadliśmy na pewną kobiete.

- Ale się przestraszyłam. - nieznajoma złapała się za serce i głośno wypuściła powietrze.

Wygląda na młodszą ode mnie. Może ma z 19 lat na karku. W oczy od razu rzuciły mi się jej brązowe, kręcone włosy. Są jak sprężynki. Oczy ma niebieskie. Na dodatek nad jej lewą gęstą brwią ma bliznę. Nie jest duża, ale ją widać. Jest średniego wzrostu i posiada pełne kształty. Na sobie ma niebieskie jeansy, czerwoną koszulę i czarną kurtkę. Buty ma typowe na zime. Kiedy tak na nią patrzyłem, uśmiech nie znikał jej z twarzy.

- Co się stało? - usłyszałem męski głos.

Za dziewczyną pojawiły się trzy nowe osoby.

Jednym z nich jest ten mężczyzna. Ma blond włosy i brązowe oczy. Jest dobrze zbudowany. Jego ubiór składa się z ciemno niebieskich spodni, czarnych butów, białej bluzki i skórzanej kurtki z futerkiem.

Obok niego stoi i trzyma go za rączke mała dziewczynka. Domyślam się, że to jego córka. Na pewno jest starsza od Roxi. W drugiej zaś rączce przyciska do siebie małą, pluszową foke. Swoje brązowe włosy ma związane w kucyka. Ma brązowe oczka i małe rumieńce na policzkach. Ubrana jest w czarne spodnie, szare trampki i wiśniową, szeroką bluze. Na szyi ma delikatny naszyjnik z aniołkiem.

Za tą dwójką stoi jeszcze jedna osoba. Jest to kobieta. Ma czarne włosy z fioletowymi pasemkami i ciemnego odcienia oczy. Jest zgrabna i dość wysoka. Na sobie ma czarne jeansy, w tym samym kolorze kurtke, szarą bluzke i sportowe buty.

- Nie powinnaś się tak oddzielać od reszty. - burczy na nią kobieta.

Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale skupiła się na Diablo. Wilk przeszedł obok nich kompletnie obojętny. Niebieskooka nieznajoma dotknęła go palcem wskazującym i tym samym zatrzymała.

- Ale z ciebie bardzo ładny wilk. Tylko szkoda, że taki ponury. - mówi ze sztucznym smutkiem, po czym szeroko się uśmiechnęła.

Diablo spojrzał na dziewczyne jak na idiotke i nic nie mówiąc, poszedł dalej.

- Bądź lepiej cicho. - szepcze do niej mężczyzna.

- Diablo. - Roxi położyła swoje rączki na biodrach. - Powinieneś się przywitać. - upomina go.

- Mała księżniczka ma racje. - popiera ją szatynka, po czym podeszła do małej, schyliła sie i podała jej dłoń.

Roxanne podała jej swoją małą rączke.

- Mam na imię Ava. - przedstawia się.

- A ja Roxanne, ale możesz mówić mi Roxi. - uśmiechnęła się.

-  Miło mi cię poznać. - Ava odwzajemniła gest.

- To jest moja mama Jane. - piwnooka pokazała na najstarszą. - A to ciocia Nadia. - kontynuuje.

Nadia się uśmiechnęła.

- Diablo! - rosjanka krzyknęła do wilka, kiedy zobaczyła jak się oddala, po czym do niego pobiegła.

- Musimy iść dalej. - odezwał się i spojrzał zza ramienia.

- Jeszcze nigdy nie widziałam gadającego wilka. - mówi podekscytowana Ava.

Ta dziewczyna chyba nie należy do najmądrzejszych.

- To demon. - po minie Marcusa widać, że uważa tak samo jak ja.

Po tych słowach nieznajomy podszedł do Avy i złapał ją za ramię, lekko odciągając od Roxi. Druga kobieta bardzo szybko wzięła na ręcę dziewczynke.

- Co bym miał z tego jakbym was zaatakował? - zaśmiał się.

Nastała niezręczna cisza. Diablo poszedł dalej, a Nadia za nim.

- My też musimy już iść. - odezwał się nowo poznany mężczyzna.

- Nie. - zatrzymuje ich Roxi. - Nie bójcie się Diablo. Przechodzi przez ciężkie chwile. - tłumaczy.

Kobieta postawiła na ziemie dziewczynkę. Mała wygląda na przerażoną. Trzyma się kurczowo foczki i patrzy na miejsce gdzie przed chwilą stał Diablo. Ale to nie przeszkodziło Roxanne przedstwić nas wszystkich. Tą samą drogą poszła Ava, więc wiem, że mężczyzna ma na imię Levi, ta mała to Rose, a druga kobieta to Veronica. I miałem racje, Rose jest córką Leviego. Przedstawiliśmy się i podaliśmy sobie dłoń, ale i tak atmosfera jest gęsta. Można ją nożem przeciąć. Po chwili zauważyłem jak Veronica marszczy brwi, po czym mocno popycha Monike. Spojrzałem na nią zdziwiony, ale szybko zrozumiałem o co chodzi. Na szatynke spadłaby Wiedźma. Nie wiem skąd nowo poznana dziewczyna wiedziała o tym, ale teraz stwór stoi na ziemi i szykuje się na atak. Złapałem z katany i poczułem mocne drżenie. Zza muru wyłoniły się następne. No tak. Przecież one działają w stadzie. Zostaliśmy otoczeni i nie mamy wyjścia, musimy walczyć.

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz