Rozdział 27 - "Bez ciebie sobie nie poradzę"

1.7K 88 14
                                    

Kenan:

Jesteśmy chyba w salonie jednego z mieszkań. Nie ma w nim mebli, a okno jest wybite. Udało nam się rozpalić ogień z kilku drewienek wyrwanych z podłogi. Chloe siedzi obok ciepła, a ja wyglądam przez okno. Jest niezła ulewa i bardzo grzmi. Jestem ciekaw co reszta robi. Na pewno nie szukają nas i chowają się gdzieś tak samo jak my. Diablo pewnie naciskał na dalsze poszukiwania. Zaśmiałem się, kiedy wyobraziłem sobie Nadie, która próbuje zatrzymać wilka. Brakuje mi ich mimo, że nie minęło dużo czasu. To oznacza, że bardzo jestem zżyty z nimi. Kiedy tak rozmyślałem, Chloe wstała i stanęła obok mnie. Wyjrzała przez okno z szerokim uśmiechem.

- Od zawsze lubiłam przyglądać się burzy. - mówi szczęśliwie.

Kiedy tak na nią patrzę to mogę powiedzieć, że dziewczyna ma ładny uśmiech.

- Lubisz obserwować gwiazdy nocą? - zaczynam temat.

- Nie lubie nocy. - odpowiada szybko.

- Dlaczego? - pytam.

- Jest do niczego. Mrok i nic więcej. - mówi ociążale.

- Ja lubię noc. - stwierdzam po chwili.

Od małego, kiedy budziłem się w nocy wychodziłem na patio i patrzyłem w niebo. Zawsze jakoś mnie to uspokajało. Mogłem pogrążyć się w swoich myślach i zapomnieć o tym ciężkim dniu, który przechodziłem.

- Są gusta i guściki. - wzrusza ramionami szatynka.

Pokiwałem głową na jej słowa. Każdy ma to co lubi. Po chwili mocno garzmiło i niebo na chwile się rozjaśniło. Zobaczyłem kątem oka jak Chloe podskoczyła.

- Nie ma się co bać. To tylko grzmot. - zaśmiałem się.

Przypomniała mi się moja mama. Ona zawsze panicznie bała się burzy. Tata uważał to za urocze i zawsze był przy niej jak zaczynały się wyładowania.

- Takie wyładowania mogą powodować Kejrany. - broni się.

Machnąłem ręką na jej słowa. Jestem pewien, że to nie Kerjany. Już dawno byśmy słyszeli ryki i widzieli macki.

- Idźmy już spać. - proponuje.

- Zgoda. - zgadza się dziewczyna. - Mam nadzieje, że zasne. - dodaje i idzie do ogniska.

Postąpiłem podobnie. Chloe usiadła obok ściany i się skuliła, a ja położyłem się obok ognia. Nie jest zbytnio wygodnie, ale najważniejsze jest to, że nie kapie nam na głowe. Dopiero po jakimś czasie udało mi się udać w beztroski sen.

* * * * * * * * * * * * * *

Od razu po przebudzeniu usłyszałem kapiącą wodę. Leniwie otworzyłem oczy i spojrzałem na okno. Pada deszcz, ale nie ma burzy. Dobre chociaż tyle. Ognisko już wygasło, ale czuć jeszcze jego woń. Przeszedłem do siadu i się rozciągnąłem. Plecy mnie bolą. Nic dziwnego. Spałem na podłodze. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie ma nigdzie Chloe. Szybko wstałem na równe nogi. Czyżby uciekła? Spałem jak zabity, więc to była dla niej świetna okazja. Powoli otworzyłem drzwi na korytarz. Moim oczom ukazała się sterta ciuchów. Podszedłem do niech i mogę stwierdzić, że należą do Chloe. Dopiero teraz zobaczyłem, że drzwi na zewnątrz są uchylone. Wyjrzałem przez nie i zobaczyłem sylwetkie dziewczyny. Chyba stwierdziła, że weźmie "prysznic" dzięki deszczowi. Błądzi dłońmi po swojej delikatnej skórze. Szatynka ma niezłe ciało. Ma kilka bliz w wewnętrznej części ud. Nie dziwie się. Po tym co musiała przejść to nic dziwnego. No i mamy problem. Spodnie stały się przy ciasne. Z trudem wróciłem do ogniska. Muszę coś z nim zrobić zanim dziewczyna wróci. Po jakiś 20 minutach Chloe pojawiła się w pokoju.

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz