Rozdział 19 - "Nie ufam mu"

1.8K 94 35
                                    

Kenan:

Po niezbyt ciekawym widoku, czyli zbliżenia Logana z Nadią stwierdziłem, że wrócę do reszty. Idę właśnie wzdłuż korytarza. Po drodzę usłyszałem słodkie śmiechy i napotkałem na drzwi. Są lekko otwarte. Przez szparę widzę znajomą postać. To Malia! Bawi się z małymi dziećmi. Rozczesuje włosy pewnej dziewczynce i od czasu do czasu pomoże jakiemuś chłopcu w układaniu klocków. Jeśli chodzi o Malie to troszkę się zmieniła. Dalej ma włosy do połowy pleców, tylko tym razem końcówki ma lekko kręcone. Opaliła się. Przy naszym pierwszym spotkaniu była blada. Ubrana jest w szare buty sportowe, czarne spodnie, bordową bluzke z krótkim rękawem i czarną skórzaną kurtke. Postanowiłem nie przeszkadzać i obserwować. Po chwili mogę stwierdzić, że dziewczyna świetnie dogaduje się z dziećmi. W pewnym momencie, Malia chyba wyczuła moją obecność bo spojrzała centralnie na mnie. Po jej twarzy widzę zaskoczenie.

- Miło cię widzieć. - witam się z uśmiechem. - Fajnie wyglądasz jak masz pełno dzieci wokół. - dodaje.

- Cześć. - odwzajemniła gest. - Lubie spiędzać czas z dziećmi. - zaśmiała się. - Swoją drogą, fajnie cię znowu spotkać. - oznajmia wesoło.

- W ogóle się nie zmieniłaś. - prycham.

- Ty też od ostatniego spotkania nie za bardzo się zmieniłeś. - mówi z lekkim uśmiechem.

- Jak wam się żyje? - pytam.

- Dobrze. Mimo, że coraz cześciej jesteśmy atakowani. - odpowiada z delikatnym smutkiem.

- Domyślam się. Jedno skaleczenie, a już zjawia się jakiś stwór. - stwierdzam.

Po mojej wypowiedzi kilka dzieci podbiegło do Malii i zaczęło ją delikatnie szturchać.

- Chodź się z nami pobawić. - mówi jeden z chłopców.

Brunetka zaśmiała się i spojrzała na mnie.

- Wrócę do reszty. Nie będę ci przeszkadzał w zabawie. - zaśmiałem się. - Pogadamy później. - dodaje i wychodzę.

Kątem oka widzę jak dzieci pociągnęły Malie w stronę zabawej. Swoją drogą, dziewczyna się zmieniła. Wydaje się bardziej spokojna i częściej się uśmiecha. 3 lata temu była bardzo chłodna do mnie i całej mojej ekipy. Wróciłem do stołu. Wszyscy już wypili swoją kawe. Mój ciepły trunek czeka na mnie. Kiedy wziąłem pierwszy łyk od razu mi się polepszyło, mimo, że już nie jest zbytnio ciepła. Do nas dosiadł się Neil. Też pije kawe.

- Widziałem Malie. Bawiła się z dziećmi. - zaczynam rozmowe.

- Powinna wykonywać swoje obowiązki. - burczy Neil.

- Dałem jej dzień wolny, więc może robić co chcę. - tłumaczy Aaron.

- I właśnie dlatego są problemu z przydzieleniem obowiązków. - mówi i popija trunek. - Mamy za mało ludzi i za dużo obowiązków. - dodaje.

- Dalej się nie lubisz z Malią? - pyta Jane.

- Jest mi całkowicie obojętna. Praktycznie w ogóle jej nie widuje. - oznajmia.

- Uważaj Irwin. - usłyszałem głos Roxi.

Odwróciłem się. Dzieci bawią się pluszakami. Irwin właśnie rozpruł jednego z nich. Zaśmialiśmy się.

- Ten mały ma dużo siły. - śmieje się Monika.

- Po tatusiu. - mówi Annabelle.

Diablo leży obok dzieci. Oczy ma zamknięte. Jakby odpoczywał.

- Ale z tymi obowiązkami to masz racje, Neil. - zmienia temat Aaron. - Nie mam osoby na obecną warte. - podrapał się po karku.

- Ja ją wezme. - zgadza się Neil.

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz