Rozdział 37 - "Co tak długo...?"

1.6K 90 14
                                    

Kenan:

Bardzo szybko znaleźliśmy się w jadalni. Jest to bardzo ładny i elegancki pokój. Ściany są w barwach czerwieni i brązu, a liczne obrazy podkreślają bogatość pomieszczenia. Przy ścianach stoi wiele posągów, przedstawiających różniego rodzaju bogów. Na środku jest wielki stół z dużą ilością krzeseł. Na meblu tym gości kolorystyka czerni i czerwieni. Wielka ilość jedzenia sprawiła, że poczułem jak zaczynam głodnieć. Na stole jest wszystko. Ryby, sałatki i wiele, wiele więcej.

- Proszę. Usiądzcie. - Kira pokazała palcem na siedzenia, po czym sama usiadła na krześle.

Moi towarzysze i Anthony zajeliśmy miejsca po jednej stronie, a nowo poznane osoby naprzeciwko nas. Na szczęście stół jest tak duży, że pomieścił nas wszystkich. Atmosfera między nami jest bardzo gęsta. Nikt nie chcę cokolwiek powiedzieć. Nie powinno nas tutaj w ogóle być. Widzę, że moi przyjaciele czują się niezręcznie. Nie dziwie się. Sam z wielką chęcią poszedłbym stąd. Głucha cisza trwa już dość długo.

- To skąd znacie mojego syna? - pyta bardzo sympatycznie Kira.

- Spotkałem ich na jednej z wizyt na ziemi. - odpowiada i tym samym nas broni, Anthony.

- Wtedy kiedy zbuntowałeś się przeciwko nam. - burknął pod nosem Casper.

Z tego co mi wiadomo to Anthony miał na rozkaz brata obserwować Larisse. Jednak chłopak nie przewidział tego, że się najzwyczajniej w świecie zakocha w niej. Popielatowłosy zrezygnował z obserwacji i przestał wykonywać zachcianki Andre. Wydaje mi się, że jego rodzice, albo raczej Casper, nie akceptuje tego wyboru.

- To był mój wybór. - odpyskował starszy syn. - I nie żałuje. - dodaje ciszej.

- Kiedyś zrozumiesz, że to był błąd. - mówi pewnie i tajemniczo jego ojciec.

- Błędem byłoby zostać. - oznajmia beznamiętnie.

Te słowa chyba zdenerwowały tego wielkoluda, ponieważ uderzył otwartą dłonią w stół. Podskoczyłem na krześle. Jego wyraz twarzy jest groźny. Szybko zerknąłem na przyjaciół. Oprócz Diablo, wszyscy są przerażeni.

- Uspokój się! - krzyknęła Kira na męża. - Przy stole siedzą przyjaciele naszego pierworodnego syna. Nie chcę żeby pomyśleli o nas źle. - tłumaczy już na spokojnie.

Casper poburczał coś pod nosem i z powrotem usiadł na krześle. Kira chyba jako jedyna o nas pamięta i tylko jej zależy na dobrym wrażeniu. Zastanawiam się co ona widzi w swoim mężu.

- Poza tym, Casper. - spojrzała na niego. - Rozmawialiśmy już o tym. Jest to wybór Anthonego i nie będziemy się w to mieszać. - wróciła wzrokiem na syna. - Jest już dorosły. - uśmiechnęła się promiennie.

Typowa matka. Zaakceptuje każdy wybór swojego dziecka. Anthony delikatnie odwzajemnił gest.

- To jeszcze gówniarz. - zawarczał groźnie Casper.

- 24 lata to dla ciebie gówniarz? - pyta podnosząc brew popielatowłosy.

Anthony jest o rok starszy ode mnie? Myślałem, że jest w moim wieku. W takim razie, zastanawiam się ile lat może mieć Andre. Wygląda na młodego. Jest młodszy od Anthonego, ale ciekawe czy ode mnie też?

- Ja będąc w tym wieku dużo osiągnąłem. - skrzyżował ręcę ojciec.

- Gdybym dalej wykonywał rozkazy Andre to osiągnąłbym więcej? - spytał z lekkim uśmiechem.

- Oczywiście. Byłbyś kimś. - podniósł głos.

Widzę, że to dialog między ojcem, a synem i chyba nikt nie ma zamiaru się w to mieszać.

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz