Rozdział 51 - "Pocałujesz mnie wreszcie?"

1.7K 82 7
                                    

Kenan:

Obudziłem się w środku nocy i poczułem chęć spojrzenia na śpiącą Larisse. Kiedy skierowałem wzrok na miejsce gdzie blondynka powinna spać, szeroko otworzyłem oczy. Spostrzegłem, że nie ma jej! Przeszedłem do siadu i rozejrzałem się po towarzyszach. Na szczęście reszta jest na miejscu i słodko śpi. Poczułem, że powinienem wyjść na zewnątrz. Zaskoczyło mnie to, ale postanowiłem ruszyć za głosem instynktu. Wychodząc zobaczyłem Larisse. Opiera się o pobliski płot i patrzy na wzgórza, które są daleko od nas. Przez chwilę na nią patrzyłem z delikatnym uśmiechem. Przypominając sobie jej wcześniejszy stan, poczułem ścisk żołądka. Była w takim stanie, że umarła. A teraz... Stoi przede mną jak gdyby nigdy nic.

- Chodź tu. - usłyszałem jej głos.

Zobaczyłem, że jej kącik ust się uniósł. Wyczuła mnie. Czasami zapominam, że ma rozwinięte zmysły. Na pewno słyszała jak schodze i poczuła mój zapach. Bez czekania podszedłem i stanąłem obok niej. Jest ciemno, a gwiazdy i księżyc to jedyne oświetlenie. Słabe oświetlenie, ale zawsze coś. Od czasu do czasu zawieje delikatny wiatr, a jeśli chodzi o temperature to jest pokojowa. Znów spojrzałem na Larisse. Patrzy w daleki horyzont i ma delikatny uśmiech. Jakby potrzebowała takiego widoku. W sumie, to nie wiadomo co widziała jak jej dusza leciała do Śmierci. Wole nie pytać. Pewnie chcę o tym zapomnieć, ale na pewno zostanie to gdzieś tam z tyłu jej głowy. Nam na pewno też. To było... Drastyczne przeżycie.

- Bardzo się cieszę, że wróciłaś. - mówię z uśmiechem i tym samym przerywam ciszę.

- Ja też. - szepcze po chwili.

- Dzięki tobie, Nadii wróciła chęć do życia. - oznajmiam.

Nie wiem dlaczego poruszyłem ten temat. Może przez to, że rosjanka najbardziej to wszystko przeżywała.

- Domyślam się, że to nieźle przeżywała. - zaśmiała się.

Ona jest świadoma uczuć Nadii, więc poniekąd rozumie jej zachowanie, ale... Nie wiem czy pomyślałaby, że rosjanka będzie chciała zrobić bardzo okropną rzecz.

- To mało powiedziane. - szepcze bardzo cicho jakby do siebie i spojrzałem w dół.

- Co masz na myśli? - pyta.

Wzruszyłem ramionami. Nie jestem w stanie w obecnej chwili cokolwiek powiedzieć bo przed oczami mam próbe samobójczą Nadii. Ona by to zrobiła. Jestem pewien. Jak sobie przypominam jej łzy i słowa to, aż mnie ściska w żołądku. Naprawdę kocha Larisse. Kątem oka zauważyłem, że blondynka czeka na moją odpowiedź. Nie wiem czy chcę to jej powiedzieć. Larissa może powinna o tym niemiłym incydencie wiedzieć, ale... To chyba nie ja powinienem jej powiedzieć. Nie wiem jak dzierżycielka by się zachowała. Czasami jej czyny są zbyt bezpośrednie i może jeszcze bardziej Nadie skrzywdzi. Nie chcę tego.

- Nic nie mam na myśli. - wywijam się od odpowiedzi. - Jakie masz dalsze plany? - zmieniam temat.

Larissa spojrzała na mnie. Poczułem jak te niebieskie tęczówki wiercą mi dziure w głowie.

- Na początku to skończ to co zacząłeś. - mówi po chwili bez żadnego uczucia.

Westchnąłem ciężko. Nie chcę jej tego mówić. Przez kilka minut panowała między nami cisza. Nie mam zamiaru cokolwiek powiedzieć.

- Jak nie chcesz mówić to nie. - wzdycha i wraca wzrokiem na góry.

Dobrze. Nawet nie wiem jakbym jej to mógł powiedzieć.

- I tak się dowiem. - szturchnęła mnie i się zaśmiała.

Też prychnąłem pod nosem.

- Teraz powiesz mi o swoich planach? - pytam

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz