Rozdział 35 - "Dlaczego ona musi tak cierpieć?"

1.6K 82 6
                                    

Kenan:

Reszta nocy minęła mi spokojnie. Nic mi się nie śniło i przespałem całą noc. Poczułem zapach pieczonej kiełbasy. Leniwie otworzyłem oczy i bardzo powoli przeszedłem do siadu. Od razu zrozumiałem skąd ten przepyszny zapach. Jane robi kiełbaski na ognisku. Na samo patrzenie robie się głodny. Rozejrzałem się żeby dowiedzieć się co robi reszta. Diablo leży z zamkniętymi oczami. Wygląda na spokojnego. Monika siedzi obok Logana. Szatyn jest opatulony kocem. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Nadia chodzi niedaleko nas i szuka patyków na ognisko. Natomiast Marcus i Roxi siedzą przy ogniu i cicho ze sobą rozmawiają.

- Ale ładnie pachnie. - zaczynam mówić. - Jestem głodny. - dodaje.

- Musisz jeszcze troszkę poczekać. - zaśmiała się Nadia.

Odwzajemniłem gest, po czym spojrzałem na Logana.

- Jak się czujesz? - pytam.

- Jest lepiej, ale dalej coś mnie trzyma. - odpowiada.

Chłopak naprawdę coś złapał. Biedak z niego.

- Dasz radę iść dalej? - znów pytam.

Nie możemy pozwolić sobie na kolejny postój. Musimy jak najszybciej uratować Larisse.

- Powinienem. - mówi szybko.

- To dobrze. - szepcze jakby do siebie.

- Na szczęście to nie jest nic poważnego. - wtrąciła się Monika.

- Tabletka mi pomogła. - uśmiechnął się chory.

Po jego wypowiedzi obok nas przeleciało kilka motylków. Są różnego koloru, a ten widok jest wspaniały.

- Ale ładne. - zachwyciła się Monika.

Owady szybko poleciały. To oznaka, że wiosna już tuż, tuż. Mam już dość tych mrozów. Nadia wrzuciła kilka patyków do ognia. Poczułem lekkie ciepło.

- Dużo mamy jeszcze jedzenia i lekarst? - pytam po chwili Jane.

Najstrasza obróciła się i zajrzała do placaka. Po kilku sekundach wróciła do mnie.

- Trochę tego mamy, ale szału nie ma. - odpowiada spokojnie.

- Jak będzie okazja to będziemy musieli zaopatrzyć się w potrzebne rzeczy. - stwierdza Monika.

- Już nie będzie okazji. - wtrącił się Diablo.

Wilk wstał i zaczął się rozciągać.

- Jesteśmy już blisko. - mówi cicho Nadia i siada obok Jane.

- Zobaczymy też Jego. - do rozmowy włączył się Marcus.

- Miejmy nadzieje, że nie. - szepcze do siebie demon.

- On jest, aż taki zły? - pyta Logan, po czym kichnął.

- Na zdrowie. - wszyscy mu to powiedzieli.

- Dzięki. - podciągnął nos i jeszcze bardziej opatulił się w kocyk.

- On... to istny, niebezpieczny i nieprzewidywalny demon... - zatrzymał się. - Anioł. - poprawił.

Po jego wypowiedzi nastąpiła niezręczna cisza. Mam tylko nadzieje, że faktycznie go nie spotkamy.

- Kiełbaski są gotowe. - odezwała się Jane.

Wszyscy jak jeden mąż, usiedliśmy przy ognisku. Najstarsza rozdała każdemu po jednej porcji. Wziąłem pierwszy kęs i już wiem, że właśnie tego było mi trzeba. Dawno już nie jadłem tego mięsa.

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz