Rozdział 24 - "Będziesz głównym powodem wojen"

1.8K 89 40
                                    

Kenan:

Na pogode nie możemy narzekać. Jest chłodno, ale słońce rozświetla nam twarze. Idziemy właśnie przez jakieś miasto. Jest cicho. Bardzo cicho. Jeśli o nas chodzi to mamy dobre humory. Obecnie idę z Nadią z tyłu grupy. Przed nami Logan rozmawia z Moniką. Inaczej się na to patrzy jak się wie o uczuciach Logana. Reszta idzie jeszcze bardziej z przodu. Spojrzałem na Nadie. Uśmiecha się pod nosem i patrzy na szatyna.

- Twoje rady pomagają Loganowi. - szepcze cicho żeby tylko ona słyszała.

- Skąd o nich wiesz? - pyta równie cicho.

- Logan mi wszystko powiedział. - uśmiechnąłem się.

Wole jej nie mówić, że naskoczyłem na chłopaka i dzięki temu się dowiedziałem. Niezbyt dobrze to przyjełaby. Dam sobie rękę uciąć, żeby na mnie nakrzyczała.

- Byliby świetną parą. - stwierdza rosjanka.

- Trzeba im jakoś pomóc. - oznajmiam z chytrym uśmiechem.

Nadia pokiwała głową na tak, uroczo przy tym wyglądając.

- Fajnie było zobaczyć znowu Aarona i reszte. - wtrąca się Jane.

Widzę, że wszyscy, oprócz Logana i Moniki zainteresowali się rozmową.

- Kto by pomyślał, że sprawy tak diametralnie się zmieną. - wzdycha Marcus.

- W tych czasach wszystko się zmienia. - stwierdzam. - Poradzą sobie. To silny schron z silnymi ludźmi. - dodaje pewnie.

- Dużo osób się zmieniło. Stali się mocniejszy od naszego ostatniego spotkania. - Marcus skrzyżował ręcę.

- Dokładnie. Na przykład Malia się zmieniła. - potwierdzam.

- Neil to się zmienił. - załapała temat Nadia.

Wszyscy potwierdzili. W przypadku chłopaka to po prostu dorastanie. Mam nadzieje, że szybko wstanie na nogi. Między nami zapadła cisza. Trwała z minute, po czym usłyszeliśmy okropny pisk. Zaczęliśmy się rozglądać. Niedaleko nas jeden z budynków zaczął się zawalać. Na szczęście jesteśmy bezpieczni. W ułamku sekundy zobaczyłem jak z zawalającej się budowli zeskakuje jakaś sylwetka. Mimo, że stoimi dalej to dym dotarł do nas. Po chwili z niego wyłoniła się pewna postać. To kobieta! Jest ranna. Jej lewa ręka bezwładnie wisi, ma prawy policzek rozcięty, a na prawym biodrze jest dużo krwi. Wygląda jakby była w moim wieku. Ma średniej długości, faliste, brązowe włosy. Oczy ma kolory niebieskiego. Przez prawe oko rozchodzi się blizna. Jest zgrabna i wysportowana. Dziewczyna na głowie ma czerwoną czapke. Ubrana jest w czarną bluzke na krótkim rękawie, która sięga jej na wysokości pępka oraz w tym samym kolorze czarne, krótkie spodenki, które świetnie podkreślają jej zgrabne uda. Na nogach ubrane ma czarne rajstopy, które ozdobione są w gwiazdki oraz w ciemnym kolorze buty, które są na lekkim podwyższeniu. Na sobie ma również zarzucony szary, długi, rozpinany sweterek, który bardzo dobrze na niej leży. Nieznajoma idzie w naszą stronę ledwo przytomna. Usłyszałem ryk. Dopiero jak dym opadł zrozumiałem o co chodzi. Tą dziewczyne goni Mutant szczura.

- Uważaj!! - krzyknęła Roxi.

Ranna w tym czasie upadła na ziemie. Nie jest w stanie iść dalej. Usłyszałem charakterystyczny dźwięk naciągnięcia cięciwy. Nadia strzeliła ze swojego łuku w pobliski budynek. Pewnie chciała przestraszyć Mutanta, ale to nic nie dało. Dalej powoli się do niej zbliża. Bez namysłu, każda płeć żeńska z ekipy podbiegła do nieznajomej. My, czyli faceci znaleźliśmy się obok i jesteśmy gotowy na obrone.

- Nie pokonamy go. - odezwała się Monika.

Ma racje. Nie mamy szans z tym konusem.

- Diablo!! Pomóż nam!! - wydarła się mała.

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz