Rozdział 10 - "Jest przepiękna"

1.9K 93 47
                                    

Kenan:

Powoli otwieram oczy. Myślałem, że zobaczę moją śliczność, ale jej nie było. Szybko wstałem i zacząłem ją szukać. Znalazłem ją nad jeziorem. Kąpię się. Postanowiłem jej nie przeszkadzać i usiąść obok drzew. Nie potrafię oderwać od niej wzroku. Moja wyobraźnia za bardzo odlatuje, jak patrzę jak przejeżdża swoją dłonią po ciele. Jak pieści swoje ciało i włosy. Kenan, opanuj się bo potem będziesz miał problem. Zaśmiałem się i tym samym zwróciłem na nią uwagę. Uśmiechnęła się do mnie delikatnie i kontynuowała robioną rzecz. Patrzyłem tak na nią przez pół godziny. Jest już jasno i pewnie moi towarzysze zastanawiają się gdzie jestem. Kiedy Valentine się ubrała ruszyliśmy w drogę. Jest dość chłodno, ale od czasu do czasu można poczuć łagodne promienie słońca na twarzy. Kiedy dotarliśmy do budynku Valentine zatrzymała się przed schodami. Spojrzałem na nią pytająco. Na jej twarzy widzę zawahanie. Uśmiechnąłem się i złapałem ją za rękę. Pociagnąłem w stronę wejścia.

- Kenan! - od razu przywitała mnie krzykiem Nadia. - Gdzie ty byłeś? - jest wściekła.

Jednak rosjanka szybko się uspokoiła kiedy zobaczyła moją nową towarzyszke. Wszyscy ucichli i przyglądają się jej.

- Zanim oberwie mi się za spanie w innym miejscu chciałbym wam przedstawić Valentine. - mówię bardzo spokojnie.

Srebrnooka uśmiechnęła się delikatnie i przywitała cicho. Nastała niezręczna cisza.

- Ale pani ładna. - wtrąciła się Roxanne.

Podeszła do Valentiny i się przywitała. Tym samym przedstawiła też innych.

- To farbowane włosy? - pyta po chwili mała.

- Nie. To mój naturalny odcień. - zaśmiała się cicho.

Powoli atmosfera sie rozluźniła. Inne dziewczyny bardzo szybko zaczęły rozmawiać z moją ślicznościa. Zobaczyłem jak Marcus macha w moją stronę. Podszedłem do niego.

- Ty stary. Gdzieś ty ją znalazł? - pyta szeptem.

- W lesie. Chodziła sama. - odpowiadam i znowu wlepiłem wzrok w nasz temat rozmowy.

Właśnie chichra się z Roxi, Jane, Nadia i Moniką. Veronika, Ava i Rose gadają dalej od towarzystwa, a Logana i Leviego nie widzę. Pewnie są w drugim pokoju.

- Stary. - wróciłem wzrokiem na kumpla. - Niezła laska. - komentuje.

- Jest przepiękna. - dodaje.

- Marcus. Pomóż nam. - w pomieszczeniu pojawił się Logan.

Tak jak myślałem. Chłopacy są w drugim pokoju. Marcus od razu do niech poszedł, a ja postanowiłem pójść do Valentiny.

- Jak sobie radziłaś będąc cały czas sama? - pyta Nadia.

- Jakoś sobie radziłam. Mimo, że było ciężko. - odpowiada.

- Masz śliczne te włosy. - Jane pogłaskała ją po śnieżnych włosach. - W ogóle jesteś ładna. - dodaje.

- D-dziękuje. - uroczo się zająkała.

- Na pewno byłaś jakąś modelką. - stwierdza Monika.

- Kenan. - Valentine mnie zobaczyła.

Uśmiechnęła się i podeszła do mnie. Widzę na jej twarzy lekki stres. Dziewczyny nieźle zalały ją pytaniami. Złapała mnie za rękę, a ja obojąłem ją ramieniem na dodanie otuchy. Chcę tym samym pokazać jej, że nie jest sama.

- Chyba komuś się podoba wujek. - Roxi pokołysała się i spojrzała na nas wymownie.

Wybuchliśmy śmiechem.

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz