Rozdział 14 - "Zaufaj Diablo"

1.8K 93 18
                                    

Kenan:

Idę z Valentine wzdłuż korytarza. Białowłosa nie przestaje się odwracać.

- Zaufaj Diablo. Jestem pewien, że ma jakiś plan. - uspokajam ją.

- Ale... Co on może zrobić? - pyta niewinnie.

- Tego nie wiem. - zatrzymałem się. - Bardzo możliwe, że po prostu skończy jej cierpienie. - mówię smutno.

Veronica jest ranna w brzuch. Konkretnie w aorte. Nie wiem co wilk może tutaj zdziałać.

- Chyba nie zrobi tego na oczach Rose? - spytała przerażona.

- Nie wiem. - wzycham. - Diablo jest nieprzewidywalny. - dodaje. - Tak czy siak. Musimy znaleźć reszte. - ruszyłem dalej w drogę i pociagnąłem za sobą dziewczyne.

Idziemy przez jakiś korytarz. Dźwięki ustały i jest niepokojąco cicho. Usłyszałem czyjeś kroki. Dałem znać srebrnookiej żeby się zatrzymała. Po chwili z odnogi wybiegli Logan i Nadia.

- Tu jesteście. - odezwała sie rosjanka.

- Gdzie inny? - pytam.

- Nie wiem. - odpowiada Logan. - Poszliśmy do osobnego pokoju żeby... - zatrzymał się, a ja zmarszczyłem brwi.

- Żeby porozmawiać. - mówi za niego rudowłosa. - Usłyszeliśmy krzyki i zaczęliśmy was szukać. - tłumaczy.

Przez chwilę mój wzrok kursował między nimi. Zauważyłem delikatny rumieniec na twarzy chłopaka. Z zakłopotania odwrócił wzrok i podrapał się po głowie. Rozmawiali, tak?

- Widzieliście kogoś? - pyta Nadia.

- Veronice, Rose i Diablo, ale... - Valentine nie potrafi dokończyć.

- Veronica jest ranna, ale Diablo jest przy niej. - kończę za nią.

- Co jej się stało? - Logan dołączył do rozmowy.

- Ma pręt wbity w aorte. - mówię z wielkim bólem w gardle. - Wendigo tutaj grasuje. - dodaje.

- Coś tu nie gra. - stwierdza Nadia.

Wszyscy spojrzeliśmy na nią pytająco.

- Wendigo nie zostawia ofiary na pewną śmierć. Zawsze swoje cele zabierają do swojego legowiska. - tłumaczy.

- Więc... Chcesz powiedzieć, że coś jeszcze tutaj grasuje? - pyta w szoku Logan.

- Nie jestem pewna. - odpowiada zamyślona.

- Nie spotkaliśmy jeszcze innego stwora. - informuje Valentine.

- My nikogo nie spotkaliśmy. - mówi szatyn.

- Musimy znaleźć innych. - stwierdzam po chwili.

- Co to jest? - zmienił temat zielonooki.

Spojrzałem tam gdzie on, czyli w moją lewą stronę. Na ziemi leży jakiś materiał. Podszedłem do niego i złapałem w dłoń. Zacząłem się przyglądać.

- Przecież to jest... - nie skończyłem.

- Materiał z koszulki Roxi. - przerwała mi Nadia.

Spojrzeliśmy na siebie. Po dosłownie kilku sekundach można było usłyszeć krzyk.

- To Roxi! - podniosła głos rosjanka.

- Chodźmy. - rozkazuje.

Logan i Nadia pobiegli przodem, a ja złapałem Valentine i razem ruszyliśmy za nimi. Na końcu korytarza jest Marcus i Roxanne. Stoją przyparci do ściany. Chciałem podbiec do nich, ale mój kumpel gestem ręki zatrzymał mnie. Po chwili zza rogu wyłoniło się Wendigo. Mała przerażona mocno uczepiła się pleców chłopaka. Musimy coś zrobić. Zacząłem się rozglądać. W tym czasie pojawiły się 3 kolejne. Marcus bardziej przycisną piwnooką do ściany i powoli objął ją ramieniem na uspokojenie. Nie widzę nic co by mogło nam pomóc. Nadia za to ma pewien pomysł. Zaczęła pstrykać palcami za plecami. Stwory zaczynają się rozglądać i iść za źródłem dźwięki, ale rosjanka przestała wykonywać wcześniejszą czynność.

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz