Rozdział 26 - "Byłaby dobrym władcą"

1.8K 89 12
                                    

Kenan:

Idziemy przez ten cholerny tunel już nie wiem ile, a końca nie widać. Jakby wszystkie inne stacje zniknęły z powierzchni ziemi. Głośno westchnąłem. Nie pozostaje nam nic innego jak iść przez te walnięte tory.

- Skoro znasz już moją sytuacje z bratem to pora na ciebie. - cisze przerywa Chloe. - Masz jakąś rodzine? - pyta.

Swoją drogą, dziewczyna idzie już sama, ale poruszamy się powoli.

- W dzień początku Zarazy od razu pobiegłem do domu. - zaczynam opowiadać. - Tam napotkałem już martwe ciała matki i brata, który miał zaledwie 6 miesięcy. - zatrzymałem się. - Nie wiem jak jest z ojcem. Może żyje. - wzruszam ramionami.

Chloe patrzyła na mnie przez chwilę.

- Długo znasz swoich przyjaciół? - znów pyta.

- Monike i Marcusa znałem przed Zarazą. Chodziłem z nimi do szkoły. Reszte poznałem podczas Zarazy. - tłumacze na szybko.

Nie będę się wdawał w szczegóły, że Nadie poznałem dzięki Larissie, a Logana całkiem niedawno.

- Dlaczego nie masz dziewczyny? - spytała bardzo cicho.

- Co ty taka ciekawska się stałaś? - spojrzałem na nią pytająco.

Szatynka na moje pytanie się zaczerwieniła i spojrzała w dół. Dopiero po chwili podniosła głowe.

- Bo jesteś przystojny i to... aż dziwne, że nikogo nie masz. - tłumaczy.

- Po prostu jeszcze nie znalazłem tej jedynej. - mówię z uśmiechem.

A tak naprawdę. Czy ja mam jeszcze szanse na znalezienie tej jedynej? Myślałem, że tą jedyną będzie Valentine, ale jednak bardzo się przeliczyłem. Jeszcze wcześniej pojawiła się Nadia. Na początku naszej znajomości wydaje mi się, że coś do niej czułem, ale teraz... Już sam nie wiem. Jeszcze jest Larissa. W liceum myślałem, że jestem w niej zakochany, ale Monika z łatwością udowodniła mi, że się pomyliłem. Ale... jak zobaczyłem Larisse już jako dzierżycielke to... To zobaczyłem całkiem inną dziewczyne, która do czegoś dąży i nie ma zamiaru się poddać. Nie ważne jak często życie kładłoby jej kłody pod nogi.

- Możemy zrobić chwilę przerwy? - moje rozmyślanie przerywa Chloe.

- Boli cię? - pytam.

- Trochę. - odpowiada i siada na torach.

Usiadłem obok niej. Szatynka wyciągnęła jedną paczkę tabletek przeciwbólowych.

- To nie są przypadkiem nasze? - pytam z uśmiechem.

- Jedna. Poszłam na ten wasz układ. - informuje i bierze tabletke do ust, po czym połyka.

Patrzyłem na dziewczyne w ciszy. Nie znam bólu spalonej rany, ale mogę się domyślić, że nie jest przyjemny.

- Jaka jest to cała Larissa? - przerywa cisze.

- Co to za pytanie? - spojrzała na mnie. - Dlaczego pytasz? - sprostowałem.

- Bo... Nie mogę wiecznie uciekać. Któregoś dnia będę musiała się oddać w ręcę jakiegoś władcy. Chciałbym wiedzieć coś o nich. - tłumaczy.

- Sam mało wiem o nich. - odpowiadam.

- Jest ich czterech. Z tego co wiem to Pierwszy to kobieta. Drugi to jakiś przystojniak. - nie skończyła.

- Znam jego starszego brata, ale władce nie. - przerwałem jej.

- Trzeci to podobno jakiś staruch, a Czwarty to właśnie Larissy. Ona jako jedyna musi zawalczyć o bycie władcą. - skończyła.

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz