Rozdział 34 - "Bo każdy zasługuje na miłość"

1.6K 85 18
                                    

Kenan:

Kiedy otworzyłem oczy ukazało mi się inne miejsce niż, kiedy szedłem spać. Mianowicie, jestem w moim domu. Znowu siedze przy stole, tylko tym razem nie jest to wigilia. Wszędzie są balony i kolorowe ozdoby. Spojrzałem na stół. Jest tam wielki tort z napisem "Sto lat i jeszcze więcej Kenan!". To dzień moich urodzin! Usłyszałem śmiechy, więc rozejrzałem się po pomieszczeniu. Przy stole siedzą moi rodzice. Moja mama nie jest w ciąży. Obok mnie jest roześmiany Marcus. Wygląda tak samo, ale młodziej.

Obok niego siedzi mój kumpel z dzieciństwa, Harry. Ma kręcone, brązowe włosy i piwne oczy. Dziewczyny mdleją jak widzą jego dołeczki w policzkach. Na ramieniu ma tatuaż, który składa się z kilku róż i imionami jego rodziców. Ubrany jest w ciemno niebieskie jeansy, szarą koszulke i normalne trampki.

Na stół została położona pizza. Podała ją moja kuzynka, Melisa. Jest to niska, brązowowłosa dziewczyna. Jej włosy sięgają jej do połowy kręgosłupa, a jej zielone oczy sprawiają, że każdy kto w nie spojrzy zapomina gdzie jest. Na sobie nie ma makijażu. Nigdy ją nie ciągnęło do tego. Jej ubiór to zielona sukienka i czarne baleriny.

Naprzeciwko mnie siedzi Alice. W tamtych czasach była to dziewczyna Marcusa i moja najlepsza przyjaciółka. Ma długie, farbowane na różowo włosy i niebieskie oczy. Jej delikatny makijaż podkreśla jej łagodność. Nosi białą sukienke z różowymi kwiatkami i jasne obcasy.

Obok niej siedzi Adele. Jest to moja dobra przyjaciółka i korepetytorka. Zawsze mi pomagała z matmy. Ma czarne włosy z niebieskimi końcówkami. Ten kolor jest taki sam jak jej oczy. Makijaż podkreśla jej oczy i zawsze ma na ustach czerwoną szminke. Jej ubiór składa się z czarnych spodni, białej bluzki, na której jest zarzucona bordowa bluza i czarne adidasy. Na szyi ma naszyjnik w kształcie półksiężyca.

Ostatnią osobą jest Gabriel. Zawsze mogłem na niego liczyć. Ma czarne włosy związane w nieskiego kucyka i piwne oczy. Ubrany jest w czarne spodnie z dziurami na kolanach, szarą koszulke i skórzaną kurtke.

Teraz już jestem pewny. Są to moje 16 urodziny. Skąd to wiem? Ponieważ za niecały rok Alice umrze ze swoim starszym bratem w wypadku samochodowym, a Gabriela ostatni raz właśnie tego dnia widziałem bo wyjechał do internatu. Dlaczego właśnie to mi się śni? Usłyszałem jak wszyscy klaszczą i krzyczą moje imię. Chcą żebym zdmuchnął świeczki. Jakie ja wtedy pomyślałem życzenie?

- Chcę żeby ta chwila trwała wiecznie. - usłyszałem swój głos.

Zanim się obejrzałem stałem przed stołem i mogłem zobaczyć siebie. Ja w wieku 16 lat, który właśnie zdmuchnął świeczki i zaśmiał się z innymi. Wszyscy wyglądają na bardzo szczęśliwych. Zastanawiam się jak by się zachowywali jakby wiedzieli o Zarazie. O czym ja w ogóle mówię? Oni nie wiedzieli, że coś takiego się stanie. Nikt nie wiedział. Zamknąłem oczy przez ból jaki zaczął przeszywać moje ciało. Ta tęsknota za nimi jest najbardziej bolesna. Myśl o tym, że już ich nie spotkam sprawia, że cierpie. Kiedy wreszcie otworzyłem oczy zobaczyłem otchłań. Moi przyjaciele i rodzice zniknęli razem z domem. Wokół mnie jest ciemność. Zacząłem się rozglądać i dopiero jak się odwróciłem to kogoś zobaczyłem. Po chwili obraz stał się wyraźniejszy. Przede mną stoją moi towarzysze. Jane, Marcus, Monika, Nadia, Roxi i Logan. Wszyscy są bez uśmiechu. Wyglądają na zmęczonych i zamyślonych zarazem. Nagle usłyszałem głośny huk i mocno zabolała mnie głowa. Instyktownie zamknąłem oczy, ale kiedy je otworzyłem to wydałem z siebie dźwięk zaskoczenia. Moi przyjaciele leżą martwi.

Głośno wciągnąłem powietrze i szeroko otworzyłem oczy. Do moich uszu dotarł dźwięk ogniska i różnego rodzaju owadów. Obudziłem się. Powoli przeszedłem do siadu. Jest jeszcze ciemno i wszyscy śpią. Co to było? Co te sny mają mi pokazać? Wiem, że za nimi tęsknie i nie trzeba mi to przypominać. Może nie potrafię się z tym pogodzić? Ale... żyje już dość długo w tym całym gównie. Westchnąłem poirytowany. Nie wiem co o tym myśleć. Zobaczyłem jak czerwone ślepia zaświeciły w ciemności. Diablo nic nie mówi tylko na mnie patrzy. Widzę jak leniwie zamyka i otwiera swoje krwiste oczyska.

- Miałem koszmar... Nie... Sam już nie wiem. - wzdycham.

Nic nie mówi. Jeśli mam być szczery to nawet i dobrze. Jakby dodawał mi w taki sposób otuche. To głupie.

- Nie wiem co ten sen miał mi powiedzieć. - dodaje cicho żeby nie obudzić pozostałych.

- Nie wszystkie sny coś mówią. - dopiero się odezwał.

Ten niski głos sprawił, że przeszły mnie ciarki.

- Nie zmienia to faktu, że ciągle zadaje sobie to samo pytanie. - oznajmiam.

Przez chwilę panowała głucha cisza. Diablo nie śpieszy się żeby odpowiedzieć, a ja czekam aż to zrobi.

- Co chcesz żebym zrobił? - pyta.

- Nie wiem... - zastanowiłem się przez kilka sekund. - Może dałbyś mi jakąś rade? - spojrzałem na niego pytająco.

- Powiem ci to samo co uczyłem Larisse. - zamknął oczy, po czym je otworzył. - Nie myśl za dużo. Nie myśl o tym co było, ani co będzie. Myśl o tym co jest teraz i tylko tym się przejmuj. - mówi stanowczo.

- Łatwo ci powiedzieć. - wzdycham ciężko.

Ja zawsze za dużo myśle i przez to tylko się denerwuje.

- Uwierz mi. Wtedy życie będzie łatwiejsze. - zaśmiał się.

- Jesteś pewien? - instynktownie zadałem to pytanie.

- Żyje o wiele dłużej niż ty, więc... Uwierz staremu demonowi. - stwierdza.

Poczułem jak moje mięśnie się rozluźniają. Diablo ma racje. Powinienem skupić się na tym co się dzieje teraz, a teraz to najważniejszym priorytetem jest ratunek Larissy. Znów spojrzałem na wilka.

- Były jakieś uderzenia? - pytam po chwili.

- Praktycznie cały czas. - wyczułem ból w jego głosie.

Trzeba zmienić temat.

- Jaka... Jaka była Larissa jak zaczynałeś z nią trening? - spytałem niepewnie.

- Dokładnie taka sama jaką ją znałeś. - odpowiada.

Spojrzałem w dół. Nie potrafię sobie wyobrazić tą starą Larisse na Arktyce uczącą się mordowania i wiele więcej okropniejszych rzeczy.

- Często płakała. - przerywa moje rozmyślanie. - Cały czas musiałem jej dodawać otuchy. Za każdym razem mówiła, że to nie dla niej. Że sobie nie poradzi. - wspomina.

- A jednak. - mimowolnie się uśmiechnąłem.

- Ale ta Larissa jaką znasz teraz to też inna jaka była po moim treningu. - mówi.

- Naprawdę? - pytam.

- Tak. Wyzbyła się całkowicie uczuć. Nie uśmiechała się, smuciła czy denerwowała. Robiła to samo co teraz tylko, że z zimnym wyrazem twarzy. - opowiada.

- Więc jak? Co się stało, że się zmieniła? - dopytuje.

- Anthony ją zmienił. Pokazał jej co to miłość. Nauczył ją od nowa pokazywać emocje. - tłumaczy. - Ale ja go niezbyt lubiłem i nie podobał mi się fakt, że zmienia moją wybranek. - dodaje z jeszcze bardziej zniżonym głosem.

- Skoro wiedziałeś, że ją zmienia to dlaczego na to pozwoliłeś? - znów pytam.

- Bo każdy zasługuje na miłość. - mówi.

Nic już nie powiedziałem. Czyli była jeszcze inna Larissa o której w ogóle nie wiedziałem. Która nie okazywała żadnych uczuć. To ci dopiero.

- Kiedy... - zatrzymałem się na chwilę. - Kiedy Anthony dokonał swojej zdrady? - ciekawość mnie zżera.

Poczułem, że to dobry moment na to pytanie.

- Anthony pojwił się po ubiciu Wyroczni. Żył u obu Larissy przy Bai-lou i Olivera. - wytłumaczył szybko. - Ten niemiły incydent i jego zdrada był przed Ivanem. - kończy.

- Więc Anthony pomagał Larissie w zabiciu dwóch stworów z listy. - stwierdzam cicho.

- Tak. - potwierdza.

W mgnieniu oka poczułem jak robię się senny. Diablo to chyba wyczuł i zamknął oczy. Ponownie się położyłem i jeszcze przez chwilę patrzyłem w mały ogień. Jakie byłoby moje życie jakby Zaraza się nie zaczęła? Znalazłbym prace i miłość życia? Byłbym szczęśliwy? Zanim się obejrzałem, zasnąłem.

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz