Epilog - "Ty już nie istniejesz"

2.2K 112 14
                                    

Larissa:

Czy Arcadius naprawdę chciał mnie sprawdzić? Może skłamał żeby nie wyjść na słabeusza? Nie cierpie jak tak dużo myśle. Poczułem chłodny wiatr na skórze, a wygodne ramię Kenana zostało zastąpione czymś twardym. Leże z zamknietymi oczami i nie śpieszy mi się żeby je otworzyć. Do moich uszu dotarł dźwięk szumu wody i szelest liści. Chyba wiem gdzie jestem. Wzdycham ciężko i powoli podnosze powieki. Ukazało mi się błękitne niebo z kilkoma białymi punktami zwanymi chmurami. Przeszłam do siadu i rozjerzałam się. Polana, łąka, jak zwał tak zwał. W oddali góry i ta przeklęta atmosfera. Wszystko tutaj jest spokojne i ciche, aż mi się rzygać chcę.

- Diablo? - pytam.

Nie odpowiedział mi. Pokiwałam głową zrezygnowana i leniwie wstałam na nogi. Wiatr zawiał i roztrzepał moje krótkie włosy. Przeczesałam je ręką i zrobiłam kilka kroków w przód. Od razu zobaczyłem wąskie przejście w głąb góry. Tam muszę iść. Ponownie wzdycham. Nie chcę mi się. Z wielkim trudem ruszyłam do celu. Po drodzę napotkałam na kilka małych zwierząt, które uciekły na mój widok. Muszę to jak najszybciej zakończyć. Przyśpieszyłam kroku i szybko znalazłam się przed wejściem. Ostatni raz spojrzałam na łąke. Mam dość tego miejsca, a w szczególności osobę, która za tym wszystkim stoi. Z wielką chęcią spaliłabym to całe miejsce, ale już w pierwszej sekundzie będąc tutaj poczułam, że moje nowe moce nie działają. Szkoda. Nieźle bym się pobawiła, tworząc tornada, tsunami, pożary i trzęsienia ziemi. Tyle możliwości, a ja nie moge z nich korzystać. Weszłam do jaskini. Widzę swoje odbicie w lodzie na ścianach. Nie czuje obecności Diablo. Irytuje mnie to. Bez czekania przeszłam przez ten przeklęty korytarz i otworzyłem wielgachne drzwi na końcu. Stanęłam na wzgórzu ze świetnym widokiem na morze, czy nawet i ocean. Nie jestem tutaj sama. Na skraju stoi ona. Ta osoba, która doprowadza mnie do białej gorączki.

- Miło, że tutaj przyszłaś. - odzywa się Larissa sprzed Zarazy.

- Ty mnie tutaj przysłałaś. - mówię kładąc ręcę na biodrach. - Gdybym mogła to zniosłabym to miejsce z ziemią. - dodaje chłodno.

Larissa zaśmiała się. Spojrzałam na nią wrednie i głośno wciągnęłam powietrze.

- Gratuluje, kolejnej wygranej. - przerywa ciszę.

Odwróciła się do mnie wesoło i zakołysała swoim ciałem.

- Dzięki. - odpowiadam bez uczucia.

- Kto jest nastepny? - pyta.

Oderwałam od niej wzrok i spojrzałam przed siebie. Przez krótką chwilę między nami panowała cisza. Sama nie wiem co jest gorsze, właśnie ta cisza, czy rozmawianie z nią.

- Dragon. - mówię po chwili.

- Powodzenia. - uśmiechnęła się do mnie.

- Czego ode mnie chcesz? Dlaczego nie dasz mi spokoju? - wypytuje.

- Kenan tutaj był. - informuje mnie patrząc przed siebie.

Kenan? A co on tutaj robił?

- Nie mieszaj go w to. - rozkazuje.

- Ale on sam tutaj przychodzi. - zaczęła się tłumaczyć. - Przyszedł jak był bliski śmierci i krótko po tym jak zmarłaś. - dodaje spuszczając wzrok.

Nie cierpie patrzeć na starą mnie. Nie lubie tej jej niewinności i nieśmiałości. Nienawidze tego.

- A co on niby tutaj robił? - pytam po chwili pewnie.

- On wierzy, że ja gdzieś jeszcze tam jestem. - przyłożyła ręcę do klatki piersiowej i spojrzała na mnie. - Że ta dawna Larissa jest jeszcze w twoim sercu. - uśmiechnęła się do mnie promiennie.

Prycham na jej wypowiedź.

- Zapomniałaś o jednym. - wyciągam pistolet i nakierowywuje go na jej głowe. - Ty już nie istniejesz. - szepcze i strzelam.

Dźwięk wystrzału rozniósł się, a Larissa upadła na ziemie. Nie ma krwi, ani krzyku. Schowałam broń, a miejsce zaczęło znikać. Po chwili wokół mnie znalazła się sama biel. Rozejrzałam się i poczułem czyiś wzrok za sobą.

- Musiałaś tak brutalnie? - pyta Diablo.

Spojrzałam na niego. Wielgachny, czarny wilk na tle bieli. Na dodatek jego krwiste ślepia świecą.

- Tylko tak mogę się jej pozbyć. - wzruszam ramionami.

Chcę zapomnieć. Chcę nie pamiętać tej starej Larissy. Ona nie jest mi potrzebna. Była kiedyś, a nie teraz.

- Czeka nas kolejne wyzwanie. - wtrącił wilk. - Jesteś na to gotowa? - spytał pokazując kły.

- Nie zadawaj głupich pytań. - mówię i ruszam przed siebie.

Koniec Świata jest coraz bliżej, a ja dalej jestem za słaba. Już dwa razy umarłam. Pierwszy raz był wtedy, kiedy starą Larisse potrącił samochód. Wtedy to ona zmarła. A drugi, kiedy odniosłam poważne rany po torturach. To dowód na to, że mnie nie da się zabić. Wstane z grobu żeby zniszczyć ci życie. Zapamiętaj to.

-------------------------------
Koniec drugiej części!
Dziękuje bardzo za wszystkie komentarze i głosy. 😁
Mam nadzieje, że ta część podobała się wam.
Jeszcze raz dziękuje! 😘

Zapraszam do trzeciej części pod tytułem "Dzierżycielka Diablo Dragon" 😊

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz