Rozdział 15 - "Widziałem jej uśmiech"

1.7K 93 29
                                    

Kenan:

Stoję i patrzę z niedowierzaniem na osobę przede mnę. Veronica uśmiechnąła się do nas, a Rose podbiegła do Leviego i mocno go przytuliła. Starszej nic nie jest. Nie ma w ogóle żadnego śladu po zranieniu. Nawet jej koszulka jest cała. Co tam się wydarzyło? Przecież miała dziure w brzuchu.

- Jak? - pytam w szoku.

- Nie mam pojęcia. - odpowiada mi spokojnie brunetka. - Będziecie musieli zapytać się Diablo. - dodaje.

- To została nam tylko Monika. - stwierdza Marcus.

Po jego twarzy też widzę zdziwienie.

- Diablo jest z nią. Są przy wyjściu. - informuje nas Veronica.

- Wiesz gdzie iść? - pyta Jane.

Brunetka pokiwała głową na tak i odwróciła się żeby pobiec przodem. Ruszyliśmy za nią. Po drodze opowiedzieliśmy Avie i Leviemu o sytuacji Veronici. Byli zszokowani, ale potem się uśmiechnęli. Jestem ciekawy co Diablo tutaj zdziałał. Bez problemu dobiegliśmy do wskazanego miejsca. Nawet tutaj jestem pod wielkim wrażeniem. Monika z pomocą Diablo walczą na całe stado Wendigo i świetnie sobie radzą. Szatynka bez problemu rani stwory, a wilk atakuje tylko te które chcą zajść ją od tyłu.

- Więcej ich matka nie miała? - pyta w złości.

- Nie trać czujności. One tylko czekają na to. - mówi demon.

Postanowiliśmy się nie wtrącać i oberwować. Zainterweniujemy kiedy będzie taka potrzeba. Niestety, albo raczej na szczęście nie nadeszła. Brązowooka i czerwonooki świetnie sobie z nimi poradzili.

- To było niesamowite! - krzyczy z podekscytowania Rose.

- Dobry z ciebie wojownik. - komplementuje ją.

Monika się zarumieniła delikatnie i zaśmiała nerwowo.

- Są wszyscy? - pyta Marcus.

- Tak. - wzdycham. - Wynośmy się stąd. - stwierdzam stanowczo.

Nikt nie zaprotestował i skierowaliśmy się do drzwi. To znaczy, reszta tak postąpiła. Kiedy złapałem za rękę Valentine dziewczyna w ogóle się nie poruszyła. Spojrzałem na nią pytająco. Patrzy się na głąb korytarza i głośno oddycha.

- Co się stało? - pytam i łapię ją za biodro.

- Mam dziwne przeczucie, że powinniśmy zostać. - tłumaczy.

Zmarszczyłem brwi. Coś tutaj nie gra.

- Kenan! Valentine! Na co czekacie? - woła nas Nadia.

- Chodź. - ciągnę ją w stronę wyjścia.

Kiedy w końcu udało nam się wyjść z tego przeklętego miejsca, wszyscy odetchnęli z ulgą. Jest środek nocy i cholernie zimno. Musimy szybko znaleźć inne schronienie albo rozpalić ognisko.

- Co tam się stało? - pyta mnie Monika.

- Nie wiem. - odpowiadam. - Valentine miała dziwne przeczucie, że powinniśmy tam zostać. - dodaje.

- Co?! - podniósł głos w szoku Levi.

- Dziewczyno! Ty widziałaś co się tam działo? Raczej nie chciałabyś tam zostać. - naskoczył na nią Marcus.

- Daj jej spokój. - uspokajam kumpla, a śnieżnowłosą przytulam.

Widać, że jest przerażona.

- Diablo. - zwróciła swoją uwagę Nadia. - Czy możliwe jest, że demon tam jakiś grasował? - pyta spokojnie. - Może był to jakiś demon, który sprawił na Valentinie te dziwne odczucia. - sprostowała.

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz