Rozdział 11 - "Musisz ją bardzo kochać"

2.1K 98 25
                                    

Kenan:

Znalazłem ją. Stoi w miejscu gdzie akurat jest mało drzew. Dzięki temu widać gwiazdy na niebie. Tym razem pojawiła się też zorza. Valentine gra na flecie. Stałem i patrzyłem się tak na nią do momentu, aż poczułem chłód. Jeśli mi jest zimno to co dopiero dziewczynie. Bez zastanowienia ściągnąłem bluze i nałożyłem jej na ramiona. Ciało białowłosej się spięło i przestała grać. Spojrzała na mnie i od razu się rozluźniła.

- Nie chcę żebyś się przeziębiła. - tłumacze.

- Ładny widok, czyż nie? - pyta i wróciła wzrokiem na niebo.

- Tak. - mówię nie odrywając od niej spojrzenia.

Zarumieniła się, kiedy zrozumiała o czym mówię. Odwróciła się i przytuliła mnie. Zamknąłem ją w szczelnym uścisku.

- Dobrze się dogadujesz ze swoimi towarzyszami. - oznajmia.

- Lata znajomości. - odpowiadam.

- Znałeś ich przed Zarazą? - pyta.

Poczułem jak pojeździła palcem po moim brzuchu. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

- Monike i Marcusa. Reszte poznałem podczas Zarazy. - tłumacze.

Dziewczyna mocniej mnie przytuliła.

- Wydaje mi się, że Diablo mnie nie polubił. - stwierdza smutno.

- To nie tak. Go interesuje tylko uratowanie Larissy. Ciężko mu z tym. Cały czas obwinia siebie za jej tortury. - bronie wilka.

- Nie dziwie mu się. Każdy by się tak zachowywał jakby jego miłość przechodziła przez coś takiego. - mówi.

Mocniej ją do siebie przytuliłem. Poczułem jej ciepły oddech.

- Długo grasz na flecie? - próbuje zmienić temat.

- Ileś lat już będzie. - zaśmiała się.

- Sama się nauczyłaś? - cięgne temat.

- Tak. Dzięki niemu mogłam zapomnieć o otaczającym mnie świecie. - tłumaczy.

- Masz jeszcze jakieś hobby? - dopytuje.

Pokiwała głową przecząco. Staliśmy tak przez jakiś czas, aż stwierdziliśmy, że pora wracać. Musimy mieć siły na dalszą drogę. Będąc już niedaleko naszego obozu można było usłyszać czyjeś jęki bólu. Przyśpieszyłem krok, a Valentine zrobiła podobnie.

- Co teraz mamy zrobić? - usłyszałem przerażony głos Nadii.

- Co się dzieje? - zapytałem i dopiero zrozumiałem o co chodzi.

Levi ma wbitą strzałę w lewy bark.

- Ktoś zaatakował nas. - odpowiada mi Roxi.

- Gdzie byliście? - wtrącił się Diablo.

- Na spacerze. Nikogo nie widzieliśmy. - mówię.

Valentine złapała mnie za rękę. Nie przestaje patrzeć z przerażeniem na Leviego.

- Wiesz kto nas zaatakował? - pytam.

- Poszedłem się odlać i usłyszałem krzyk. Jak już się tutaj pojawiłem Levi był już ranny. - tłumaczy.

- Może jeszcze tutaj jest? - Marcus rozgląda się na wszystkie strony.

- Nikogo nie ma. - stwierdza. - Nie wyczułem wcześniej niczyjej obecności i nie czuje jej teraz. - dodaje.

- Więc uciekł? - pyta Nadia.

- Najwyraźniej. Ale nie zmienia to faktu, że nie wyczułem intruza wcześniej. - syknął.

Dzierżycielka Diablo OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz