19. Jutro Się Coś Ogarnie

411 12 2
                                    

ROK PÓŹNIEJ
*Martyna*
Nasz mały szkrab rośnie jak na drożdżach. Biega po całym domu co kończy się tym, że albo Piotrek albo ja gonimy za nim.
Teraz jesteśmy w bazie wszyscy trzej.
Tak. Szef nam pozwolił pracować razem z małym. To nie był dobry pomysł.
- chodź pogramy z wujkiem w piłkarzyki - Piotrek wziął małego na ręce i poszedł z nim do Adama, który samotnie sobie grał.
- o nie.
- o tak
Odwróciłam się do nich.
Ale za chwile Piotrek dostał wezwanie.
- yhym - dał małemu i mi buziaka. - pójdziesz maluchu do mamy.
Wzięłam go na kolana. Przytulił się do mnie. Dałam mu buziaka.
- wyszalał się a teraz odpoczywa - szef
- yhym
Poszłam z nim na kanapę.
Usiadł.
- co tam kolego?
Uśmiechnął się
- ioio
- to chodź pójdziemy zwiedzić karetkę
- tiak
Wzięłam go za rączkę i poszliśmy do karetki.
Posadziłam go na miejscu kierowcy.
Włączył sygnał i się śmieje.
Zaśmiałam się.
Wszyscy wyszli za nami z bazy.
- ioio mama
- No. Niesamowite.
Włączyłam światła.
- ooo
Zaczęliśmy się śmiać.
- idziemy?
- tiak
Wzięłam go z karetki i trzymam go na rączkach.
- zjem cię maluchu.
- nie.
- mniam mniam
Zaczęliśmy się śmiać.
- Martynko proszę nie jeść swojego synka.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do bazy.
Zrobiłam owocowe ludki i jem razem z małym. Mniam mniam.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a tacie nie zostawicie? - szef pyta.
- zrobimy mu nowe. A szef chce?
- nie nie.
- Martynka ty masz cierpliwość się tak bawić? - Ania
- tu nie ma dużo roboty.
- No wcale
- No
Zaczęliśmy się śmiać.
Zjedliśmy z małym. Poszedł sobie rysować a Gabriela Morawska się na mnie patrzy. Tak. Nadal pracuje.
- coś tu żadnych wezwań nie ma. - szef
- No tylko Strzelecki miał pecha - ja
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili wrócił Piotrek z ekipą.
- i jak tam?
- dobrze - Piotrek
- ja bym powiedział, że wspaniale - nowy
- No. Strzelecki przyznaj się żonie. - Góra
- nie mam do czego. - mówię.
- yhym
- co tam młody? - podszedł do Antosia i kucnął koło niego
- rysuje ioio
- pięknie rysujesz. Ja tak nie potrafię
- tiak?
- No - dał mu buziaka.
- tata rysuj
Mały dał mu kartkę i kredke.
- No dobrze. -  Usiadł koło niego na krześle i razem rysują.
Po chwili skończyliśmy nasz dyżur i poszliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i mały poszedł sobie odpocząć.
Usiadłam Piotrkowi na kolanach.
- co jest kochanie? - odłożył telefon.
- powiesz mi z czego miałeś mi się tłumaczyć.
- a po co?
- bo chce wiedzieć.
- oj.
Pojechaliśmy do wezwania i przywitała nas goła pacjentka. Góra wszedł do mieszkania pierwszy, a ja byłem najbliżej jej męża i prawie mi się oberwało.
Zaczęłam się śmiać.
- ja mogłem zginąć?
- to po co się patrzysz na czyjąś żonę - nadal się śmieje - ja ci już nie wystarczam.
- Martynka...
Wybuchłam śmiechem.
Piotrek się na mnie patrzy.
- ej chyba nie bierzesz tego na poważnie.
- No coś ty. Tylko czekam aż się uspokoisz
Zaczęliśmy się śmiać.
Spoważniałam bo mały zaczął płakać. Pobiegłam do niego a tam niespodzianka. Rozbite okno.
- Piotrek! Chodź tu szybko
- co się stało? - przybiegł
- ktoś nam okno rozbił
Patrzy na mnie i na małego.
- idźcie do naszej sypialni.
- ok
Wzięłam małego i poszłam do sypialni. Opatuliłam moje maleństwo w kołderke.
- już wszystko dobrze. Hmm.
Śpij spokojnie
- mama - przytulił się mocno do mnie.
- spokojnie. Jesteś przy nas bezpieczny. Nie pozwolimy nikomu cię skrzywdzić - dałam mu buziaka
Po chwili przyszedł Piotrek.
- i co?
- naszemu sąsiadowi się nudzi.
- nie podaruje mu..
- Martynka. Ja też nie. Wezwałem już policję.
Jak tam mały?
- wystraszony.
- zabije tego...
- lepiej nie kończ - przerwałam mu.
Dał małemu buziaka.
- tata
- co szkrabie?
Zjemy gerberka?
- tiak
Wziął małego ode mnie i poszliśmy do kuchni.
Piotrek przyszykował i potem go karmi.
- am
Zjadł.
Ktoś puka do drzwi.
- oj mama przejmuje pałeczkę
Wzięłam od Piotrka łyżeczkę.
Poszedł otworzyć.
- dzień dobry. Mieliśmy zgłoszenie
- dzień dobry. Zapraszam. - Weszli.
Policjant poszedł z Piotrkiem do pokoju małego a Pani policjantka podeszła do nas.
- dzień dobry.
- pani była jako pierwsza na miejscu?
- tak. Mały zaczął płakać no to poszłam do niego.
Nie spodziewałam się tego.
- am
- już skarbie
Pani policjant się uśmiecha.
- niech pani nie przerywa.
Rozumiem, że podejrzenia padają na sąsiada?
- tak, ale to mąż się wypowie.
- rozumiem.
- już nie maluchu?
- tiak.- Wyciągnął rączki do mnie. Wzięłam go na ręce i przyszedł Piotrek z policjantem.
Następnie spisali nasze wezwania a sąsiad pojechał sobie na komisariat.
Jutro się coś ogarnie z tym oknem. Na razie mały śpi z nami.










Do Końca Razem ~MaPi~ Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz