*Martyna*
Obudziłam się wtulona w Piotrka.
Śnił mi się ten pożar i że zostałam sama bo Piotrek i dzieci nie żyją.
- skarbie co się dzieje?
- zły sen.
Przytulił mnie mocno i dał mi buziaka.
Zamknęłam oczy i poszłam dalej spać.*^*^*^*
Wstaliśmy i poszliśmy do wszystkich.
- cześć - mówię
- cześć - szef - jak się spało?
- dobrze.
- z łóżka nie zleciałem - Piotrek.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy zobaczyć do dzieci.
Już nie śpią i mają łzy w oczach.
- skarby - wzięliśmy ich na ręce i mocno Przytuliliśmy. Poszliśmy do Wiktora i Ani. Zjedliśmy śniadanie.
Ubraliśmy dzieci i potem siebie.
- Dzieci mają frajdę. Biegają po schodach. - szef
Wstałam i zagrodziłam im drogę.
- nie ma.
Usiedli na podłodze i patrzą na mnie.
- protest
Śmieją się a ja patrzę na maluchy.
- Mama - śmieją się
- nie wolno. Zrozumiano?
- tiak!!
Wróciłam do wszystkich i pije kawę.
Zerkam na dzieci.
Wzięli sobie maskotki z zoo i się bawią.
- no. Znaleźli sobie zajęcie. - mówię
- ale i tak, że się słuchają
- muszą.
Zaczęliśmy się śmiać.
Dzwoni mój telefon.
- no cześć tato - odebrałam
- no cześć Martyna. Jak tam u was?
- wszystko dobrze. Siedzimy i pijemy kawę.
- wszyscy żyją?
- jeszcze tak. A u was jak tam?
- super córcia. Niesamowite widoki.
- no to się cieszę
- pilnuj Piotrka. Jego rodzice mówią.
- pilnuje go cały czas. Nie spuszczam go z oka.
- no to dobrze. A jak tam dzieci?
- a dobrze. Bawią się razem.
- no to super.
- kiedy wracacie?
- a jutro wylatujemy.
- no to super. Tęsknię wiesz.
- kto by pomyślał.
- no wiesz.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra kończę. Pozdrów Piotrka i ucałuj dzieci.
- Oki. Narazie.
- no pa.
Rozłączyłam się.
- masz pozdrowienia.
- ok. Trzeba było też pozdrowić.
Poszłam ucałować dzieci i wróciłam do wszystkich.
- a u jeszcze jedno. Nic nie mów, że nie mamy domu. Nie będziemy ich martwić.
- ok, ale wiesz, że oni kiedyś wrócą i się dowiedzą.
- to zrobimy tak żeby się nie dowiedzieli.
- ale twój tata jest prawnikiem.
- no i co z tego?
Zaczęli się śmiać.
- boję się go. Po prostu.
- boi a za moimi plecami to z nim knuje.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili pojechaliśmy po jakieś zabawki dla dzieci i uzupełniliśmy lodówkę. Szef szuka pieniędzy a Piotrek udaje, że ziewa i płaci telefonem.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dziękujemy i zapraszamy ponownie.
Poszliśmy na bok.
- Strzelecki?
- tak?
- ty już wiesz co.
- a zbliżyło mi się.
Zaczęliśmy się śmiać
Poszliśmy do auta i zapakowaliśmy zakupy.
Widzę Adama.
- ooo kogo ja widzę - Adam podchodzi do nas
- Adaś Adaś. Idź do domu - szef
- ja już nie mam domu. Tak samo jak i oni.
- a ty skąd to wiesz? - Piotrek się wkurzył
- Piotruś. Wsiadaj - Otworzyłam mu drzwi i Zapinam dzieci w fotelik a Piotrek idzie do Adama.
- jeśli się dowiem, że to twoja sprawka...
- Piotrek! Do auta. - mówię a on posłusznie wykonuje polecenie. Nawet Zapiął pasy. Wsiedliśmy do auta i zapięliśmy pasy.
- ochłoń - mówię i zabieram mu kluczyki a on się uśmiecha.
- już?
- już. - dał mi buziaka i oddałam mu kluczyki
Ruszył.
- no ja się tobie nie dziwię. Jak to on to bym go zabił.
- mam taki zamiar
- życie ci nie miłe? Chcesz za kratki iść? - mówię
- żartuję.- Podniósł ręce do góry.
- no ja myślę.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wróciliśmy do domu.
Musze go pilnować bo nie wiadomo co mu do głowy strzeli.
CZYTASZ
Do Końca Razem ~MaPi~ Zakończone
FanfictionMartyna i Piotrek są małżeństwem od miesiąca, jednak już mają na drodze wiele trudności. Martyna myśli o rozwodzie a Piotrek zupełnie inaczej. Czy uda im się znaleźć chęć walki o siebie?