35. Muszę Pilnować Swojej Żony

370 16 8
                                    

*Piotrek*
Nie wytrzymałem i pojechałem z szefem do domu. Musiałem sprawdzić czy wszystko w porządku.
- no to chodź - szef
- pójdę sam. Dobrze?
- ok
Pobiegłem do domu.
Mały płacze a tata Martyny go przytula.
- znalazła się?
Wziąłem małego.
- nie.
- no przecież nie zostawiłaby małego samego.
- ale w emocjach nikt nie myśli
Szukam ją po całym domu.
- Spokojnie misiu. Mama bawi się z nami w chowanego.
- tiak? - wytarłem mu łezki
- no - Przytulił się do mnie mocno
Wszedłem do sypialni.
- nie ma
No to idziemy dalej.
A Martyna siedzi sobie w kuchni.
- Piotrek? Co ty tu robisz?
- twój tata przyszedł i narobił alarmu.
- o Boże. Czemu?
- nie otwierałaś drzwi i się wystraszyli
Poszliśmy do taty Martyny.
- jeju tato. Co się stało?
- gdzieś ty była? Czemu nie otwierałaś?
- w kuchni. Zamyśliłam się.
A telefon mam wyciszony tak dla jasności.
- no to sprawa załatwiona.
Zjedzcie kolacje i lulu.
Dałem im po buziaku.
- o której wrócisz?
- nad ranem. Około 5
- ok
Pożegnaliśmy się i poszedłem do karetki.
Wsiadłem za kierownicą i ruszyłem.
- i co tam?
- znalazła się. Siedziała w kuchni i niesłyszała. Zamyśliła się
- co ona się tak zawiesza?
- problemy rodzinne.
Jej matka wygarnęła jej wszystko w twarz. Wzięła to do siebie. A Martyna jak to ona skrywa to w sobie. Nic nie powiedziała. Dopiero mały się wygadał.
- nie mów, że przy nim to zrobiła
- przy nim. Martyna go trzymała na rękach.
- to czemu nie wzięła wolnego jak sobie nie radzi z emocjami
- oj szefie. Ona się nie przyzna.
- no tak
Wróciliśmy do bazy i było bardzo spokojnie. Aż za spokojnie.
- nie idziesz się położyć? - szef
- nie. Jeszcze tylko godzina mi została
- już?
- no
- co tak szybko?
Zaczęliśmy się śmiać.
Po skończonym dyżurze.
- To co? Idziemy do klubu - Adam
- chyba lulu - mówię
- Martyna się nie dowie - Adam
- ale to nie o to chodzi. Ja się swojej żony nie boję.
- uuu - Tomek
Przebrałem się i poprawiam włosy.
- a podwieziesz mnie do domu? - Adaś
- mnie też? - Tomek
- jasne. Jak się zmieścicie.
Poszliśmy do auta.
- Adaś ty do fotelika - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Wsiedliśmy. Zapięliśmy pasy i ruszyłem.
- kontaktujesz? - Adaś
- nie. Rozbije się na pierwszy lepszym zakręcie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- pozdrów Martyne
- ok. Mam cię na oku - mówię
Tomek się śmieje
- nie masz po co. Nie odbije ci żony.
- ok, ale chodziło mi o to żebyś nic nie pobrudził
Zaczęliśmy się śmiać.
Odwiozłem ich do domu i pojechałem do domku.
Wziąłem szybki prysznic.
Zjadłem kromke chleba i wypiłem szklankę wody.
Przebrałem się w piżame i poszedłem zobaczyć do pokoju małego. Śpi słodko. Dałem mu buziaka i Przykryłem kołderką.
Poszedłem do sypialni a Martyna patrzy w sufit.
- kochanie, czemu nie śpisz? - łza jej spłynęła po policzku
Położyłem się koło niej.
- nadal o tym myślę
- chcesz się przytulić - rozszerzyłem ręce
- tak - Wtuliła się we mnie.
- nie przejmuj się.
- łatwo ci mówić.
- dobrze. Głupio to zabrzmi i naprawdę nie jest mi łatwo. Ale próbuję cię jakoś pocieszyć. Przecież wiesz, że jesteś najlepszą mamą i żoną na świecie. Ratownikiem też. Szef już ma poczucie winy, że Cię zawiesił.
Wiesz...
- mam się z tego powodu cieszyć?
- przynajmniej szczerze uśmiechnąć
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra śpij słodko misia
- nie mogę usnąć, ale ty śpij. Na pewno jesteś zmęczony.
- ty też śpij bo jak będziesz mieć zły humor to Cię chyba zabije.
- ok
Dałem jej buziaka i zamkneliśmy oczy.
Po chwili Martyna usnęła a ja po niej.
Muszę pilnować swojej żony.








Do Końca Razem ~MaPi~ Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz