79. Zacznę Być Zazdrosny

247 11 6
                                    

*Martyna*
Po wspólnych naradach z Piotrkiem i rodzicami zadecydowaliśmy, że to ja będę siedzieć w domu i zajmować się dziećmi. Wkońcu to są nasze skarby.
Teraz jedziemy z dziećmi do bazy.
- Martynka szczerze - Piotrek
- Piotruś... Już wszystko jest załatwione. Z szefem to tylko formalność.
- ale ja się o was martwię.
- damy radę.
Po chwili byliśmy na miejscu. Wzięliśmy dzieci na ręce i poszliśmy do bazy.
- cześć wszystkim
- cześć
Piotrek poszedł się przebrać a ja z dziećmi do szefa.
- dobry szefie
- co ty znowu ode mnie chcesz?
Czemu nie przebrana?
- no bo idę na urlop. Będę zajmować się dziećmi.
- Martynka... Nie. Idź się przebierz.
A jeśli nie macie z kim zostawić dzieci to ja im zorganizuje kącik i naprawdę będą szczęśliwe.
- ale...
- idź się przebierz a mi daj dzieci.
Dałam im po buziaku i poszłam się przebrać.
- ooo. Co to? Szef się nie zgodził - Piotrek.
- wogóle nie chciał mnie słuchać. Zaczniemy od tego. Powinien nas zrozumieć a tak dzieci będą siedziały w bazie i się nudziły.
- na pewno nie będą się nudzić. Bazie zawsze ktoś jest?
- Gabi? To ja podziękuję.
Przyszedł szef.
- ale mi szef wkurzył żonę
- no przepraszam, ale nie pozbęde się najlepszej lekarki na dwa lata.
- ale tu chodzi dla dobra dzieci. Powinien nas Pan zrozumieć.
Poszłam do dzieci a Piotrek rozmawia dalej z szefem.
*Piotrek*
- Piotrek ja was rozumiem... Ale do tej pory jakoś dawaliście radę. - szef
- do tej pory dziećmi zajmowali się rodzince jak my byliśmy w pracy, ale wczoraj powiedzieli stanowczo, że mają dość. Jeszcze Martyna dostała ochrzan, że powinna siedzieć w domu z dziećmi a jak nie to co z niej za matka. Dlatego tak reaguje.
*Martyna*
- dobra skarby.
Mała zmiana planów, jak widzicie.
- yhym.
- po dyżurze. Zjemy obiad i pójdziemy na pyszne lody. Zgoda?
- tak!!
- to dobrze
Przytulili się do mnie. Wzięłam je na ręce i usiadłam na kanapie.
Dostałam po buziaku.
- ooo - wszyscy
- kocham was.
- my ciebie też - Antoś
- tiak - Tosia
Dałam im buziaki.
- Martynka od kiedy ty się rodziców słuchasz? - szef
- jakby szefunio ich słyszał to też by się ich słuchał - mówię
- muszę z nimi porozmawiać.
- ale już ich w Polsce nie ma - Piotrek
Szef się załamał a my się śmiejemy.
- jest tylko mój tatuś, ale wie Pan. On pracuje. Każdego dnia ma rozprawy w sądzie i jeszcze ma mojego braciszka do wychowania.
- no to nie powiem brzydko jesteście w pupie.
- no
- ale ja cię na żadny urlop nie wyśle.
Piotrek dał mi tabletkę. Połknęłam.
- ok. Już mogę pracować
Szef robi kącik dla dzieci a one poszły się bawić.
- uśmiechnij się - Piotrek - zajmujemy się dziećmi. Zajmujemy.
Uśmiechnęłam się.
- no dobra. Z kim jeżdżę?
- z nami - Mariusz i Aśka
- no to idziemy szykować karetkę
- już gotowa.
- no nieźle.
- zamień się. Ja mam Adama.
- i mnie - Kaśka
- nigdy się nie zamienie.
Piotrek poszedł po owoce i rzeczy dla dzieci.
Zrobiliśmy im owocowe ludki.
- chce wam się tak bawić? - Adam
- no. To jest najlepszy sposób żeby przemycić owoce Dziecią. - mówię
- małe potwory zjadają ludzików -piotrek
- tata!!
Piotrek podniósł ręce do góry a my się śmiejemy.
- dobrze to szkraby
- już lepiej.
Piotrek dał im po buziaku.
- przekupstwo - mówię
- tata - Tosia chce na rączki
- chodź królewno - Piotrek ją wziął a ja wzięłam Antosia.
Poszliśmy rysować.
Szef się uśmiecha.
- i co? Tak może być - szef
- może - mówię - może
- wygrałem - szef się cieszy
Zaczęliśmy się śmiać.
- chyba zacznę być zazdrosny. - Piotrek
- ty? Nie masz o kogo bo wszyscy się ciebie boją
- mnie? Przecież ja taki miły chłopczyk - Zaśmiałam się a oni się patrzą. - Martynka?
- słucham mężu?
- uuu
Goni mnie a ja przed nim uciekam.
- jak dzieci - szef
- my nigdy nie zmądrzejemy. - mówię a on mnie dorwał i łaskota. - ratunku.
Śmieją się.
Dałam mu buziaka i mnie puścił.
Rozwaliłam mu włosy.
- ej
Zaczęliśmy się śmiać.
Uciekłam do dzieci a one mnie przytuliły.
- teraz się nie odważe - Piotrek
- no i dobrze. - mówię
Po chwili dostałam wezwanie i poszliśmy do karetki.
- co tam u was słychać? - pytam
- a wszystko dobrze - Aśka
- no. Dawno się nie widzieliśmy. Kope lat Martyna - Mariusz
Zaczęliśmy się śmiać.
Dzwoni mój telefon.
- yhym - wyciągam telefonu. - tatuś dzwoni
Odebrałam.
- no co tam tatuś?
- Martynka. Gdzie jesteś? Miałaś siedzieć w domu z dziećmi.
- zmiana planów. Szefunio postanowił być zły szefem no i się nie zgodził.
Za to dzieci mają radoche.
- tak? A co robią?
- bawią się w swoim kąciku - tata się śmieje - no nie śmiej się. Wujek Wiktor o nich zadbał
- ok. No to ja lecę do pracy a ty bądź grzeczna. Tabletki brałaś?
- nie
- Martyna...
- brałam przecież brałam.
Musze kończyć mam wezwanie
- ok pa.
- pa
Rozłączyłam się.
- jak spławić tatusia w dwie minuty.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Martyna uczy - Aśka
Po chwili byliśmy na miejscu. Udzieliliśmy pomocy i wzięliśmy naszego pacjenta do szpitala.
- witam szanownego Pana Piotra.
- witam Panią Martyne. Co masz dla mnie?
- dla ciebie nic - mówię a oni się śmieją - ale oddaje pacjenta. Upadek ze schodów. Przytomny.
- dobrze. Bierzemy Pana na tomografie. - Dałam mu karteczki
- wpadnij do nas na kawę - mówię
- zaś się Pokłóciłaś z mężem
- nie. Chciałam być Dla ciebie miła, ale jak nie to nie.
- wszystko słyszałem - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
-pacjentka po utracie przytomności. Na własnym oddechu.
- ok.
Piotrek dał mu papierek.
- czytelniej się nie da?
- nie chcesz to nie bierz. Kiedyś to będzie cenne. - Strzelecki - wpadniesz na kawę?
- jasne.
- ooo. Ze mną nie a z moim mężem tak.
- no widzisz. Jesteś skazana tylko ns mnie.
- dobra dobra
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek mnie objął.
- jak tam?
- dobrze Piotrze
- przeszło ci wkurzenie?
- no. Dopóki twoi rodzice nie wrócą
- już z nimi gadałem. Powiedziałem, że mają się od ciebie odwalić.
Obrazili się, ale jak wybaczyli mi, że zamknąłem ich w garażu to i to mi wybaczą.
Zaczęliśmy się śmiać.
- jesteś nie możliwy.
Odbierzecie sprzęt? - pytam
- jasne pani doktor.
- wy też - Piotrek
- sam to zrób - Kaśka
Zaczęliśmy się śmiać.
- zamień się - Piotrek
- nigdy. - Zapięłam mu zamek
Poszliśmy do bistro po kawę i poszliśmy do bazę.
- jednorożec - mówię
- to Góra przebrany - szef
- nie wierzę - śmieje się jak i wszyscy.
Dałam Dziecią po buziaku.
- dobra robota jednorożcu - mówię - tak dalej
- Pani Martyno
- ten jednorożec cię zna - Antoś
- no widzisz.
Mnie wszyscy znają
Zaczęliśmy się śmiać.

Po dyżurze.
Nasze Maleństwa usnęły.
- Artur ty chyba powinieneś zostać nianią - szef
- potwierdzam. - mówię - chętnie bym Pana wynajęła
Zaczęliśmy się śmiać.
- jasne. I może jeszcze frytki do tego? - Góra
- no. Z ketchupem - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Wzięliśmy dzieci na ręce i poszliśmy do auta. Pojechaliśmy do domu. Ugotowałam obiad i potem wspólnie go zjedliśmy.
Hmm. Coś czuję, że na jednym Odwal się nie skończy

Przepraszam. Wiem, że miał być wczoraj.






















Do Końca Razem ~MaPi~ Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz