*Martyna*
Gdy wróciliśmy do Warszawy to Antoś zaginął.
- Martynka przypomnij sobie gdzie z nim ostatnio byłaś? - Piotrek
- na placu zabaw, ale potem wróciliśmy do domu. Razem. Bo trzymałam go na rękach.
Przecież nie zostawiła bym go samego na placu zabaw.
- wiem.
Przytulił mnie mocno.
- ciii misia. Znajdziemy go.
- A może on się po prostu z nami bawi w chowanego? Tak jak kiedyś?
- może. Poszukamy go.
Szukamy go po całym domu.
- misiu gdzie jesteś?
Przeszukaliśmy cały dom a go nie ma.
Opadłam na kolana i zaczęłam płakać.
Matka miała rację. Nie potrafię nawet dziecka upilnować.
- Martynka.
Przytulił mnie mocno.
- może idź się połóż.
- nie. My musimy go znaleźć.
Chodź. Wyszliśmy z domu i idziemy go szukać.
Pytam przechodniów czy go nie widzieli. Byliśmy też na policji czy coś wogóle robią. Robią. W bazie byliśmy.
- jest tu Antoś? - pytam z nadzieją
- był, ale twoja mama go wzięła. - doktor Góra
- ja pierdziele.
Pobiegłam do domu moich rodziców a Piotrek za mną.
- oddajcie mi mojego syna. - wparowałam jak burza.
- nie ma go tu Martynko - tata
- gdzie mama?
- nie wiem. Gdzieś poszła. Przeszukałam cały dom a Piotrek między czasie opowiedział tacie wszystko.
- nie ma.
Po chwili wróciła moja mama.
- gdzie jest Antoś?
- tam gdzie będzie mu lepiej niż u was.
W domu dziecka.
- co?
- chodź. Później to załatwimy.
Piotrek. Wróciliśmy do domu. Wzięliśmy auto i pojechaliśmy do domu dziecka. Po drodze wezwaliśmy policję.
Odrazu słyszę płacz Antosia.
- przepraszam a państwo?
- my po syna.
- a to proszę. W jakim wieku?
- proszę Panią. Tutaj jest nasz syn przyniesiony przez starszą kobietę. Zaszło nieporozumienie.
- to zapraszam
Poszliśmy za kobietą. Mały siedzi na dywaniku i przytula swojego misia.
Płaczę.
- kochanie. - kucnęliśmy koło niego
- przepraszamy
Przytulił się do nas mocno i zaczął jeszcze bardziej płakać.
Wzięłam go na ręce i uroniłam łze.
Wyszliśmy z tego domu i czekamy z tą panią na policję.
- już maluchu. Wszystko dobrze
Piotrek go Przytulił i porwał ode mnie.
- zaraz pojedziemy do domku, tak?
- tak?
- no.
Przyjechała policja a potem pojechaliśmy do rodziców.
- ja tu zostanę z małym - mówię - już dużo przeszedł
- ok
Piotrek poszedł z policjantem do domu moich rodziców.
- patrz. Pooglądamy autko policji na żywo.
- ooo
- możemy? - pytam
- tak. Proszę
Mały zwiedza radiowóz.
- to teraz zostaniesz małym policjantem - policjantka dała mu kamizelke odblaskową i misia.
- dziękuję
- nie ma za co
- to chodź. Ubierzemy.
Ubrałam mu kamizelke i skacze z radości.
Uśmiecham się.
Wyszedł Piotrek.
- jak tam?
- mamy syna policjanta.
- ooo.
Piotrek wziął go na ręce.
- wsiadajcie do auta żeby mały tego nie widział
- ok.
Zapiełam małego w fotelik i wsiadłam koło niego.
- jedziemy do domu?
- tak
Po chwili wprowadzili matkę a tata przyszedł do nas.
- przepraszam za nią. Wiesz, że ja nie mogę nic zrobić
- wiem. Nie mam nic do ciebie.
Dał mi i małemu buziaka.
Przyszedł Piotrek.
- przepraszam jeszcze raz.
- nie twoja wina. Trzeba o tym zapomnieć. - Piotrek
- no.
- ok. Na razie
- pa
Pojechaliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i mały poszedł spać.
Chodzę patrzeć co 5 minut czy śpi.
- kochanie. Chodź. Mały sobie słodko śpi. Już nic mu nie zagraża
- wiem. Ale boję się.
Przytulił mnie mocno i poszliśmy do sypialni. Zaczęliśmy się całować i starać o dziewczynkę.
![](https://img.wattpad.com/cover/153214005-288-k224952.jpg)
CZYTASZ
Do Końca Razem ~MaPi~ Zakończone
FanfictionMartyna i Piotrek są małżeństwem od miesiąca, jednak już mają na drodze wiele trudności. Martyna myśli o rozwodzie a Piotrek zupełnie inaczej. Czy uda im się znaleźć chęć walki o siebie?