77. To Twoja Sprawka

245 11 4
                                    

*Martyna*
Jesteśmy w pracy i wszyscy są ciekawi co załatwiliśmy u kardiologa.
- receptę - mówi Piotrek a oni się śmieją - nie no. Wystraszył tylko nie potrzebnie Martyne. Kazał jej się wstawić do lekarza i zrobić jeszcze raz te same badania co on jej robił i może będzie Potrzebna Operacja.
- i co byliście w tym szpitalu? - szef się śmieje - przecież nic jej nie jest
- nie - jem ciasteczka - byliśmy na gofrach z bitą śmietaną i polewą czekoladową i lodach czekoladowych.
- Martyna. Smaka robisz
- wiem
Zaczęliśmy się śmiać.
- jakoś musiałem ją przekupić, buziak już nie działa.
- działa. Jak mam dobry humor.
- co dzisiaj robicie?
- pijemy z dziećmi soczek i jemy owocowe ludki.
- a co?
- a możemy wpaść?
- jasne
- przypominam jutro dyżur
- kto ma ten ma - mówię
A oni się śmieją.
- ty akurat masz - szef zaciera ręce
- A nie prawda. Mam wolne.
- zawsze mogę poprawić grafik.
-  nie nie.
- tak tak
Zaczęliśmy się śmiać.
- i tak nie przyjdę. Będę spać.
- już Ci dzieci dadzą spać.
- ty też masz wolne więc ty się nimi zajmiesz.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili dostaliśmy wezwanie.
Dzisiaj jeżdżę z Asią, Mariuszem i Piotrkiem.
- to twoja sprawka - pytam Piotrka.
- nie. Szef po prostu o mnie zapomniał i nie mam z kim jeździć.
- idź do domu?
- chcesz się mnie pozbyć?
- tak. Bo ja chce rządzić.
Zaczęliśmy.
- rządzisz. Ja dzisiaj jak kierowca jeżdżę. Więc przepraszam Pana - Piotrek do Mariusza - kluczyki są moje
Zaczęliśmy się śmiać
Wsiedliśmy do karetki. Piotrek się Przytulił do kierownicy.
- Moje Maleństwo.
- Maleństwa to ty masz w domu. Ruszaj bo nie mamy czasu.
- ok.
Piotrek włączył sygnał i ruszył.
Jedzie bardzo szybko.
- Martyna kto prowadzi waszą karetke? - ruda
- Strzelecki
- właśnie widzę. Ta kropka tak zainwania.
- yyy. Potrafię jeszcze szybciej - Piotrek
- lepiej nie - Asia
- przepraszam.
- ja się już przyzwyczaiłam - mówię
- jak inaczej. Jestem twoim prywatnym kierowcą.
- bo nigdy nie chcesz dać mi prowadzić
- boję się, że coś ci się stanie. Serio
- dobra. Przyznaj, że boisz się o swój samochód
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie...
Po chwili byliśmy na miejscu.
Chłopacy wzięli sprzęt a my poszliśmy do pacjenta.
- mój kochany blok. Bez windy
- chodź kruszynko - Piotrek wziął mnie na ręce i zaniósł na 10 piętro.
Postawił mnie na podłodze.
- i widzisz. Dlatego jeżdżę w obstawie.
- dziękuje.
Przyszli Asia z Mariuszem.
Zapukaliśmy do drzwi.
- dzień dobry. Pogotowie ratunkowe
- ale nikt tu nie wzywał pomocy. - matka z dzieckiem na rękach
- leśna 30 mieszkanie nr 20
- zgadza się. Ale tak jak mówię.
- a może ty kolego, co?
- ćwiczyłem sobie.
- bardzo dobrze, że wiesz co zrobisz, ale nie wolno jak nic się nie dzieje.
Zapamiętasz? - pytam
- tak
- super.
- przepraszam bardzo.
- spokojnie. Mały zrozumiał?
- tak
- to piątka
Przybił ze mną piątke i schodzimy na dół. Piotrek jak zwykle jest pierwszy.
- co ty myślisz, że my mamy motorek w dupie?
- nie.
Ja cię asekuruje żebyś nie spadła.
Sam się pośliznął i by zleciał.
- no. Kłaniaj się. Kłaniaj
Zaczęliśmy się śmiać
Poszliśmy do karetki.
- 24. Pfe. 23s - Piotrek a my się śmiejemy - wracamy do bazy. Chłopiec sobie ćwiczył a ja spaliłem wczorajszego gofra.
- przyjęłam.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wsiedliśmy do karetki.
- To teraz wolniej Strzelecki. Muszę papiery wypisywać
- tak jest Strzelecka
- 24 pfe 23s - śmieje się a potem wszyscy oprócz Piotrka.
- i teraz będą się ze mnie śmiać
- tak bo radio jest moje
- nasze kochanie nasze
Zaczęliśmy się śmiać.
- ej. To jak oni wpadną to z tego domu nic nie zostanie. - Piotrek
- dzwoń do ubezpieczyciela Odrazu - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- a wy też przyjdziecie? - Piotrek
- nie wiemy gdzie - Asia
- zaprowadzimy was. Nie wziąłem dzisiaj auta specjalnie
- bo mieliśmy iść na rolki, ale on mi gdzieś je schował
- ja wiem, że ty chcesz mnie zabić, ale proszę. Nie publicznie
Zaczęliśmy się śmiać.
Wypisałam papiery i się podpisałam.
- teraz Ty Tu podpisz - śmieje się
- nic nie podpisuje. - Piotrek też się śmieje
- dobra. Skończymy to.
- ok. Nie zadzieram z tobą bo to się źle kończy.
- no. Bo zaś Mnie poniesie za bardzo.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wróciliśmy do bazy.
- i co tam słychać?
- spaliłem wczorajszego gofra - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.

Po dyżurze wszyscy poszliśmy do naszego domu. Nasz dom jeszcze żyje. Jeea.















Do Końca Razem ~MaPi~ Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz