*Martyna*
Piotrek...Gabi... Cholera mnie bierze.
Najgorsze jest to, że Piotrek i ta żmija mają ze sobą bardzo dobry kontakt.
Aż Kurwa za dobry. Jeszcze z nim nie jeżdżę i nawet nie mam kiedy z nim porozmawiać. Tylko widzę jak z nią rozmawia. Skręca mnie na ten widok. Jeszcze jego szczery uśmiech skierowany w jej stronę. Zaraz kończę dyżur. Nie Będę na niego czekać tylko pójdę na nogach. I tak pewnie nie zauważy. Teraz mam chwilę przerwy.
Próbuje się uspokoić. Nie Będę mu robiła sceny przed wszystkimi.
Oddychaj Martyna. Oddychaj.
Zamknęłam oczy i odprężam się.
- wszystko ok? - Aśka z Mariuszem przyszli
- tak tak. Wszystko ok. - idzie Piotrek i rozmawia z Gabi - jak się jej pozbyć?
- tej blondynki? - Mariusz
- no.
- siekiera, czarny worek i alibii
Zaczęliśmy się śmiać.
- no. W sumie mój tatuś to prawnik.
Pomyśle
- nie Rób sobie problemów
- właśnie. Na taką żmije nie warto brudzić w sobie papierach. Wynajmę kogoś.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie no. Tak serio to chyba muszę coś sobie zrobić żeby on mnie zobaczył, że istnieje.
- nie Rób tego.
- albo wiem. Umówię się z lekarzem Piotrem na kawę. Idziecie?
- idziemy.
Poszliśmy do szpitala.
Akurat był na sorze.
- cześć Piotrze.
- cześć Martyna. Coś się dzieje?
- z moim zdrowiem wszystko ok, ale, że Strzeleckim to tylko kwestia czasu jak jad dostanie się do krwi.
- a no tak - śmieje - widziałem go. Szukał cię.
- kto by pomyślał
Zaczęliśmy się śmiać.
- masz dzisiaj czas?
- przykro mi. Nie umawiam się z mężatkami.
- czemu?
- wolę nie zadzierać z twoim mężem
- właśnie. I dlatego wszyscy się ode mnie odsuwają a do niego się kleją.
Co ja mam zrobić?
- pogadaj z nim. Przecież cię kocha
- przyjmiesz mnie na oddział?
- idź wariatko.
- dobra. Znajdę innego kochanka który nie zna mojego męża.
- to go pozna
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do bazy. Przebrałam się i szukam Piotrka.
- Ania widziałaś Strzeleckiego?
- on już chyba pojechał. - Anka
- niech zgadne. Z tą żmiją?
- przykro mi.
- a mi nie. Idę do dzieci. Pa.
- pa.
Wyszłam z bazy i serio nie ma jego auta. Nie poczekał na mnie.
Wybrałam jego numer. Odrzucił mnie.
Wytarłam łze i idę przed siebie.
- Martynka. Chyba zwariowałaś żebym cię zostawił. - Przytulił mnie mocno. Rozkleiłam się mu w ramionach.
- ej..
- wybrałeś ją to idź do niej.
- słuchaj. Szukałem ciebie. Ona za mną chodziła. Wiem, że wyglądało to inaczej. Nie chcesz. Nie wierz mi.
Ale ona nigdy nie będzie ważniejsza od ciebie. Pamiętaj o tym.
- dlaczego jak teraz dzwoniłam to mnie odrzuciłeś
- ja nawet nie wiem gdzie mam telefon.
- nie ważne. Kupisz nowy.
- nie płacz.
- Piotrek. - Gabi - telefon
- kiedy mi go wzięłaś? Chcesz dołączyć do Adama?
- i tak tego nie zrobisz
- to się zdziwisz
Wziął telefon i objął mnie.
- już możesz iść. Na co czekasz?
Poszła.
- właśnie dlatego nie mogę mieć kochanka. Bo wszyscy się ciebie boją.
- no i bardzo dobrze.
Wyjdźmy gdzieś razem. Tylko we dwoje.
- przyda nam się.
- No to już.
Nie płacz i chodź. Ja też się muszę przebrać.
- to gdzie jest nasze auto?
- za bazą. Tam jest teraz parking.
Pamiętaj. To jest tylko parking! Dla karetek..
- czyli nie tylko mnie wkurzyłeś
- no. Szefa też.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do bazy. Piotrek się Przebrał a ja za ten czas poszłam umyć twarz. Rozmazany tusz nie wygląda najlepiej.
- Boże Piotrek... - Anka
- co się stało Aniu?
- powiedziałam Martynie, że już pojechałeś
- spokojnie Aniu. Martyna jest w toalecie.
- to dobrze. Przepraszam.
- nic się nie stało. Moja wina bo nie pilnowałem żony.
Wyszłam z łazienki.
- ty też mi męża podrywasz?
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie...
Idę. Pa.
- pa
Poszła.
- przez ciebie nie mogę mieć kochanki
Zaczęliśmy się śmiać.
- chodź chodź
- Strzelecki stój. - Wiktor
Stanęliśmy i się odwróciliśmy
Wiktor się śmieje. Tak jak i wszyscy.
- dobra to Martyna. Masz szczęście.
- uff...
Myślałem, że zaś nie zaparkowałem tak jak powinienem.
Zaczęliśmy się śmiać.
- gadaj co robiłeś z Gabi. - Tomek
- Boże jaka ustawka - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- z nią nic. Łaziła za mną.
- ok. Będzie sąd następnym razem.
Karą będą zakupy z Martyną
Kto jest za?
Wszyscy ręce w górze.
- Moja droga kochana żono. Idziemy na zakupy. Dorzucę kino i kolacje w najdroższej restauracji i przez rok zmywam naczynia i sprzątam cały dom. Mówię to przy świadkach bo nie wiem czy przeżyje wyjścia z stacji.
Kocham Cię
- ja ciebie też
Pocałowaliśmy się.
- macie środek jakiś który tempi żmije? - Tomek trzyma drzwi bo nie chce wpuścić Gabi do środka.
Zaczęliśmy się śmiać.
- agresywna żmija.
- sprawdź w internecie - Piotrek
- nie mogę. Bo żmija ze mną walczy.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra my się zmywamy.
- wszyscy się zmywamy.
Tomek wpuścił Gabi.
- uwaga.
- jesteście zjebani - wzięła kurtkę i poszła
- wzajemnie. - Tomek - pa pa
Poszliśmy do auta. Piotrek otworzył mi drzwi i wsiadł za kierownicą.
- już ok? - pyta.
- tak. - uśmiecham się - poniosło mnie
- przynajmniej wiem ile dla ciebie znacze.
- wszystko.
Przytulił mnie mocno i dał mi buziaka w czoło.
- to tak samo jak ty dla mnie.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
Zapieliśmy pasy.
Piotrek ruszył i pojechaliśmy do domu. Porozmawialiśmy z rodzicami czy by nie zajęli się dziećmi. Zgodzili się i wieczorem poszliśmy na naszą randkę.
CZYTASZ
Do Końca Razem ~MaPi~ Zakończone
FanfictionMartyna i Piotrek są małżeństwem od miesiąca, jednak już mają na drodze wiele trudności. Martyna myśli o rozwodzie a Piotrek zupełnie inaczej. Czy uda im się znaleźć chęć walki o siebie?