- Dobranoc, Kookie.. - wyszeptał, ziewając po raz kolejny i mocno wtulony we mnie zaczął pomału zasypiać.
- Dobranoc, Jiminnie. - wyszeptałem, zamykając go szczelniej w swoich ramionach, a gdy tylko zasnął, ja sam mogę w końcu z odpłynąć do krainy snów.
------------------------
Następnego dnia wstałem bardzo wcześnie, żeby zrobić śniadanie dla mojego kochanego blondyna. Wstałem, przebrałem się i po porannej toalecie od razu poleciałem do kuchni, żeby przyrządzić dla mojego skarba pyszne naleśniki.
Gdy wszystko było już gotowe zerknąłem na zegarek, który uświadomił mnie, że mój maluszek powinien już nie spać. Jednak on nadal nie wychodził ze swojego pokoju, usłyszałbym charakterystyczne skrzypnięcie drzwi, gdyby je otwierał.
Zmartwiony ruszyłem do pokoju młodszego i zaraz usiadłem przy nim na łóżku. Wplątałem dłoń w jego włosy i zacząłem je gładzić. Mój aniołek musiał być bardzo zmęczony...
Zauważyłem jak ostrożnie unosi rączkę do swojej buźki, przecierając szybko policzki rękawami od koszulki. Wtulił się bardziej w poduszkę, ukrywając w niej swoją twarz i skulił się nieco.
- Kochanie... Płaczesz? - zapytałem niepewnie i położyłem się za nim na łóżku, żeby przytulić go od tyłu.
Młodszy nic mi nie odpowiedział, jedynie wtulił się delikatnie plecami w mój tors i pociągnął cichutko noskiem. To wszystko go przytłaczało, a on był za słaby aby poradzić sobie z tym samemu.
- D-dlaczego..? -wyszeptał cichutkim, drżącym głosikiem. - Dlaczego nie było cię gdy się o-obudziłem..?
- Robiłem śniadanie dla ciebie, skarbie. - odpowiedziałem spokojnie, cmokając go w policzek.
- Nie chcę śniadania.. - pokręcił lekko głową i spojrzał na mnie swoimi załzawionymi oczkami. - Chcę widzieć osobę, którą kocham i jedyną jaką mam, zaraz po tym jak otworzę oczy..
- Przepraszam... - wyszeptałem z poczuciem winy. Płakał przeze mnie... Chciałem przecież dobrze. - Wybacz mi, złotko. Więcej razy nie obudzisz się beze mnie u boku.
- Nie przepraszaj.. Po prostu już nigdy mnie nie zostawiaj.. - wyszeptał, wtulając się mocno w mój tors i ukrył twarz w zagłębieniu mojej szyi. - Nie chcę być sam, Kookie..
- Dobrze - skinąłem głową, tuląc go do siebie mocniej. - Nigdy więcej cię nie opuszczę, kochanie...
- Mhm.. - zamruczał cichutko, po czym leżeliśmy tak, do czasu aż całkowicie się uspokoił. Ostrożnie odsunął się ode mnie, przecierając jeszcze swoje oczka i powoli wstał, podchodząc do szafy, zapewne aby wziąć z niej jakieś świeże ubrania.
- O której będzie twoja ciocia? - zapytałem, ścieląc łóżko.
- Około jedenastej - odparł po chwili zamyślenia, po czym wyjął z szafy luźne spodenki i sięgnął po moja bluzę, którą kiedyś mu oddałem. - Pójdę się przebrać..
- Okay. - przytaknąłem, wychodząc za nim z pokoju, żeby pójść do kuchni. Naleśniki były już zimne, więc postanowiłem schować je do lodówki.
Nim mój maluszek zdążył wrócić z łazienki, usłyszałem donośne pukanie w drzwi wejściowe. Spodziewaliśmy się tylko jednej osoby, więc od razu wiedziałem kto to jest.
- Dzień dobry. - przywitałem starszą kobietę z lekkim uśmiechem. - Jeon Jeongguk. - ukłoniłem się lekko.
- Dzień dobry - posłała mi delikatny uśmiech, wchodząc do mieszkania. - Jestem ciocią Jiminniego, z którym z tego co wiem mieszkasz. Dziękuję ci za dotychczasową opiekę nad moim siostrzeńcem, młodzieńcze.
CZYTASZ
Male Nurse ||Kookmin
FanfictionŻyjemy w XXI wieku, więc czy wchodzenie w internetowy związek jest czymś dziwnym? Szukanie szczęścia i tej jedynej osoby właśnie tam może okazać się strzałem w dziesiątkę dla kogoś, kto ma problemy ze znalezieniem miłości w prawdziwym świecie. Jedna...