- Głupek! - burknął młodszy, a po chwili usłyszeliśmy jak drzwi zamykają się z hukiem. - Na dodatek zabrał moją miskę.. I wszystkie ciastka.
- Niech mu wyjdą na zdrowie. - wymruczałem, delikatnie zaczynając całować skórę na jego szyi.
----------------------------
- Kookie.. - cudowne rumieńce znów wróciły na jego policzki. - Co r-robisz?
- Pieszczę mojego kociak. - ponownie mruknąłem gardłowo w jego skórę. - Był dziś zazdrosny, więc trzeba mu to wynagrodzić...
- A-ale.. Twoje rodzeństwo - wyszeptał cichutko. - To krępujące..
- Eh, okay. - przestałem go całować. - To... Może ja położę małego koło siostry.
- Yhym.. - kiwnął głową, wpatrując się w ziemię. - Przynieść im jeszcze jakiś kocyk? Nie będzie im zimno?
- Jest ciepło, poradzą sobie. - Kiedy Jimin zszedł z mojego kolana, wziąłem brata na ręce i położyłem go obok bliźniaczki, okrywając oboje szczelniej kocykiem i pocałowałem ich czółko.
- Um.. - poczułem jak drobne rączki obejmują mnie od tyłu. - Hyung.. j-jeśli chcesz t-to.. możesz popieścić s-swojego kociaka... - wyszeptał prawie niesłyszalnie, przyciskając twarz do moich pleców.
- Skarbie... - odwróciłem się w jego stronę i ująłem jego twarz swoje dłonie. - Nie musisz się do niczego zmuszać.
- Nie zmuszam się.. - wymruczał, patrząc mi w oczy. - Chcę żebyś mnie całował.. Maluszek stęsknił się za tatusiem.. - szeptał z coraz czerwieńszymi rumieńcami.
- To może pójdziemy do twojego pokoju? - zapytałem, cmokając jego nos.
- Okey.. - kiwnął leciutko głową i przeniósł ręce na moją szyję. - Zaniesiesz mnie tam, tatusiu? - wydął uroczo dolną wargę.
- Zaniosę, ale potem na chwilę cię zostawię, żeby zobaczyć co tam u twojej babci. - złapałem go pod tyłkiem i uniosłem do góry.
- Uh.. - jęknął cichutko, chowając twarz w zagłębienie mojej szyi i oplatając nogami mój tors. - D-dobrze.. Poczekam na ciebie.
- Kochany... - westchnąłem z uśmiechem i ruszyłem w kierunku jego pokoju, gdzie położyłem młodszego na łóżko i mocno cmoknąłem go w czoło. - Zaraz wracam, skarbie. - pogładziłem z uśmiechem jego policzek i pobiegłem do pokoju jego babci.
~~~~~
- Dzień dobry! Jak się miewa moja ulubiona pacjentka? - zapytałem miłym tonem, siadając na łóżku staruszki.
- Ah.. Witaj, słońce - posłała mi lekki uśmiech. - Bywało lepiej ale nie jest jeszcze aż tak źle.. Całe dnie głównie tylko śpię - zaśmiała się cicho.
- Wiem. - wyciągnąłem rękawiczki, które były w pudełku na szafce i założyłem je na dłonie. - Proszę pani... Wiem, że Jimin powinien pani o tym powiedzieć, ale lada dzień, zostaniemy parą... Musi mu pani powiedzieć...
- To cudownie - uśmiechnęła się szeroko. - Mój wnusio będzie z taką dobrą osobą. Niezwykle mnie to cieszy.
- Ale będzie cierpiał, gdy się dowie o pani chorobie po śmierci. - westchnąłem ciężko.
- Powiem mu - delikatny uśmiech nadal nie schodził z jej twarzy. - I chciałabym abyś ty także przy tym był. Dobrze?
- Dobrze. Nie ma sprawy. - posłałem staruszce uśmiech. - Kiedy chce pani to zrobić?
- Dziś nie chcę psuć mu humoru.. - westchnęła cicho. - Od rana był jakiś taki bardziej szczęśliwy niż zwykle. Może jutro? Albo pojutrze..
- Dziś przyprowadziłem tu rodzeństwo, więc dobrze, odpuszczę. Jutro przyjdę jak codziennie, więc to najlepsza opcja, bo nie ma szkoły. - zacząłem mierzyć jej ciśnienie.
- Dobrze - kiwnęła głową. - Dziękuję Jeongguk. I proszę, opiekuj się Jiminem. Wiesz jak bardzo jest kruchy i delikatny.
- Wiem. Jest moim skarbem i będę go chronił, a także kochał. - obiecałem, zapisując na karcie liczby po czym sięgnąłem po leki.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, słysząc to - przyjęła leki, które jej podałem. - Spędzisz dzisiejszy wieczór z moim wnusiem, prawda?
- Um, pójdę odprowadzić rodzeństwo i jak będzie chciał to do niego wrócę. - zbadałem odruchy babci Jimina.
- Jak dla mnie możesz tu zostać nawet na całą noc, kochanie - zaśmiała się cicho. - Abyście tylko nie byli zbyt głośno.
- Dobrze. Obiecuję, że będziemy cicho. - zaśmiałem się cicho.
- Rozumiem, że wy młodzi macie dużo energii i musicie się sobą nacieszyć, ale pamiętajcie, że jako stara kobieta potrzebuję trochę spokoju i odpoczynku - westchnęła rozbawiona. - Ah.. Kanapa nie jest zbyt wygodna, więc nawet nie próbuj na niej w nocy spać.
- Pani mi coś proponuje? - spojrzałem na nią rozbawiony i zacząłem badać odruchy starszej pani.
- Ależ skąd - zmarszczyła lekko brwi. - Martwię się tylko o twój kręgosłup. A skoro i tak macie być parą, to możecie razem spać.
- Oczywiście. Będę grzeczny i prześpię się w łóżku pani wnuka. - pokręciłem głową ze śmiechem. - Chociaż nie powinna pani tego chcieć.
- I tak mi prawnuków nie zrobicie - zaśmiała się cicho, po czym spojrzała na mnie. - Ufam, że krzywdy mu nie zrobisz.
- Nigdy. Kocham go i chcę być z nim już zawsze. - złapałem panią Park za dłoń.
- Moją zgodę masz już od dawna - uścisnęła moją dłoń. - Wszystko zależy od Jiminniego. A jeśli on cię kocha, to możesz być pewny, że nigdy cię nie opuści.
- Kocha mnie. - oznajmiłem z uśmiechem. - I już zawsze będzie.
- Więc co tu jeszcze robisz? - zaśmiała się cicho. - Leć już do niego, zamiast siedzieć ze starszą panią.
- Dobrze. Tylko dokończę. - odchrząknąłem, poprawiając starszej pani kołdrę i poduszkę. - W razie co ma tu pani dzwoneczek. Proszę dzwonić, a przybiegnę. - wyciągnąłem z kieszeni spodni ten mały przedmiot, o którym w końcu nie zapomniałem... Nosiłem go przy sobie z tydzień.
- Dziękuję, kochany - rozbawiona, przyjęła dzwoneczek. - W razie potrzeby będę dzwonić, ale postaram się wam za dużo nie przeszkadzać.
- Okay. - puściłem jej oczko i ruszyłem do wyjścia. - Miłych snów.
- Miłej zabawy - uśmiechnęła się do mnie radośnie i zamknęła oczy..
========================
Dziś mija 7 miesięcy odkąd znam bae, bez której te opko by nie powstało~ ♡
Kochu bby, 09.09~ ฅ^•ﻌ•^ฅ
CZYTASZ
Male Nurse ||Kookmin
Fiksi PenggemarŻyjemy w XXI wieku, więc czy wchodzenie w internetowy związek jest czymś dziwnym? Szukanie szczęścia i tej jedynej osoby właśnie tam może okazać się strzałem w dziesiątkę dla kogoś, kto ma problemy ze znalezieniem miłości w prawdziwym świecie. Jedna...