~Part 44~

1.3K 129 33
                                    

- Głupek! - burknął młodszy, a po chwili usłyszeliśmy jak drzwi zamykają się z hukiem. - Na dodatek zabrał moją miskę.. I wszystkie ciastka.

- Niech mu wyjdą na zdrowie. - wymruczałem, delikatnie zaczynając całować skórę na jego szyi.

----------------------------

- Kookie.. - cudowne rumieńce znów wróciły na jego policzki. - Co r-robisz?

- Pieszczę mojego kociak. - ponownie mruknąłem gardłowo w jego skórę. - Był dziś zazdrosny, więc trzeba mu to wynagrodzić...

- A-ale.. Twoje rodzeństwo - wyszeptał cichutko. - To krępujące..

- Eh, okay. - przestałem go całować. - To... Może ja położę małego koło siostry.

- Yhym.. - kiwnął głową, wpatrując się w ziemię. - Przynieść im jeszcze jakiś kocyk? Nie będzie im zimno?

- Jest ciepło, poradzą sobie. - Kiedy Jimin zszedł z mojego kolana, wziąłem brata na ręce i położyłem go obok bliźniaczki, okrywając oboje szczelniej kocykiem i pocałowałem ich czółko.

- Um.. - poczułem jak drobne rączki obejmują mnie od tyłu. - Hyung.. j-jeśli chcesz t-to.. możesz popieścić s-swojego kociaka... - wyszeptał prawie niesłyszalnie, przyciskając twarz do moich pleców.

- Skarbie... - odwróciłem się w jego stronę i ująłem jego twarz swoje dłonie. - Nie musisz się do niczego zmuszać.

- Nie zmuszam się.. - wymruczał, patrząc mi w oczy. - Chcę żebyś mnie całował.. Maluszek stęsknił się za tatusiem.. - szeptał z coraz czerwieńszymi rumieńcami.

- To może pójdziemy do twojego pokoju? - zapytałem, cmokając jego nos.

- Okey.. - kiwnął leciutko głową i przeniósł ręce na moją szyję. - Zaniesiesz mnie tam, tatusiu? - wydął uroczo dolną wargę.

- Zaniosę, ale potem na chwilę cię zostawię, żeby zobaczyć co tam u twojej babci. - złapałem go pod tyłkiem i uniosłem do góry.

- Uh.. - jęknął cichutko, chowając twarz w zagłębienie mojej szyi i oplatając nogami mój tors. - D-dobrze.. Poczekam na ciebie.

- Kochany... - westchnąłem z uśmiechem i ruszyłem w kierunku jego pokoju, gdzie położyłem młodszego na łóżko i mocno cmoknąłem go w czoło. - Zaraz wracam, skarbie. - pogładziłem z uśmiechem jego policzek i pobiegłem do pokoju jego babci.

~~~~~

- Dzień dobry! Jak się miewa moja ulubiona pacjentka? - zapytałem miłym tonem, siadając na łóżku staruszki.

- Ah.. Witaj, słońce - posłała mi lekki uśmiech. - Bywało lepiej ale nie jest jeszcze aż tak źle.. Całe dnie głównie tylko śpię - zaśmiała się cicho.

- Wiem. - wyciągnąłem rękawiczki, które były w pudełku na szafce i założyłem je na dłonie. - Proszę pani... Wiem, że Jimin powinien pani o tym powiedzieć, ale lada dzień, zostaniemy parą... Musi mu pani powiedzieć...

- To cudownie - uśmiechnęła się szeroko. - Mój wnusio będzie z taką dobrą osobą. Niezwykle mnie to cieszy.

- Ale będzie cierpiał, gdy się dowie o pani chorobie po śmierci. - westchnąłem ciężko.

- Powiem mu - delikatny uśmiech nadal nie schodził z jej twarzy. - I chciałabym abyś ty także przy tym był. Dobrze?

- Dobrze. Nie ma sprawy. - posłałem staruszce uśmiech. - Kiedy chce pani to zrobić?

- Dziś nie chcę psuć mu humoru.. - westchnęła cicho. - Od rana był jakiś taki bardziej szczęśliwy niż zwykle. Może jutro? Albo pojutrze..

- Dziś przyprowadziłem tu rodzeństwo, więc dobrze, odpuszczę. Jutro przyjdę jak codziennie, więc to najlepsza opcja, bo nie ma szkoły. - zacząłem mierzyć jej ciśnienie.

- Dobrze - kiwnęła głową. - Dziękuję Jeongguk. I proszę, opiekuj się Jiminem. Wiesz jak bardzo jest kruchy i delikatny.

- Wiem. Jest moim skarbem i będę go chronił, a także kochał. - obiecałem, zapisując na karcie liczby po czym sięgnąłem po leki.

- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, słysząc to - przyjęła leki, które jej podałem. - Spędzisz dzisiejszy wieczór z moim wnusiem, prawda?

- Um, pójdę odprowadzić rodzeństwo i jak będzie chciał to do niego wrócę. - zbadałem odruchy babci Jimina.

- Jak dla mnie możesz tu zostać nawet na całą noc, kochanie - zaśmiała się cicho. - Abyście tylko nie byli zbyt głośno.

- Dobrze. Obiecuję, że będziemy cicho. - zaśmiałem się cicho.

- Rozumiem, że wy młodzi macie dużo energii i musicie się sobą nacieszyć, ale pamiętajcie, że jako stara kobieta potrzebuję trochę spokoju i odpoczynku - westchnęła rozbawiona. - Ah.. Kanapa nie jest zbyt wygodna, więc nawet nie próbuj na niej w nocy spać.

- Pani mi coś proponuje? - spojrzałem na nią rozbawiony i zacząłem badać odruchy starszej pani.

- Ależ skąd - zmarszczyła lekko brwi. - Martwię się tylko o twój kręgosłup. A skoro i tak macie być parą, to możecie razem spać.

- Oczywiście. Będę grzeczny i prześpię się w łóżku pani wnuka. - pokręciłem głową ze śmiechem. - Chociaż nie powinna pani tego chcieć.

- I tak mi prawnuków nie zrobicie - zaśmiała się cicho, po czym spojrzała na mnie. - Ufam, że krzywdy mu nie zrobisz.

- Nigdy. Kocham go i chcę być z nim już zawsze. - złapałem panią Park za dłoń.

- Moją zgodę masz już od dawna - uścisnęła moją dłoń. - Wszystko zależy od Jiminniego. A jeśli on cię kocha, to możesz być pewny, że nigdy cię nie opuści.

- Kocha mnie. - oznajmiłem z uśmiechem. - I już zawsze będzie.

- Więc co tu jeszcze robisz? - zaśmiała się cicho. - Leć już do niego, zamiast siedzieć ze starszą panią.

- Dobrze. Tylko dokończę. - odchrząknąłem, poprawiając starszej pani kołdrę i poduszkę. - W razie co ma tu pani dzwoneczek. Proszę dzwonić, a przybiegnę. - wyciągnąłem z kieszeni spodni ten mały przedmiot, o którym w końcu nie zapomniałem... Nosiłem go przy sobie z tydzień.

- Dziękuję, kochany - rozbawiona, przyjęła dzwoneczek. - W razie potrzeby będę dzwonić, ale postaram się wam za dużo nie przeszkadzać.

- Okay. - puściłem jej oczko i ruszyłem do wyjścia. - Miłych snów.

- Miłej zabawy - uśmiechnęła się do mnie radośnie i zamknęła oczy..

========================

Dziś mija 7 miesięcy odkąd znam bae, bez której te opko by nie powstało~ 

Kochu bby, 09.09~ ฅ^•ﻌ•^ฅ

Male Nurse ||KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz