~Part 79~

996 85 51
                                    

Jednak nawet alkohol nie pomagał mi zapomnieć o smutku. Prawdę mówiąc nie miałem nawet ochoty pić, więc jedynie bawiłem się swoją szklanką, patrząc się tępo w jeden punkt. Całe moje szczęście jest teraz gdzieś wysoko, lecąc na zupełnie inny kontynent. Gdybym teraz został sam, zapewnie nie potrafiłbym powstrzymywać łez, które już teraz cisnęły mi się do oczu na samą myśl, że mogę go już nigdy nie zobaczyć.

Taehyung próbował coś do mnie mówić, rozmawiać ze mną, jednak ciężko było mi wykrztusić z siebie choćby słowo. Serce mnie bolało, bo wiedziało, że jego druga połowa jest już daleko, zupełnie dla mnie niedostępna. Męczyło mnie to wszystko, więc zdecydowałem się wrócić wcześniej do domu i spróbować jakoś pogodzić się z tą stratą..

Nim jednak dotarłem do mieszkania minęło sporo czasu, a na zewnątrz zdążyło już zrobić się bardzo ciemno. Wlokłem się powoli, szlochając pod nosem i oddychając ciężko. Pustka, która mnie czekała, była dobijająca. Jednak.. gdy wdrapałem się na górę coś się nie zgadzało. Przecież powinny czekać na mnie drewniane drzwi, a tuż za nimi puste mieszkanie.. Skąd więc te walizki tuż przed zamkniętym mieszkaniem.. urojenia?

- Jungkookie... - cichutki głosik dobiegający do moich uszu wydawał mi się być wręcz nierealny. - Nim cokolwiek powiesz.. - nie potrafiłem uzmysłowić sobie tego co właśnie się dzieje, do czasu aż poczułem drobne rączki zaciśnięte na materiale mojej kurtki. - Wiem, że chcesz abym był szczęśliwy i wyjechał do Stanów, abym mógł zapomnieć o wszystkich złych wydarzeniach w Korei.. O stracie moich bliskich.. Wiem, że pogodziłeś się już z tą myślą i ja też próbowałem, ale nie potrafię.. Nie umiem wsiąść do tego durnego samolotu i polecieć do Ameryki wiedząc, że ciebie tam nie będzie.. Że codziennie będę musiał przeżywać złe i dobre chwile bez ciebie.. Wizja życia u boku kogoś, kto nie jest tobą, mnie przeraża.. Przeraża mnie życie bez ciebie - mamrotał, próbując powstrzymać łzy, dlatego zrobił krótką przerwę na wzięcie głębokiego oddechu. Mój malec.. - Dlatego proszę, pozwól mi pozostać u twego boku.. Pozwól mi przeżywać szczęśliwe i smutne chwile w Korei mając twoje wsparcie.. Nie pozwól mi upaść i pokaż jak bardzo mogę cieszyć się z życia.. Proszę powiedz, że zrobiłem dobrze zostając tutaj.. - przełknął głośno ślinę, ostatkami sił powstrzymując się od płaczu. - Ponieważ ja nie chcę żyć tam, gdzie nie ma ciebie..

- Słoneczko. - odwróciłem się ostrożnie przodem do ukochanego i mocno go przytuliłem, zaczynając szlochać ze szczęścia. Został. Mój malutki skarb mnie nie opuścił. - Tak bardzo cię kocham... Dziękuję, dziękuję Ci... Wróciłeś do mnie...

- Hyung.. - zaszlochał, próbując jak najbardziej ukryć się w moich ramionach. - Proszę, powiedz, że zrobiłem dobrze..

- Tak, kochanie, zrobiłeś dobrze... - wyszeptałem, pociągając nosem i zacząłem gładzić go dłonią po pleckach. - Nie płacz... Zostałeś, więc będziemy już zawsze razem... Nie zapewnie ci tyle ile mogła twoja rodzina, ale będziemy szczęśliwi. Obiecuję, kwiatuszku.

- Ty dasz mi o wiele więcej, hyung - wyszeptał, ostrożnie unosząc główkę, aby na mnie spojrzeć. - Nikt nie kocha mnie tak bardzo jak ty, Jeonggukie.. Niczego więcej nie pragnę..

- Nie będziesz tego żałował? - zapytałem, przecierając jego mokre od łez policzki. - W końcu jestem tylko pielęgniarzem z trójką rodzeństwa.

- Ale jesteś mój - chwycił szybko moją dłoń, delikatnie dotykając pierścionek, który miałem na palcu. - Tylko mój. A ja twój. Już na zawsze. Tak zostanie, prawda hyung? - pociągnął cichutko noskiem, zerkając w moje oczy.

- Nie pozwolę, żeby cokolwiek jeszcze nas spróbowało rozdzielić. - zapewniłem go z uśmiechem. - Park Jimin kocham cię. Jestem gotów skoczyć za tobą w ogień.

Male Nurse ||KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz