~Part 80~

1K 95 25
                                    

- Tak. Jutro powiemy też wszystkim o tym, że zostałem - mój malec oderwał się ode mnie, zdejmując kurtkę i zaraz po tym jak odwiesił ją na miejsce, chwycił za swoje walizki i pociągnął je w głąb mieszkania. - No chodź hyung! Musimy mnie rozpakować! A potem.. pokażesz mi jak bardzo się za mną stęskniłeś.. - posłał mi niewinny uśmieszek.

-----------------------

- Hmm... W jaki sposób, aniołku? - zacząłem się z nim droczyć, wstając z kanapy i podszedłem do niego z cwaniackim uśmieszkiem.

- To już pozostawiam tobie - wzruszył lekko ramionami, wchodząc z walizkami do sypialni. - Liczę na jakąś miłą niespodziankę.. Tatusiu~

- Najpierw walizki. - odparłem, całując delikatnie jego pulchny policzek. Mięciutki, mmm...

- No wiem, wiem - zachichotał cichutko. Tęskniłem za tym melodyjnym dźwiękiem. - Wszystko musi wrócić najpierw na swoje miejsce! - jak zarządził tak też zrobiliśmy.

Dobre dwie godziny zajęło nam rozpakowanie jego walizek i ułożenie wszystkiego na odpowiednie miejsce. Miał sporo rzeczy, jednak we dwójkę z przyjemnością układaliśmy je na półkach i w szufladach. Mieszkanie w oka mgnieniu stało się o wiele żywsze i przyjemniej było w nim przebywać.

- Hyung.. - mój maluszek wdrapał się na moje kolana, gdy siedzieliśmy na kanapie po skończonej pracy i oplótł ręce wokół mojej szyi. - A może.. Co powiesz na to, abyśmy adoptowali jakieś zwierzątko? To wielka odpowiedzialność ale jednak troszkę mniejsza niż dziecko.. - patrzył mi w oczy tym swoim słodkim i niewinnym wzrokiem.

- Jasne. Skoro tego pragniesz to możemy przygarnąć zwierzątko. - poprawiłem jego miękkie włosy.

- Jej! - pisnął radośnie i mocno się we mnie wtulił. - Kocham cię, Kookie. Bardzo, bardzo, bardzo mocno.

- Ja ciebie też... - pocałowałem go w głowę, obejmując ramionami. - A wyciągnąłeś z walizki nasze zdjęcia w ramkach?

- Oczywiście, że tak - przytaknął od razu, cichutko mrucząc z przyjemności w moich objęciach. - Ustawiłem jedno na szafce, tak abyśmy codziennie rano je widzieli.

- Które? - zapytałem, bawiąc się jego blond włoskami.

- Moje ulubione - oznajmił z uśmiechem. - To gdzie dajesz mi buzi, gdy byliśmy w parku po naszej randce. Jeszcze wtedy myślałem, że to będzie nasza ostatnia randka...

- Nie myśl o tym... - uśmiechnąłem się, muskając delikatnie jego czółko.

- Musisz zabrać mnie na kolejną, abym miał pewność, że tamta nie była ostatnia - stwierdził, zerkając swoimi ślicznymi oczkami w te moje i cmoknął krótko moje usta.

- Zabiorę. Nawet i jutro. - oddałem jego pocałunek, leniwie zaczynając muskać jego usteczka.

- Bardzo chętnie pójdę z tobą na randkę - wymruczał cichutko w moje wargi, przymykając oczka podczas pocałunków. - Naprawdę tęskniłem.. - wymamrotał, wplatając drobne paluszki w kosmyki moich włosów.

- Ja także, słodziaku... - zacząłem gładzić jego szyję swoimi dłońmi, przyciągając go jeszcze bliżej siebie.

- Hyung.. Kochajmy się.. - wyszeptał nieśmiało wprost w moje wargi, a jego drobna rączka ostrożnie zsunęła się na moje krocze. Chociaż robiliśmy to już nie raz, nadal był cholernie słodki i niewinny.

- Tutaj? Teraz? - zacząłem całować jego szyję, zostawiając na niej słodkie malinki.

- Teraz. Tutaj. W sypialni. Gdziekolwiek - odchylił głowę, mrucząc cichutko z przyjemności. - Nie ważne gdzie. Pragnę się z tobą kochać, hyung...

- Mhm... Już się robi, mój aniołku. - przeniosłem go na kanapę, tak by pode mną leżał i tak jak obiecałem, zająłem się nim. Chciałem mu wynagrodzić każdą łzę smutku i nawet najmniejszy ból, który się pojawił w jego serduszku. Ponieważ należało ono do mnie i obiecałem o nie dbać, dlatego robiłem wszystko by tylko je naprawić. By było znów wielkie, pełne miłości i szczęścia. Nie chciałem żeby przez cierpienie zmalało, tak jak moje serce.

Jedynym ratunkiem dla mojego serca był właśnie Jimin. Jego delikatna natura, wygląd jak porcelanowa laleczka i cudowny charakter na stałe zagnieździły się w moim umyśle i sercu, przez co wiem, że nie potrafiłbym normalnie funkcjonować bez niego. Był moim wszystkim. Największym skarbem, darem zesłanym prosto z niebios. Moim własnym, prywatnym aniołkiem.

Kochaliśmy się długo i namiętnie, jednak równocześnie bardzo delikatnie, z pełnią uczuć, którymi dążyliśmy siebie nawzajem. Jimin ze zmęczenia usnął wtulony we mnie, jednak nawet przez sen jego uścisk nie osłabł. Bałem się, że jeśli teraz zasnę, to rano obudzę się sam. Tak, jakby Jimin był jedynie snem, figlem mojej wyobraźni, halucynacją. Nie mogłem uwierzyć, że specjalnie dla mnie zrezygnował z przeprowadzki do Ameryki i postanowił zostać w Korei.. Nie byłem w stanie w to uwierzyć, do czasu aż obudziłem się rano, a mój malec nadal leżał tuż obok mnie, wyglądając jak najsłodszy, najpiękniejszy i najcudowniejszy chłopiec na świecie.. Mój chłopiec.

Jednak tym, co ostatecznie uświadomiło mi, że Jimin naprawdę zostanie ze mną już na zawsze, były jego słowa, które usłyszałem gdy rozmawiał z Taehyungiem tuż po tym jak oboje skończyli piszczeć z radości, że jednak nie wyleciał z kraju..

- Tae, zostaniesz moim świadkiem na ślubie?

Male Nurse ||KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz