~Jeon Jeongguk~
W chwili, gdy mój Jimin dowiedział się w tak niefortunny sposób o tym, że przez cały czas ja byłem jego internetowym tatusiem, poczułem jak moje serce ustaje w miejscu. Bałem się, że go stracę i chłopak nie będzie chciał już utrzymywać ze mną żadnego kontaktu, ale na szczęście młodszy mnie zrozumiał i po części wybaczył. Szkoda, że tylko nie byliśmy już parą...
Dziś wypadała sobota, dlatego zaraz po powrocie z pracy miałem iść do mojego rodzinnego domu po rodzeństwo, które zapewne jeszcze spało. Jako iż skończyłem wcześniej to zadzwoniłem do przyjaciela, gdyż chciałem zrobić sobie dłuższy spacerek, a nie chciałem zostać sam ze swoimi myślami.
- Od tej sytuacji z Jiminem czuję się dziwnie, Yoongi... Nadal do mnie nie dociera, że zna prawdę... - wymruczałem, trzymając telefon przy uchu, dzięki któremu usłyszałem głośne westchnięcie przyjaciela. - Wiem, jestem żałosny. Sam powinienem sobie radzić ze swoimi problemami.
- Dobrze, że chociaż to wiesz - wymruczał cicho. - Stąpasz po cienkim lodzie, stary. Na dobrą sprawę Jimin to jeszcze dzieciak, więc w każdej chwili może mu coś odwalać i może stwierdzić, że jesteś zboczeńcem, czy coś w tym stylu - stwierdził Min. Bardzo pocieszające, przyjacielu. Bardzo. - Dlatego musisz się starać tak, jak jeszcze nigdy. Skoro masz szansę to jej nie spieprz.
- Ta, dzięki, Min. - mruknąłem, kręcąc głową. Jakbym kurwa o tym wszystkim nie wiedział. Chyba powinienem przestać mu mówić o swoich problemach. - A co tam u ciebie słychać?
- Nie zmieniaj tematu, głupku - usłyszałem lekkie zdenerwowanie w głosie przyjaciela. - Skoro zadzwoniłeś do mnie w sprawie swojej dziwnej sytuacji miłosnej, to skończmy najpierw ten temat. Co zamierzasz zrobić?
- Będę go traktował jak najcenniejszy skarb. Nic innego zrobić nie mogę. - wzruszyłem ramionami, wiedząc, że chłopak i tak tego nie widzi.
- Eh.. Zajebisty plan - zaśmiał się i wiem, że w tym momencie pokręcił głową. - Może kup mu jakiś drobny prezent? Laski lubią takie rzeczy, a w waszym związku to on odgrywa rolę kobiety.. Chyba.
- Wątpisz w moją męskość? - prychnąłem, kopiąc nogą kamyk i rozejrzałem się wokół siebie. - Koło mnie jest tylko kwiaciarnia i sklep z narzędziami...
- Jeon.. - westchnął głośno. - Mam ci jeszcze mówić do którego z tych sklepów masz iść?
- Stary, ja wiem, że miałem ci odkupić klucz francuski, ale no nie dzisiaj. - mruknąłem.
- Jesteś idiotą - prychnął. - Kobiety lubią kwiaty. Jimin jest jak kobieta. Pomyśl jeszcze raz.
- Kumam. Tylko, Min, nie wiem, jakie on lubi. - westchnąłem ciężko, idąc w kierunku kwiaciarni.
- Ym.. Czekaj - usłyszałem kilka niezrozumiałych krzyków, a po chwili głos Yoongiego. - Z moich źródeł wynika, że najlepiej kupić cały bukiet kolorowych i ładnie pachnących kwiatów.
- A tak bardzo chciałem ominąć tą kwiaciarnię... Nie lepiej kupić mu jakiś śrubokręt i powiedzieć "Napraw moje serce"? - otworzyłem drzwi od kwiaciarni, słysząc charakterystyczny dzwoneczek.
- Na taki tekst go raczej nie poderwiesz.. - Min coraz bardziej się załamywał. - To dziecko i może wziąć twoje słowa na poważnie, przez co będzie czuł się zobowiązany do tego aby cię nie zranić i nie będzie przy tobie w pełni sobą, czy jakoś tak. Stary sprawy miłosne to nie moja działka.
- Moja też nie. - westchnąłem, podchodząc do sprzedawcy i poprosiłem o bukiet różnych kwiatów. - Nie jestem ani trochę romantyczny.
- Powiedziałeś, że będziesz traktował go jak skarb.. Na swój sposób to jest całkiem romantyczne - stwierdził Min.
- No to fajnie. - zaśmiałem się cicho. - Przynajmniej mam jakieś pojęcie o tym.
- W sumie to nie musisz być niesamowicie romantyczny aby go zdobyć. Mi się jakoś udało i bez tego.
- Uważaj, bo zaraz też będziesz singlem. - zaśmiałem się, słysząc w telefonie krzyk oburzenia jego ukochanej.
- Cichaj. Ja to naprawię - wyszeptał. - Dobra, stary. Chcesz pogadać o czymś jeszcze?
- Nie. - wyszeptałem rozbawiony. - Zamij się udobruchaniem ukochanej.
- Eh.. Powiedziałem cicho - warknął. - Ale ok.. Do później. Boję się, że nie dostanę obiadu - szepnął smutnym głosem.
- Zawsze możesz coś sobie zamówić. - spostrzegłem.
- Uwierz że to nie jest takie proste jak się wydaje - zaśmiał się cicho. - Ale nieważne. Leć do tego swojego Jimina.
- Jasne. - wywróciłem oczami. - Powodzenia, stary.
- Siema - mruknął i rozłączył się, a w słuchawce zapanowała głucha cisza.
- Oto pańskie kwiaty - zwrócił się do mnie sprzedawca. - Należy się dziesięć tysięcy wonów.
- Już, już. - wyciągnąłem z portfela odpowiednią ilość pieniędzy, z przykrością stwierdzając, że do końca miesiąca może mi nie starczyć, ale westchnąłem tylko, zabierając kwiaty po otrzymaniu reszty, wyszedłem ze sklepu, odbierając kierunek mojego starego domu.
Kiedy w końcu dotarłem do mieszkania, westchnąłem ciężko, otwierając ciężkie drzwi i od razu pierwsze co mię napadło to rozchichotane bliźniaki.
- Hej, maluchy. - zaśmiałem się cicho, odkładając kwiaty na bok i przywitałem się z rodzeństwem. - Hye! Gotowa już?!
- Już idę! - usłyszałem jej krzyk z łazienki, a chwilę po tym była już obok mnie. - Gotowa. Możemy już iść, oppa.
- Okay. - zaśmiałem się cicho, zaczynając pomagać ubrać kurteczki maluchom, ale kiedy tylko usłyszałem głośne westchnięciem, spojrzałem w kierunku drzwi od pokoju matki. - Nie martw się, nie sprzedam ich czy coś.
- Dokąd.. Dokąd ich zabierasz? - spytała drżącym głosem. - Dlaczego?
- Zabieram ich do mojego chłopaka. - mruknąłem bez emocji, gładząc z uśmiechem głowę braciszka.
- Po co.. - bardziej niż ciekawość, w jej głosie dało się słyszeć wyrzut. - Muszą tam jechać?
- Tak. Nie będą wiecznie siedzieć w domu i patrzeć na to jak pogrążasz się w depresji. - burknąłem, biorąc na ramię plecaczki z zabawkami bliźniaków.
- Oppa, chodźmy już - siostra zaczęła mnie poganiać i wręcz wypychać z mieszkania. - Niech maluchy tego nie słuchają.
- Dobra, już, dobra. Weź kwiaty. - poprosiłem, łapiąc rączki maluchów.
- Okey - kiwnęła głową i wzięła bukiet, posyłając krzywe spojrzenie matce, a po chwili wyszliśmy już z mieszkania. - Jesteś romantykiem, braciszku? - spytała rozbawiona, przyglądając się kwiatom.
- Może trochę. - zaśmiałem się cicho, spoglądając na nią. - Muszę dbać o najważniejsze dla mnie osoby.
- O nas dbasz zawsze.. - uśmiechnęła się pod nosem. - Jesteś dobrym człowiekiem, oppa.
- Dla was zrobię wszystko, dobrze ty wiesz. - posłałem jej uśmiech.
- Wiem - kiwnęła radośnie głową. - Tylko.. Nie zapominaj o tym aby dbać o swoje szczęście, dobrze?
- Właśnie się nim zajmuje. Mój chłopak mi je daje. - wyznałem radośnie.
- Już nie mogę się doczekać, aż poznam osobę, która skradła serce mojego brata - zaśmiała się cicho. - Jaki on jest?
- Uroczy i słodki, kochany też, skromny, niepewny siebie i bardzo mu na mnie zależy. - wyznałem. - Taka najlepsza blond kluseczka, którą chce się tylko tulić i zajmować.
==============================
Hellow!
Kto tak samo jak ja cieszy się, że za tydzień już do sql? :'))
Pochwalę się, że udało mi się spotkać kilka dni temu z ibff ~♡
Miłej końcówki wakacji! ~ ฅ^•ﻌ•^ฅ
CZYTASZ
Male Nurse ||Kookmin
FanfictionŻyjemy w XXI wieku, więc czy wchodzenie w internetowy związek jest czymś dziwnym? Szukanie szczęścia i tej jedynej osoby właśnie tam może okazać się strzałem w dziesiątkę dla kogoś, kto ma problemy ze znalezieniem miłości w prawdziwym świecie. Jedna...