~Part 32~

1.7K 177 16
                                    

- Tak! Jestem męski i odważny - stwierdził krzyżując ręce na piersi. - Już nigdy się nie wystraszę jak coś zrobisz.

- Okay. - odwróciłem jego twarz w kierunku swojej i zacząłem się zbliżać.

----------------------

Blondynek otworzył szeroko oczy, wpatrując się we mnie. W pewnym momencie położył swoją drobną dłoń na moich ustach. 

- Ale to nie znaczy, że dam się tak łatwo pocałować - wyszeptał, cichutko chichocząc.

- Wcale nie chciałem. - śmiech wyrwał się z moich ust, po czym zabrałem dłoń chłopaka i dokończyłem to co miałem w planach. Czyli cmoknięcie go w nosek. - Uh, co ci siedzi w główce, Jiminnie?

- Nic - odwrócił głowę wyraźnie zawstydzony. - Co innego mogłem sobie pomyśleć? Nie wiem co siedzi w twojej głowie.

- Nic wielkiego. Studia, nauka, rodzina, przyjaciel i pyszne ciasteczka, które jem w tej chwili. - oznajmiłem rozbawiony, odwracając jego uroczą buźkę ponownie w swoją stronę. - Jesteś słodki...

- Cieszę się, że ci smakują - posłał mi delikatny uśmiech. - Ale ja nie jestem słodki. Przestań to ciągle powtarzać - zachichotał, kładąc dłonie na mojej klatce piersiowej.

- Jesteś słodki. - złapałem go za podbródek, żeby spojrzał mi głęboko w oczy. - Słodszej osoby od ciebie nie ma.

- Nie wiesz jaki jestem - przeniósł ręce na moją szyję. - Ani jaki potrafię być - przechylił lekko głowę, uśmiechając się przy tym szeroko.

- Na pewno nie jesteś męski. - pokręciłem delikatnie głową. - Uroczy? Tak. Słodki? Oczywiście. Kochany? Bardzo. Idealny? Och, tak.

- I-idealny? - spytał szeptem. - A-ale.. Dlaczego? Przecież nie jestem nikim wyjątkowym.

- Dla mnie jesteś. Nie ma drugiego takiego jak ty. - wyznałem, zaciskając o sobie swoje wargi.

- Co.. co najbardziej we mnie lubisz? - wyszeptał opierając główkę na moim ramieniu.

- Najbardziej ubóstwiam twój charakter i osobowość. Potem nosek, oczka, usteczka, policzki, ząbki, ogólnie buźka, następnie postura ciała i styl ubierania się. Tak sobie wyobrażałem swój ideał. - wyznałem radośnie, lecz zaraz nieco przygasłem. - Który jest już zajęty...

- A co jeśli powiem ci, że jestem uparty, przewrażliwiony i zawsze wszystkim bardzo się martwię? - rękoma oplótł moją szyję, przytulając się do mnie.

- To pomyślę, że nikt nie jest bardziej uparty ode mnie, a reszta cech do ciebie pasuje, bo jesteś uroczy. - wzruszyłem ramionami.

- Yhym.. - mruknął, ostrożnie się odsuwając. - Jesteś kochany - cmoknął mnie w czoło, po czym wstał i zabrał pusty talerzyk, podchodząc do zlewu.

- Dzięki. - pokręciłem rozbawiony głową, sięgając po szklankę, z której upiłem łyk cieczy.

- Co byś zrobił gdybym nie miał chłopaka? - spytał nagle Jiminnie.

- Zabrał cię na randkę i nigdy nie wypuścił z ramion. - odpowiedziałem od razu.

- Zapamiętam - zachichotał, stając za mną. - Bardzo lubię się tulić, wiesz? - wyszeptał, delikatnie przytulając mnie od tyłu.

- A ja lubię przytulać. - zaśmiałem się cicho, spoglądając na jego twarzyczkę.

- Czemu ciągle patrzysz na moją twarz? - spytał, zerkając mi w oczy.

- Jest śliczna, więc dlaczego mam odbierać sobie przyjemność, którą czerpię, gdy na nią patrze? - odpowiedziałem pytaniem.

- Więc nie jestem przystojny, tylko śliczny? - zadał kolejne pytanie. - Ty jesteś przystojny, więc czemu ja nie?

- Po prostu. Ja śliczny nie jestem, a ty nie jesteś przystojny. Tak samo jest z dominacją. Ja jestem seme, a ty jesteś uke i tak po prostu jest. - wzruszyłem ramionami.

- Więc jeśli nie jestem przystojny to nie mogę być seme? - wydął dolną wargę i odsunął się delikatnie, po czym usiadł na moich kolanach. - A jeśli nie chcę być uke? - wpatrywał się uważnie w moje oczy.

- Ale ty chcesz być uke. Sam wspominałeś, że chcesz, żeby ktoś się tobą opiekować i na ciebie zarabiał, bo chcesz zostać kurą domową. To czemuś dowodzi. - zaśmiałem się, układając rękę na jego talii, żeby nie uciekł mi za szybko.

- Może lepiej by było gdybym urodził się jako dziewczyna.. - westchnął cichutko. - Skoro i tak całe życie będę pełnił rolę kobiety..

- Nigdy tak nie mów. Jesteś cudownym chłopcem. - pogładziłem czule jego włosy. - No i gdybyś był kobietą to nie jestem przekonany czy teraz byś siedział mi na kolanach.

- Szkoda.. - szepnął. - Pewnie próbował bym się jakoś na nie dostać, ale został bym odrzucony - zachichotał.

- No niestety. Ja też się kiedyś zastanawiałem czy przypadkiem nie powinienem urodzić się dziewczyną, bo pociągają mnie bardziej faceci niż kobiety... Ale zrozumiałem, że kochać można każdego. Wszyscy możemy być, robić i ubierać się jak chcemy. Na tym polega piękno życia. - oznajmiłem z uniesionym kącikiem ust.

- Poza tym, że jesteś przystojny to jesteś też bardzo mądry - posłał mi uroczy uśmiech. - I masz też dużo innych wartościowych cech.. Gdybym nie miał chłopaka to chciałbym być z kimś takim jak ty.. - wyszeptał.

- Ale go posiadasz... - westchnąłem, trochę przygaszając. - Jimin, powiedz mi, jest sens się o ciebie starać? Czy kochasz tego drugiego i powinienem dać sobie spokój? Nie chcę próbować, jeżeli nie mam żadnych szans.

- Jeśli nie miałbyś żadnych szans to czy siedział bym ci teraz na kolanach? - odwrócił wzrok szepcząc, a jego policzki się zarumieniły. - A-albo mówił, że nawet jako dziewczyna próbował bym ci na nie usiąść?

- Dlaczego nie zerwiesz z tamtym, żeby być ze mną? - zmarszczyłem swoje brwi. - Liczysz na to, że pewnego dnia zapuka do twoich drzwi i ci się oświadczy?

- Nie.. - westchnął, spuszczając głowę. - Boję się, że mimo wszystko zostanę sam..

- Jimin, jestem tu. - patrzyłem cały czas na młodszego. - Naprawdę myślisz, że związek internetowy przetrwa do późnej starości? Nie. Tylko realny ma do tego prawo.

- Nawet jeśli z nim zerwę to skąd mam mieć pewność, że za chwilę mnie nie zostawisz? - spojrzał na mnie, a w kącikach jego oczy zaczęły zbierać się łzy. - Że ci się nie znudzę?

- Związku nie zbudujesz bez zaufania, oddania i miłości. - wyznałem cicho. - Jak będziesz przez całe życie miał takie wątpliwości to nie sądzę, że kogoś sobie znajdziesz. Wystawiłem swoje serce tobie, wiedząc, że jesteś zajęty. Zwierzyłem się i przyznałem do tego, że nie mam szczęścia do miłości, dlatego czekam aż ona sama przyjdzie. A ty nadal myślisz, że staram się tak na darmo, bo i tak mi się potem znudzisz?

- Więc spraw abym ci zaufał.. - wyszeptał prawie niesłyszalnie, pociągając noskiem.

- Staram się, ale ty nawet nie próbujesz mi zaufać, bo właśnie się przyznałeś do tego, iż boisz się, że cię zranię. - westchnąłem ciężko, przytulając go do siebie, żeby troszkę uspokoić tego słodziaka. Nie chciałem, żeby się rozpłakał.

- Ciągle mam wrażenie, że jesteś zbyt idealny aby mnie pokochać.. - wyznał szeptem, wtulając się w mój tors.

Male Nurse ||KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz